Fot. Wacław Klag
Szczyt szczęścia
Co za wspaniałe uczucie - w dobrym zdrowiu usiąść z rodziną przy stole wigilijnym i celebrować, cieszyć się świętami.
Szczyt roztargnienia
Zapomnieć o odebraniu "szóstki" wygranej w Totolotka.
Szczyt marzeń
Marzy mi się podróż dookoła świata, luksusowym statkiem, aby płynąć nie dbając o nic. Marzy mi się także teatr mój ogromny.
Szczyt zawstydzenia
Odczuwam go, gdy patrzę na to, co się dzieje na płycie największego salonu Europy - Rynku Głównego w Krakowie. Te koszmarne kiermasze rodem z piekła, imprezy rozwrzeszczanej gawiedzi, cały bigos występów, prezentacji, pokazów, a wokoło wszystko rozkopane, remontowane w tandetnym stylu.
Szczyt piękna
Kobieta.
Szczyt dumy
Czuję go, gdy po okresie długich i męczących prób dochodzi w końcu do upragnionej premiery w teatrze.
Szczyt podziwu
Podziwiam kolegów, którzy zawsze mają dobre samopoczucie bez cienia refleksji nad tym, co robią i jak robią.
Szczyt wściekłości
Moja wściekłość sięga zenitu, gdy dowiaduję się, że deweloperzy zapragnęli w otoczeniu Rydlówki oraz Tetmajerówki budować bloki i, o zgrozo, uzyskują na to pozwolenie instytucji za takie działania odpowiedzialnych.
Szczyt bezsilności
Odczuwam ten stan, czytając notoryczne bełkotliwe wynurzenia krytyków i uświadamiając sobie, że wciąż mogą to bezkarnie czynić.
Szczyt zadumy
Dokąd zmierza teatr? Czy ulica na dobre zagości w świątyni Melpomeny?
Szczyt satysfakcji
Osiągam go wtedy, gdy to, co robię, trafia do odbiorcy i daje mu satysfakcję.
Szczyt zadowolenia
Przeżywam, gdy stykam się z ludźmi, którzy naprawdę są ciekawi, mądrzy i dobrzy.
Szczyt lenistwa
W moim przypadku byłoby to niewyjście na końcu przedstawienia do oklasków.
Szczyt pracowitości
To jestem ja. Bez żartów.
Szczyt tupetu
Dotyczy tych osób, które robią złe filmy i uważają się za wybitnych artystów.
Szczyt głupoty
Tyle w naszym mieście można spotkać szczytów głupoty, że mogłyby stworzyć cały łańcuch górski wielkości Himalajów, więc trudno się zdecydować na jakikolwiek wybór.
Pytał Włodzimierz Jurasz