Kilka dni po wybuchu ostatniej fali przemocy spotkałem kolegę, który gwałtownie domagał się ode mnie słów potępienia dla izraelskiej ofensywy, atakowania budynków mieszkalnych, używania bomb fosforowych itp.
Zaskoczył mnie ten przypływ sympatii dla palestyńskich losów, pamiętałem bowiem tego samego kolegę (sprzed jakichś sześciu lat?), zafascynowanego kulturą żydowską i uważającego wszystkich Palestyńczyków za potencjalnych terrorystów i wyznawców nie tyle Allaha, co Hitlera. No cóż, mody na poglądy się zmieniają...
Kłopot w tym, że dla ludzi mających niejednoznaczny stosunek do tej kwestii nie ma w dyskursie publicznym miejsca. Załóżmy, że uważamy, iż Żydzi doświadczeni holocaustem i utratą 70 proc. swej europejskiej populacji, mają prawo uznawać naszą planetę za złe miejsce do życia, w którym bezpieczeństwo może zapewnić tylko ostra walka o przetrwanie w nieprzyjaznym arabskim otoczeniu.
Rozumiejąc to i akceptując pragnienie do posiadania własnego państwa, nie musimy jednak afirmować kolonizacji Zachodniego Brzegu Jordanu, wysiedleń Palestyńczyków i zamiany Strefy Gazy w getto. Możemy po prostu uznać sprawę za skomplikowaną. Tyle że wtedy zwolennicy Izraela przypną nam łatkę nazistów, a sympatycy wolnej Palestyny uczynią nas współodpowiedzialnymi za nowy apartheid. Dla obu stron będziemy na pewno winni za krew i bombardowania. Niestety, zdrowy rozsądek nie daje dziś gwarancji spokoju.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
