Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rozumieją się świetnie nie tylko na boisku

Aleksander Gąciarz
Aleksander Gąciarz
Dominik (z lewej) i Tomasz Frączkiewicz
Dominik (z lewej) i Tomasz Frączkiewicz Fot. Aleksander Gąciarz
Ludzie. Tomasz Frączkiewicz jest legendą nowobrzeskiej Nadwiślanki. Ma też piłkarskiego następcę - syna Dominika.

W czasach futbolowych wędrowców sportowe losy Tomasza Frączkiewicza są nietypowe. Zawodnik kończy właśnie swój 22. sezon występów w Nadwiślance Nowe Brzesko. A co ciekawe, nie jest ani jej wychowankiem, ani nawet nie mieszka w Nowym Brzesku.

Przygodę z piłką rozpoczynał w rodzinnych Proszowicach, gdzie, jeszcze jako uczeń szkoły podstawowej, trafił do grupy trampkarzy prowadzonej przez Sylwestra Kulisę. W Proszowiance przeszedł przez wszystkie kategorie młodzieżowe, by w sierpniu 1994 roku zadebiutować w zespole seniorskim w wyjazdowym meczu z Grzegórzeckim. Jak się okazało, był to jego pierwszy i zarazem ostatni występ dla macierzystego klubu. Trwał zaledwie kilka końcowych minut. - Kilka dni później przyjechał prezes Nadwiślanki, Jacek Zawartka, i __zaproponował mi grę - wspomina.

Zgodził się od razu. W Nad-wiślance szybko wywalczył miejsce w wyjściowej jedenastce. A poza tym osiągnął sportowy awans. Zespół z Nowego Brzeska grał wtedy w klasie A. Proszowianie budowali silny zespół, oparty o wychowanków Hutnika, ale grali jeszcze o klasę niżej. - Razem z Tomkiem przeszedł wtedy do nas również Darek Sendor, którego wujek mieszkał w __Nowym Brzesku - wspomina prezes Zawartka.

Z Nadwiślanką Tomasz Frączkiewicz związał się na dobre i na złe. Przeżywał sportowe wzloty (awans do klasy okręgowej) i upadki. Tylko raz, na jeden sezon, przeniósł się do Wisły Grobla. Skończyło się to jednak poważną kontuzją (złamany łokieć) i powrotem do Nadwiślanki.

W Nowym Brzesku poznał też swój żonę Mariolę, córkę byłego piłkarza Nadwiślanki Stanisława Wywiała. Ten co prawda nie doczekał się syna-następcy, ale za to wszystkie jego trzy córki związały się z zawodnikami Nadwiślanki. W pewnym momencie na boisku biegało zatem trzech szwagrów; poza Tomaszem Frączkiewiczem jeszcze Dariusz Oraczewski i Ryszard Micuda.

W 1998 roku Tomaszowi i Marioli urodził się syn Dominik, który już jako sześciolatek zaczął trenować w Nadwiślance. Pierwszym trenerem był zresztą wujek Darek (Oraczewski). Uzdolniony chłopiec szybko trafił do Hutnika, gdzie grał pięć lat, do ukończenia wieku juniorskiego. Jako junior młodszy zdobył 4. miejsce w mistrzostwach kraju. Potem grał w Centralnej Lidze Juniorów i miał okazję rozgrywać spotkania z Legią Warszawa, Wisłą Kraków, czy Jagiellonią Białystok.

Latem ubiegłego roku kandydował do gry w Proszo-wiance. Zagrał w kilku sparingach. W końcu nie trafił do klubu z Proszowic, choć na tutejsze boisko ma z domu kilkaset metrów. - Nie czułem się jeszcze na siłach, by grać w IV lidze seniorów. Wolałem się ograć w __niższej klasie, nabrać doświadczenia - opowiada.

W ten sposób trafił do... Nadwiślanki, w której koniec kariery - po raz kolejny zresztą - właśnie ogłosił jego tata. W swoim postanowieniu jednak nie wytrwał. - Gdy nasza kadra się trochę posypała, przyszły kartki, kontuzje, trzeba było pomóc młodszym kolegom - opowiada Tomasz, który zaczynał rozgrywki jako kierownik drużyny, a kończy jako czynny piłkarz.

W efekcie 40-letni ojciec i 18-letni syn zostali zawodnikami tego samego klubu. Jednak po raz pierwszy wystąpili razem na boisku już wcześniej. W meczu sparingowym z Orkanem Szczyrzyc na obiekcie Nadwiślana Kraków Dominik zagrał gościnnie jeszcze jako gracz Hutnika. Potem były następne wspólne spotkania. - Na boisku często się mijamy. Dominik gra od początku i potem schodzi. Ja z kolei wchodzę już teraz głównie na końcówki spotkań. Ale kilka meczów razem udało nam __się zaliczyć - mówi tata. - Gdy gram z tatą, to nie myślę o tym. Gram swoje. Chociaż, na przykład, gdy grywaliśmy na hali, to potrafiliśmy rozegrać fajną klepkę. Dobrze rozumiemy się na boisku i poza nim - opowiada syn.

Piłkarsko obaj mocno się różnią. Tomasz niemal zawsze był obrońcą. Jego największym atutem jest nieustępliwość. Dominik to z kolei klasyczny środkowy rozgrywający, dobry technik. - Moja piłka była inna. Myśmy musieli walczyć, biegać, nadrabiać ambicją. Technicznie nie byliśmy mocni, bo późno zaczynaliśmy trenować. Młodzież dzisiaj zaczyna bardzo wcześnie i __ma lepszą technikę - tłumaczy Frączkiewicz senior.

Tę ambicję ma do dzisiaj. - Tomka można stawiać za wzór wszystkim piłkarzom, zwłaszcza młodym. Jeszcze w ubiegłym sezonie, jako czterdziestolatek, miał najwyższą w zespole frekwencję na meczach i __treningach - mówi prezes Nadwiślanki Krzysztof Madejski.

A Jacek Zawartka, który kierował klubem przez 20 lat przekonuje, że Tomek jest dla Nadwiślanki czymś więcej, niż tylko zawodnikiem. - To ikona klubu. Człowiek, z którym nigdy nie było żadnych problemów. Za swoją postawę na boisku i poza nim cieszy się ogromnym szacunkiem kibiców. Nigdy nie miał z nikim konfliktu, świetnie dogaduje się z młodzieżą - mówi. Prezes Madejski uzupełnia, że Tomasz Frączkiewicz ma też dar do uspokajania boiskowych konfliktów. Zawsze miał dobre relacje z sędziami, co w piłce nie jest zbyt częste. - Widać, że Dominik też wyniósł z domu pozytywne cechy. Jest spokojny, opanowany. Raz co prawda, grając u nas dostał czerwoną kartkę, ale to się stało w ferworze walki - przypomina prezes Madejski.

Zdaniem taty, który po zakończeniu sezonu znów zapowiada koniec kariery (czy ktoś jeszcze w to wierzy?) Dominik może w piłce osiągnąć dużo więcej niż on. - Być może już dzisiaj byłby w __innym miejscu. Niestety, jego rozwój zahamowała ciężka kontuzja - tłumaczy. Syn na razie nie przesądza, gdzie zagra w kolejnym sezonie. Możliwości ma na pewno wyższe niż poziom klasy A.

WIDEO: Mówimy po krakosku - odcinek 3

Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, NaszeMiasto

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski