ZAKOPANE. Szansa na "wuzetkę" dla Zofii Drożdż
Na ostatniej sesji zakopiańskiej Rady Miasta w obronę pani Zofii zaangażowała się m.in. Maria Gruszka z Grupy Lokalnej "Przeciw korupcji" oraz Jan Karpiel-Bułecka. - Tę sprawę trzeba rozpatrzyć w kategoriach moralnych i krzywdy, bo wokół wszyscy się na naszej ojcowiźnie pasą - mówił wówczas ten zakopiański radny i architekt. Jeszcze podczas sesji burmistrz Majcher zaproponował więc wszystkim zainteresowanym wizję lokalną na problemowej działce.
Środowa nawałnica, która przeszła na granicy Zakopanego i Kościeliska, uniemożliwiła co prawda oględziny działki, do spotkania doszło jednak w położonym tuż obok rodzinnym domu pani Zofii. - Rozumiem obawy burmistrza przed "pączkowaniem" warunków zabudowy na kolejne działki, któ rymi zainteresowani byliby deweloperzy. Trzeba jednak znaleźć jakiś sposób, żeby pani Zofia mogła się budować, bo ta budowa jej się należy, ale jednocześnie zabezpieczyć się przed żądaniami dotyczącymi działek obok - mówił obecny na spotkaniu opozycyjny radny Jerzy Zacharko.
Jak się okazało, burmistrzowie Zakopanego - Janusz Majcher i Wojciech Solik przyszli z propozycją takiego rozwiązania. - Musimy oddzielić pani przyszły dom od sąsiadów, tak, żeby inni nie mieli granicy z działką, na której jest budowa - wyjaśniał Wojciech Solik. - Należy teraz przerwać tok postępowania o "wuzetkę", najlepiej na pani wniosek - proponował Janusz Majcher. - Potem niech pani szybko geodezyjnie wydzieli działkę wewnątrz swojej działki, tak by nie stykała się z sąsiednimi, uporządkuje sprawę dojazdu i powtórnie złoży wniosek.
- Już jutro mogę złożyć taki wniosek - zapowiadała po spotkaniu Zofia Dróżdż. - Zrobię tak, jak proponują burmistrzowie, wykażę się dobrą wolą, ale jeśli nie otrzymam tego, co obiecali, to oddam sprawę do sądu. Są dokumenty na to, że mam rację, ale naprawdę wolałabym to skończyć polubownie.
Na spotkaniu poruszono też sprawę podejścia zakopiańskich urzędników do petentów: - My, ludzie prości, kiedy zajdziemy do urzędu, chcemy usłyszeć proste słowa. Prawdę, a nie mącenie, takie że w końcu czło wiek sprzeda działkę, a deweloper się pobuduje - mówiła Maria Gruszka. - Mnie wzburzyło, że pani Zofia usłyszała "wy nie wyglądacie na taką co by się miała budować" - w "swoim" urzędzie, od "swoich" ludzi.
- Wiem, że takie sytuacje się zdarzają - przyznawał Wojciech Solik. - Staram się jak mogę dyscyplinować pracowników, którzy sobie na takie zachowania pozwalają i przypominać, że to my jesteśmy dla mieszkańców, a nie odwrotnie.
Łukasz Kosut
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?