Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rubio z Cracovii marzy o przebiciu osiągnięć byłego gracza Wisły Carlitosa. - Na boisku nie ma się braci! - mówi nowy piłkarz „Pasów”

Justyna Krupa
Ruben Lopez Huesca "Rubio" na treningu Cracovii
Ruben Lopez Huesca "Rubio" na treningu Cracovii Andrzej Banas / Polska Press
- Gdyby ulepić ze mnie i z brata jednego zawodnika, to byłby gracz top! Nie byłoby na takiego mocnych! – żartuje Ruben Lopez Huesca, zwany „Rubio”. 24-letni napastnik marzy o przebiciu w ekstraklasie osiągnięć znanego brata, byłego piłkarza Wisły Kraków, a dziś Legii Warszawa – Carlitosa.

- Cracovia to dla Pana pierwszy zagraniczny klub. Nie będzie Pan miał w Polsce problemów z komunikacją?

- Angielski trochę znam. Dużo rozumiem, tyle tylko, że trudniej mi samemu mówić w tym języku. Na początku aklimatyzacja na pewno będzie mnie trochę wysiłku kosztować, ale w drużynie jest przecież inny Hiszpan Javi Hernandez, a także Portugalczyk Rafa Lopes czy Brazylijczycy. Dzień po dniu będę się uczył coraz lepiej komunikować. Kiedy tylko na dobre się odnajdę w Krakowie, poukładam najważniejsze sprawy, to poszukam sobie nauczyciela angielskiego, by mi pomógł w nauce.

- Pana bratu, czyli Carlitosowi na początku było łatwiej. Gdy zaczynał grę w polskiej lidze, w Wiśle Kraków miał kilku kolegów Hiszpanów oraz hiszpańskich trenerów.

- To prawda, był wtedy Kiko Ramirez, byli inni. Ale mnie też w Cracovii bardzo się podoba.

- Kto w ogóle wpadł na pomysł, by wybrać dla Pana akurat zespół „Pasów” – Pan, czy Carlitos?

- Wyboru dokonałem ja. Chciałem spróbować swoich sił poza Hiszpanią. Zaczęły się rozmowy z Cracovią, w których pomagał mi brat, bo lepiej zna angielski. I ostatecznie doszliśmy do porozumienia. Od kiedy Carlos zaczął występować w polskiej ekstraklasie, cały czas śledziłem polską ligę. To bardzo ciekawe rozgrywki. Rozmawialiśmy z bratem o tym, że podoba mi się polska ekstraklasa i że chciałbym tu trafić. On zachęcał mnie, mówiąc, że to fajne miejsce. Udało się.

- Carlos przed przyjazdem do Polski próbował swoich sił w Rosji i na Cyprze. Pana nie korciło, by wcześniej spróbować zagranicznego wyjazdu?

- Miałem wcześniej pewne propozycje gry za granicą. Ale byłem młody i wcześniej wolałem zostać w Hiszpanii. Zawodnikom poniżej 23 roku życia w Hiszpanii jest łatwiej, bo mogą występować w zespołach rezerw dużych klubów. Kiedy byłem w rezerwach Realu Saragossa, miałem ambicje przebić się do pierwszego zespołu. Dlatego właśnie nie chciałem zbyt wcześnie wyjeżdżać za granicę.

- Jakie wrażenie zrobił na Panu trener „Pasów” Michał Probierz?

- Jestem z zespołem dopiero od kilku dni, ale w szatni mówi się o szkoleniowcu naprawdę super pozytywne rzeczy. Postrzegam go jako bardzo serdecznego. Dużo rozmawia z zawodnikami, koryguje, tłumaczy. Widać, że koncentruje się na swoich graczach.

- W ataku Cracovii, mimo odejścia Airama Cabrery, jest spora rywalizacja. Dopiero co do zespołu trafił Rafael Lopes. Czy gdyby zabrakło dla Pana miejsca w napadzie, jest Pan w stanie grać również na innych pozycjach?

- Słyszałem, że Airam w Krakowie był bardzo podziwiany i strzelił tu sporo bramek. Ja grywałem w karierze jako lewy i prawy napastnik, ale mogę też grać na obu skrzydłach. W zależności od tego, gdzie mnie będzie widział trener, tam będę starał się dać z siebie wszystko. Ale to jasne, że każdy piłkarz przede wszystkim chciałby spędzać na boisku jak największą liczbę minut.

- Gdy grał Pan w CD Alcoyano, szczególnie upodobał Pan sobie strzelanie bramek rezerwom znanych ekip. Przeciwko Barcelonie B – dwie bramki, przeciwko Valencii – kolejna.

- To prawda. Oczywiście staram się dać z siebie wszystko w każdym spotkaniu, ale przeciwko takim zespołom mecze są naprawdę piękne i wtedy próbujesz zaprezentować się jeszcze lepiej. Barcelona czy Valencia to jednak marka.

Rubio: Kiedy Carlos zaczynał grać w piłkę na poważnie, chodziłem oglądać jego mecze. On strzelał bramki, a ja chciałem robić to samo. Dlatego również zacząłem występować w ataku. Chciałem podążać jego śladem

- Czyli mamy się nastawić, że w Polsce będzie podobnie i będzie Pan strzelać zwłaszcza w tych ważnych spotkaniach? Dla Cracovii są to głównie mecze przeciwko ekipom Pana brata – derbowe z Wisłą czy przeciwko Legii Warszawa.
- Już się dowiedziałem, że te mecze są bardzo istotne. Zobaczymy, będziemy starali się wygrywać z każdym.

- Pański brat w derbach Krakowa błyszczał, ale w barwach Wisły.

- Widziałem ten mecz derbowy, w którym zdobył dwa gole. Nie na stadionie, ale śledziłem transmisję i to pamiętam. Liga polska generalnie – jako widzowi – wydawała mi się wyjątkowa. Wszystkie zespoły tu dają z siebie maksimum, niezależnie od meczu. Gdy oglądałem mecze Carlosa, podobały mi się też stadiony i doping kibiców.

Poznaj drużynę Cracovii i sprawdź, z jakimi numerami na koszulkach będą walczyć o tytuł mistrza Polski.

Cracovia. Kadra na wiosnę 2020. Pełny skład "Pasów" w piłkar...

- Jako wielki fan Carlitosa miał Pan w tych czasach koszulkę Wisły w domu?

- Nie, ja nie. Tylko brat ma trykot Wisły.

- Gdy oglądał Pan mecze brata, co jeszcze zwróciło Pańską uwagę w polskiej ekstraklasie? Na ile to inna piłka, niż ta, którą zna Pan z hiszpańskich boisk?

- Z tego, co widziałem, gra tutaj jest szybsza, niż tam, gdzie występowałem. W Hiszpanii zawodnicy mają więcej kontaktów z piłką, więcej jest gry kombinacyjnej. Tu, w Polsce dużo gra się na wolne pole, liga jest trochę szalona. Zaobserwowałem też, że sędziowie na więcej pozwalają, niż w Hiszpanii. Tam wystarczy lekko kogoś popchnąć i gwiżdżą faul. Tu pozwalają na więcej fizycznej gry.

- Przeskok z III ligi hiszpańskiej do ekipy grającej w eliminacjach do Ligi Europy to chyba spore wyzwanie. Nie może się Pan doczekać gry w pucharach?

- Na jasne. Jestem wdzięczny za taką szansę. Będę starał się tym cieszyć do maksimum. Nie wiem jeszcze zbyt wiele o naszych pierwszych rywalach w Europie, ale na pewno dobrze się do tego dwumeczu przygotujemy.

- Gdy dwóch braci grywa razem w piłkę i razem dojrzewają jako zawodnicy, często jeden wykształca atuty ofensywne, a drugi rozwija się jako gracz defensywny. Tymczasem zarówno Pan, jak i Pana brat gracie jako napastnicy. Dlaczego?
- Kiedy Carlos zaczynał grać w piłkę na poważnie, chodziłem oglądać jego mecze. On strzelał bramki, a ja chciałem robić to samo, tak jak on. Dlatego również zacząłem występować w ataku. Chciałem podążać jego śladem. Teraz będziemy rywalizować, bo na boisku już nie ma się braci!

- W czym Pana styl gry różni się od tego, co prezentował na polskich boiskach Pański brat?

- Dla mnie tych różnic między nami jest sporo. Uważam, że jesteśmy innymi typami graczy. Mój brat jest lepszy technicznie, lubi wejść w drybling. Ja natomiast jestem chyba szybszy, potrafię szybko znaleźć się w wolnej strefie, dobrze odnajduję się w kontrataku. Jeśli chodzi o grę głową, to nie tyle robię to lepiej, co po prostu jestem nieco wyższy od Carlosa. Ale gdyby ulepić z nas jednego zawodnika, to byłby to gracz top! (śmiech) Nie byłoby na takiego mocnych!

- Dużo się Pan nauczył od Carlitosa, gdy graliście jeszcze na podwórku?

- W dzieciństwie ciągle spędzaliśmy czas razem, całymi godzinami graliśmy w piłkę. Albo na boisku, albo po prostu przy domu. Na początku graliśmy na podobnym poziomie, jak to dzieci. Ale Carlos – jako straszy – pierwszy zaczął poważne treningi i korzystaliśmy na tym obaj. Nawet, gdy był już sporo wyższy i silniejszy ode mnie, ciągle chciał ze mną grać, sprawiało mu to frajdę. To ja czasem mówiłem, żeby mi dał spokój, bo jednak byłem małym brzdącem. Ale Carlos ciągle namawiał: no chodź, idziemy pograć!

Rubio: Chciałbym, byśmy jako zespół Cracovii znów zakończyli sezon wysoko w tabeli, najlepiej w pierwszej czwórce

- Prócz starszego brata, na kim Pan się jeszcze wzorował?

- Luis Suarez był dla mnie takim graczem, którego traktowałem jak wzór do naśladowania. Zawsze potrafi znaleźć się w polu karnym, ma niezwykły ciąg na bramkę. A jednocześnie bardzo pracuje dla drużyny.

- Szykował się Pan na bratobójcze pojedynki w ekstraklasie z Carlitosem, ale może do tego w ogóle nie dojść, bo Pański brat w każdej chwili może odejść z Legii. Taki scenariusz jest blisko realizacji?

- Chciałbym zagrać w tej samej lidze przeciwko bratu. To byłoby piękne doświadczenie, choć musiałbym traktować go na murawie, jak każdego innego gracza. To nadal byłaby rywalizacja śmierć i życie, na boisku nie ma sentymentów. Jeżeli jednak odejdzie, to pewnie z korzyścią dla siebie. Zobaczymy, co się w tym temacie wydarzy.

- Będzie Pan mieszkał w Krakowie sam, czy z narzeczoną?

- Na ten moment sam, choć na pewno bliscy będą mnie odwiedzać od czasu do czasu.

- Jakie cele stawia Pan sobie w swoim pierwszym sezonie na najwyższym poziomie rozgrywkowym?

- Chciałbym, byśmy jako zespół znów zakończyli sezon wysoko w tabeli, najlepiej w pierwszej czwórce. Jeśli chodzi o moje osobiste cele, to nie chcę publicznie składać deklaracji o liczbach, bo różnie z tym może być. Chciałbym jednak pomóc zespołowi moimi bramkami. A przede wszystkim cieszyć się tym pierwszym sezonem w ekstraklasie.

- Pański brat rozegrał już dwa sezony w polskiej lidze, ale mistrzostwa Polski dotąd nie zdobył. A może to Pan sięgnie po nie pierwszy? Cracovia zakończyła poprzedni sezon tuż za podium, więc walka o tytuł nie jest dla „Pasów” celem abstrakcyjnym.

- Nigdy nie wiadomo, gdyby coś takiego się wydarzyło, cieszyłbym się tym jak małe dziecko. Mógłbym wtedy powiedzieć bratu: patrz, ja mam ten tytuł! (śmiech)

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

echodnia Jacek Podgórski o meczu Korony Kielce z Pogonią Szczecin

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski