- Codziennie przechodzę tędy. Do butów przykleja się gruba warstwa błota. Teraz mamy szczęście, bo trochę przymarzło - mówi mężczyzna i kieruje się w stronę drogi prowadzącej do Nielepic.
Sołtys tej wioski i radny Stanisław Dam zaznacza, że złożył interpelację w tej sprawie w gminie. - Mieszkańcy proszą o pomoc, a ja jestem bezradny. Dzwoniłem na policję i do Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, ale otrzymałem odpowiedź, że oni nie mają możliwości zatrzymywania i karania kierowców zanieczyszczających jezdnię i pobocze. Gdzie mam szukać sprawców tych zanieczyszczeń? - pyta poirytowany sołtys Dam.
Właściciel domu przy „krajówce”, mieszkaniec Rudawy, pytany o uciążliwe pobocze rozkłada ręce. - Jeśli trochę popada, to wychodząc z domu mamy wybrudzone buty i spodnie po kolana. Do przystanku mam kilkadziesiąt metrów, ale i taki dystans trudno pokonać. Ziemia z błotem pośniegowym zalega na całym poboczu - ubolewa.
Sprawą zainteresował się Marcin Cieślak, sołtys Rudawy. Również wszędzie interweniował. U zarządcy drogi, na policji. - Każdy spycha problem na innych. Zgłosiłem nawet sprawę na numer alarmowy 112, a to dlatego, że ludzie, jeśli nie mogą przejść poboczem, idą jezdnią. Przecież nie do pomyślenia jest, żeby piesi chodzili jezdnią drogi krajowej. Obawiam się o ich bezpieczeństwo, nie chcę czekać, aż kogoś potrąci samochód, dlatego interweniowałem. Oczekuję zapewnienia bezpieczeństwa pieszym - wyjaśnia Cieślak. Po tej interwencji przyjechało dwóch pracowników z łopatami i miotłami. - Szybko zorientowali się, że nie poradzą sobie z problemem i odjechali - denerwuje się sołtys Rudawy.
Zgłoszenia mieszkańców, sołtysów, radnych trafiają do gminy Zabierzów. Urzędnicy kierują sprawę dalej. - Ziemia jest wywożona z terenów modernizowanej linii kolejowej. Być może trafia także na działkę w Rudawie. Wydzwanianie i pisanie pism do zarządców dróg - zarówno krajowej, jak i powiatowych, bo w ich sprawie też mamy mnóstwo skarg - nic nie daje, ponieważ dróg dla pojazdów wiozących ładunek nie mogą zamknąć - mówi Konrad Maniak, kierownik Wydziału Infrastruktury Komunalnej w Urzędzie Gminy Zabierzów.
Dlatego interweniuje na policji i u wykonawcy modernizacji linii kolejowej. A ten podkreśla, że podpisał umowy z firmami transportowymi, które wywożą ziemię na własną odpowiedzialność.
Firmy te mają potwierdzenia o odbiorze ziemi na działkach prywatnych mieszkańców. A inni denerwują się, że to materiał niewiadomego pochodzenia. - Dlatego dodatkowo zleciliśmy badanie próbek tej wywożonej ziemi, czekamy na wyniki - zaznacza Maniak.
Iwona Mikrut, rzeczniczka krakowskiego oddziału GDDKiA przyznaje, że problem z zanieczyszczaniem dróg jest spory. Ale zaznacza, że zarządca drogi krajowej nie może sprzątać po wykonawcach inwestycji. Podkreśla, że jej firma nie ma też możliwości zatrzymywania i karania kierowców wyjeżdżających na drogi z obłoconymi kołami.
Takie możliwości ma policja. - Kilku kierowców zanieczyszczających drogi dostało już mandaty. Wynoszą one od 50 do 200 zł. Jednak karani mogą być tylko ci, których zatrzymamy na gorącym uczynku - mówi Marek Korzonek, rzecznik Komendy Powiatowej Policji w Krakowie. - Jedynym sposobem na rozwiązanie problemu jest wymuszenie na wykonawcach zamontowania urządzenia do mycia kół pojazdów wyjeżdżających z budowy - mówi Korzonek.
To właśnie chcą wymóc na wykonawcy modernizacji linii kolejowej zabierzowscy urzędnicy. - Przy najbliższym spotkaniu z inwestorem, czyli przedstawicielami PKP PLK oraz wykonawcą zadania poruszymy problemie zanieczyszczenia dróg. Udało nam się wymusić czyszczenie chodników na ul. Poganów w Zabierzowie i pracę pojazdów zamiatających drogi, więc może wykonawcy zaopatrzą budowę w myjkę do kół - mówi Konrad Maniak.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?