Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ryk wściekłego misia, rowerem na Orlą Perć, zaparkować na Rysach

Łukasz Bobek
Zakopane. O dziwne sprawy pytają turyści pracowników parku narodowego, ratowników i przewodników. - Niektórzy ludzie kompletnie nie wiedzą, po co i gdzie przyjechali - mówią parkowcy.

Gdzie jest basen pod Giewontem, czy da się rowerem wjechać na Orlą Perć, czy na szlaku jest oświetlenie, dlaczego szlaki są nieposypane i nieodśnieżone, gdzie jest autobus na Kasprowy Wierch. To tylko niektóre z - mówiąc bardzo dyplomatycznie - nietypowych pytań, jakie trafiają do informacji turystycznej Tatrzańskiego Parku Narodowego przy rondzie Kuźnickim. Pracownicy informacji postanowili archiwizować najbardziej nietypowe pytania.

Ludzie nie wiedzą, po co przyjechali w Tatry
- Pytają niemal o wszystko. Jak zaczęłam pracę, jeden z pierwszych telefonów dotyczył tego, gdzie można w Zakopanem kupić podpaski - mówi Mirosława Kwiatkowska z informacji turystycznej TPN. W pamięci, a ostatnio także w specjalnym notesie pracowników TPN, utrwalane są wyjątkowo śmieszne pytania.

- Jak dojechać rowerem na Orlą Perć, gdzie odchodzi autobus na Rysy, czy jest tam parking, czy jest basen pod Giewontem. Pewna pani dziwiła się, że na Giewont trzeba iść po skale. Takie pytania nie są odosobnione i powtarzają się co jakiś czas - mówi pracownica informacji turystycznej. - To kompletna nieznajomość miejsca, do którego przyjechali.

Według pani Mirosławy część turystów chce jechać do Zakopanego tylko dlatego, że jest znane. - Wielu nawet nie ma pojęcia, co to jest Tatrzański Park Narodowy - mówi.Swojego wysłuchać muszą także przewodnicy tatrzańscy.

Czy ja tu muszę wejść?
- Pytają nie tylko o górskie sprawy, ale i o osobiste. Raz w Chochołowskiej turysta spytał mnie, czy... zdąży na samolot do Londynu. Inni pytają, czy niedźwiedzie atakują wszystkich i dlaczego góry są takie wysokie - mówi przewodnik Jacek Wiśniewski. - Notorycznie zaś pytają mnie, gdy już jesteśmy w górach, czy oni właściwie muszą wchodzić na te szczyty. Choć wynajęli przewodnika i za niego zapłacili.

- Ostatnio odebrałem telefon turysty zdziwionego, że w Tatrach żyje niedźwiedź. Pytał mnie, dlaczego on tu jest - uśmiecha się Krzysztof Długopolski, ratownik Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego.

Z kolei jesienią turyści notorycznie... ryczą do słuchawki telefonu. - Demonstrują nam odgłosy, które mają być rykiem wściekłego niedźwiedzia. Potem okazuje się, że to po prostu jelenie - mówi ratownik. - Z takich telefonów można by ułożyć niezłą książkę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski