Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rymy z potrzeby serca

Barbara Rotter-Stankiewicz
Janina Domoń na swoim benefisie w Biskupicach.
Janina Domoń na swoim benefisie w Biskupicach. fot. archiwum
Ludzie. Janina Domoń pisze wiersze od ponad siedemdziesięciu lat. Do niektórych układa muzykę. Lubi śpiewać, tańczyć, nie wie, co to trema. -Niczego się nie boi - mówi o niej córka.

Pierwszy wiersz Janina napisała, gdy miała 7 lat. Jeszcze w czasie wojny. Układała wiersz-piosenkę, pasąc krowy.Ogarnęła ją tęsknota za tym, co - jak może nie tyle wiedziała, ile czuła - przeminie: za rodzinnym domem, z którym kiedyś trzeba się będzie rozstać. Nawet dziś, gdy śpiewa te zrotki, wzrusza się. Tekst chwyta za serce, a bogactwo słownictwa i skojarzeń małej dziewczynki mieszkającej ponad 70 lat temu na głębokiej wsi, jest zaskakujące.

By tworzyć takie wiersze trzeba mieć wrodzony talent i inteligencję, wyczucie słowa, poczucie piękna i życiową mądrość. Takiego "arsenału" nie zastąpi nawet najlepsze wykształcenie. - Skończyłam tylko 4,5 klasy szkoły podstawowej, bo mama się rozchorowała i trzeba jej było pomagać - mówi pani Janina, która była jednym z dziesięciorga dzieci.

- Potem skończyłam jeszcze kursy uzupełniające podstawowe wykształcenie. Namawiali mnie, żebym uczyła się dalej, ale miałam już wtedy 32 lata, troje dzieci i...zazdrosnego męża, więc trzeba było wybierać. Wybrałam rodzinę.

Wychowała pięcioro dzieci, wdową została przed 30 laty, cieszy się piątką wnuków. Tę "niemodną" hierachię wartości wyniosła z domu. O swojej mamie pisała:
(...) Widzę Cię rozśpiewaną, spracowaną, zmęczoną
Widzę Cię, kiedy tańczysz,
widzę Cię rozmodloną
Widzę też jak w kuchni przestawiasz z obiadem garnki
Jak drobno kroisz makaron
Jak pieczesz pachnące skwarki

Rodzinna wieś, Sułów to miejsce ukochane, chociaż pani Janina nie jest do niego "przyrośnięta". Przez wiele lat pracowała w szpitalnej centrali telefonicznej w Krakowie, a za komuny sama robiła wędliny i woziła je do miasta na sprzedaż, dźwigając czasem po 20 kilogramów trefnego towaru. Zwiedzała Polskę, nie bała się także dalekich wypraw, wyjazdów za ocean. Równie dobrze jak w małej wsi, radziła sobie w...Stanach Zjednoczonych, gdzie w 1999 roku pojechała do córki. Była tam dwa lata, potem wróciła raz jeszcze, na krócej. - Mama nie znając języka, podróżowała tam ...autostopem - opowiada jej córka Ewa, z którą mieszka pani Janina. - Miała tam nawet w Chicago swój wieczór autorski.

To, że sobie radziła, nie oznacza jednak, że nie tęskniła. Doświadczenie było tak mocne, że właśnie w Ameryce napisała wiersz, który uważa za jeden z najważniejszych w swojej twórczości. I niestety wciąż aktualny dla milionów emigrantów.
(...)Piszę, bo właśnie dane mi było/odczuć, jak wielką mocą i siłą jest za rodzinną ziemią tęsknota, droższa od srebra jest i od złota.

Ma się pragnienie ojczystej ziemi garść mieć przy sobie spod progu chaty,
by móc ją zwilżyć łzami swoimi, a potem na niej zasadzić kwiaty,
by gdy zakwitną, zerwać je dłonią
i poić duszę ich świeżą wonią.

Takich patriotycznych, a także religijnych wierszy jest w ogromnym dorobku pani Janiny więcej - inspirowały je nie tylko osobiste przeżycia, lecz i historyczne wydarzenia, m.in. śmierć Jana Pawła II czy katastrofa pod Smoleńskiem. To jeden nurt. Ale wiele utworów poświęconych jest wspomnieniom, życiu rodzinnemu i przyrodzie. Jak choćby ten wierny portret rodzinnego domu, zaczynający się od słów:

(...)Na stromym brzegu,
bystrym wzniesieniu,
wśród srebrnych świerków,
tuj i w lip cieniu,
stoi niewielki domek zielony,
wkoło krzakami róż okolony

Nikt nie jest w stanie zliczyć, ile przez dziesięciolecia powstało takich wierszy, pisanych z potrzeby serca, o różnych porach dnia i nocy. A to tylko część twórczości, bo reszta powstaje na zamówienie. O okolicznościowe utwory proszą szkoły, Koła Gospodyń Wiejskich, parafianie. Dla konkretnych osób układa też weselne przyśpiewki, dzięki czemu w okolicy przetrwała tradycja, która gdzie indziej odeszła już w zapomnienie.

- Staram się zebrać i uporządkować to wszystko - mówi pani Ewa. - Chcielibyśmy wydać wszystkie wiersze mamy. Początek został już zrobiony. W dowód uznania i wdzięczności za twórczość, z inicjatywy biskupickiego Stowarzyszenia Koło Gospodyń Wiejskich pani Janinie urządzono przed tygodniem benefis, wydając również niewielki wybór jej wierszy, zatytułowany "Ogród wspomnień".

I faktycznie sala w Biskupicach za sprawą aranżacji i kwiatów dla pani Janiny zamieniła się niemal w ogród, ludzi przyszedł tłum, czytano wiersze i "przepytywano" autorkę nie tylko o jej twórczość. To jej nie przeszkadza ani nie peszy, bo jak sama mówi, jest straszną gadułą. - Ale to nie grzech, bo o nikim źle nie mówię. Najwyżej o sobie - stwierdza.Był też smakowity bufet i tańce do białego rana. Wszyscy, na czele z bohaterką wieczoru bawili się tak dobrze, że nikt nie liczył godzin ani też lat, które upłynęły od poetyckiego debiutu pani Janiny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski