Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rysiek nie widzi. Ma słuch. I to jaki!

Katarzyna Hołuj
Rysiek, Agnieszka Słomka, koordynatorka  i uczestnik WTZ Krzysztof .
Rysiek, Agnieszka Słomka, koordynatorka i uczestnik WTZ Krzysztof . Fot. Katarzyna Hołuj
Sylwetka. Można nie widzieć, ale nie mieć pretensji do calego świata. Można przy tym być serdecznym dla innych i mieć dystans do siebie. Można nie czytać nut, ale grać na instrumentach. Udowadnia to Ryszard Bryliński z Myślenic, uczestnik Warsztatów Terapii Zajęciowej.

Rysiek - bo tak wszyscy się do niego zwracają , choć ma 53 lata, stracił wskutek choroby, którą przeszedł w dzieciństwie tak wczesnym, że nie pamięta w ogóle, aby widział. Nie zna innego świata, nie może się odwołać do obrazów z pamięci. Mówi, że tak jest łatwiej, niż gdyby stracił wzrok później. Gdyby musiał się pogodzić ze stratą. Nie nosi w sobie poczucia straty czy żalu do kogokolwiek. - Nie zadaję sobie pytań: dlaczego ja? - mówi. Jest pogodzony ze swoją niepełno-sprawnością. Co więcej, potrafi z niej nawet żartować.

Radzić sobie z ograniczeniami, jakie wiążą się z utratą wzroku uczyli go bliscy oraz szkoła. W krakowskiej szkole dla dzieci niewidomych i słabo widzących poznał alfabet Braille’a, nauczył się też rozróżniania pieniędzy: banknotów i bilonu. - Rozróżniam je po wielkości. Problem pojawia się wtedy, kiedy mam jeden banknot i nie mam go z czym porównać - mówi.

Muzyk i ...szczotkarz

Tam także zapoczątkowana została jego pasja do muzyki. - Był pewien nauczyciel, zupełnie niewidomy, który nauczył mnie grać na akordeonie - wspomina. Na początku nie sprawiało mu to przyjemności, dopiero kiedy gra zaczęła mu wychodzić, stała się pasją. I to taką na lata, bo Rysiek gra do dziś. Potrafi też zagrać na ustnej harmonijce, a od jakiegoś czasu ćwiczy też grę na gitarze.

Z zawodu jest szczotkarzem ręcznym. Tej profesji wyuczył się aż w Bydgoszczy. Potem pracował w Krakowskiej Spółdzielni Niewidomych. - Dowozili mi materiał, a potem odbierali gotowy towar - opowiada.W latach 90-tych został zwolniony.Tamten czas wspomina jako wyjątkowo trudny. Ciężko mu było pogodzić się z utratą pracy, ale jak mówi jeszcze gorzej przyjęła to jego mama, z którą mieszkał. Przypuszcza nawet, że to zmartwienie przyczyniło się do jej wcześniejszej śmierci. Tata zmarł jeszcze przed nią. Pracy nie znalazł i kilka następnych lat spędził w domu.

Najważniejsi są przyjaciele

Od śmierci mamy mieszka u siostry, która w 2003 roku zachęciła go do zapisania się na Warsztaty Terapii Zajęciowej. Wtedy jeszcze działały tylko w Harbutowicach, ale od 2004 otwarły nową siedzibę w Myślenicach. - Na początku wcale nie miałem ochoty tu być, ale pomyślałem: przywożą mnie i odwożą - niech więc będzie - mówi i dodaje, że dziś już nie wyobraża sobie życia bez WTZ. Tu ma zorganizowany czas przez kilka godzin dziennie, zajęcia z gry na instrumentach, które uwielbia oraz - co jest najważniejsze - przyjaciół. Krzysiek i Bożena są tak jak on - niewidomi. Sądzi, że pewnie z racji podobnych doświadczeń, z nimi właśnie ma najwięcej wspólnych tematów do rozmów i najłatwiej się dogaduje, ale przyjaźni się trównież z innymi osobami.

Ma opinię sympatycznego, serdecznego kolegi, z poczuciem humoru. O tym i jego dystansie do siebie świadczą choćby jego występy, podczas których prezentuje się w blond peruce jako… Maryla Rodowicz. To, że Rysiek ma talent muzyczny i nieprzeciętny słuch, potwierdza Robert Piątkowski, terapeuta, który z nim pracuje. - W mig rozpoznaje tonacje i akordy - mówi.

Ale ja słyszałem!

W WTZ można nawet usłyszeć pewną anegdotę. - Nasz zespół grał kiedyś na jednej imprezie obok profesjonalnego. Kiedy po występach siedzieliśmy przy stole razem z dziewczynami z tego zespołu Rysiek powiedział do jednej z nich, że podczas występu zaśpiewała nie w tej tonacji co trzeba. Zaskoczona odpowiedziała, że przecież było to praktycznie niesłyszalne, na co Rysiek ze spokojem odparł: „Ale ja słyszałem” - mówi Kazimierz Zachwieja, dyrektor DPS w Harbutowicach i wiceprezes Stowarzyszenia Wspomagania Osób Niepełnosprawnych „Kolonia”. - Wyjaśniłem jej, że Rysiek jest niewidomy. Usłyszał coś, czego nikt z przeciętnym słuchem nie słyszał! Cały Rysiek.

Gra nawet w teatrze

Teraz Rysiek zgłębia tajniki gry na gitarze, dlatego akordeon poszedł niejako w odstawkę. Postępy są, choć nie przychodzą łatwo. Rysiek się jednak nie poddaje. - Ma dużo samozaparcia, potrafi jeden utwór ćwiczyć godzinami - mówi Robert Piątkowski. Gra ze słuchu. Melodie, które zna, jest w stanie odtworzyć od razu. Utwór, który słyszy po raz pierwszy, musi odsłuchać kilkadziesiąt razy i jest go w stanie zagrać. A książki „czyta” słuchając audiobooków. Gra też w Amatorskim Teatrze Osób Niepełnosprawnych „TereN”. - Ma dobrą dykcję, dobrze też interpretuje tekst - mówi Agnieszka Słomka, terapeutka WTZ.- Ma świetną pamięć i najszybciej ze wszystkich opanowuje tekst.

Drogę zna na pamięć

Rysiek urodził się i wychował w Myślenicach na Dolnym Przedmieściu. Drogę stąd do centrum miał opanowaną do perfekcji. Dobrze pamięta, jak jako dziecko chodził z rodzicami do kościoła w Rynku. Kiedy skończył szkołę i wrócił z Bydgoszczy, tata z mamą zdecydowali się puścić go pewnej niedzieli samego, aby sprawdzić jak sobie poradzi. - Poszedłem i… trafiłem - mówi. Pamięta, jak tata, który najpewniej musiał iść za nim, znalazł go na kościelnym chórze i zapytał z dumą: - Jak żeś ty tu trafił?

Kiedy przeprowadził się do siostry, w inną część miasta musiał na nowo poznawać miejsce i trasę do WTZ. Zajęło mu to sporo czasu, ale teraz ma ją opanowaną. Poruszając się po mieście posługuje się laską dla niewidomych. Ma też GPS. Urządzenie, o którym Rysiek i przyjaciele mówią „dżipek”, głosem informuje go o tym w którym punkcie zaprogramowywanej trasy się znajduje.Problem w tym, że nie zawsze zasięg jest idealny i zdarza się, żepomyli odległości czy też zboczy z trasy. Czasem musi prosić o pomoc, kiedy ma przejść przez ulicę. Nie zdarzyło się żeby ktoś odmówił. - Kiedy zaś nikogo nie ma w pobliżu nasłuchuję, czy nic nie jedzie - mówi. Tu, w Myślenicach czuje się bezpiecznie, ale przyznaje, że w Krakowie bałby się sam poruszać.

Pogoda dla Ryszarda

Ostatnio nawet tu, u siebie zrezygnował z chodzenia pieszo, bo na trasie z domu do siedziby WTZ prowadzony jest remont. Rozkopane chodniki to przeszkoda, której żaden niewidomy nie jest w stanie sforsować. Podobnie trudno jest w zimie (zaspy!), czy kiedy jest ślisko. Dlatego Rysiek na pytanie o marzenia odpowiada: - Żeby zawsze była dobra pogoda. Żebym mógł chodzić.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski