Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rytro. Popradem płyną tony śmieci. Nikt nie chce ich sprzątać

Tatiana Biela
Tatiana Biela
Śmieci zalegają nad brzegami Popradu, dostają się także do wody
Śmieci zalegają nad brzegami Popradu, dostają się także do wody fot. Katarzyna Tokarczyk
Szklane i plastikowe butelki, puszki, plastikowe opakowania, folie, części samochodowe, a nawet stare lodówki spływają Popradem. Rzeka zabiera sterty śmieci wyrzucane na jej brzegach. Nikt nie chce tego sprzątać.

Poprad to największy dopływ Dunajca, który ma 167 kilometrów długości, z czego ponad 30 kilometrów płynie na granicy ze Słowacją. Jak każda górska rzeka jest wyjątkowo urokliwy, ale wzdłuż jego brzegów, po wiosennych roztopach widać pełno śmieci. Mieszkańcy Rytra domagają się ich uprzątnięcia.

Rytrzanin Piotr Foryś, który oprowadza nas po najbardziej zaśmieconych miejscach nad Popradem, jest przekonany, że to urzędowe zaniedbanie, bo za usuwanie odpadów odpowiadają Wody Polskie, które zarządzają brzegami wszystkich rzek.

Wszystkie śmieci są nasze

Teren 1,5 metra od brzegu rzeki jest własnością Skarbu Państwa i rzeczywiście gospodarują nim Wody Polskie.

- Nasi pracownicy są hydrologami, nie zajmujemy się gospodarką odpadami. Nie chcemy uciec od obowiązku utrzymania brzegów rzek w dobrym stanie, po prostu nie mamy tylu ludzi, żeby powierzyć im sprzątanie. Ten problem dotyczy całej Polski - tłumaczy Sergiusz Kieruzel z Wód Polskich. Dodaje, że mieszkańcy muszą sami zatroszczyć się o brzegi rzek, bo to dobro wspólne, no i przecież śmieci same do rzeki nie trafiły. Zauważa, że ilość odpadów zwiększa się po każdym długim weekendzie, po wakacjach i po zimie.

- A wystarczyłoby trzymać się zasady, że jeśli nie trafimy na pojemnik na śmieci zabieramy je ze sobą - mówi Sergiusz Kieruzel.

Choć to nie jest zadanie gminy, wójt Rytra chce uporać się ze sprzątaniem brzegów Popradu przed wakacjami.

- Nie mamy wyjścia, musimy doprowadzić te tereny do takiego stanu, żeby się przyjemnie po nich spacerowało i turystom i mieszkańcom - mówi Jan Kotarba wójt Gminy Rytro. W rzece można trafić na worki pełne śmieci co dziwi wójta, bo przecież odbiór śmieci nie jest limitowany. Opłaty wnoszone są od liczby mieszkańców posesji. A jednak niektóre worki zamiast na wysypisko trafiają do rzeki.

Zdaniem Kieruzela problemu nie rozwiąże narzucenie komukolwiek obowiązku sprzątania. Pracownicy Wód Polskich przeprowadzają akcje w szkołach, by uświadamiać dzieciom, że rzeki nie powinny być zaśmiecane i uczyć jak należy się zachowywać nad wodą. Z tym, że na razie efektów tych działań brak.

Rzeka to nie śmietnisko

Zdaniem mieszkańców Rytra problem rozwiązałyby skupy opakowań. Pisali w tej sprawie do Ministerstwa Środowiska, do premier Beaty Szydło i premiera Mateusza Morawieckiego. Z Ministerstwa Środowiska przyszła odpowiedź, że na podstawie badań firmy Deloitte, jednej z najlepszych firm doradczych na świecie, punktów skupu opakowań wprowadzać się nie opłaca.

- W Anglii, Francji w Niemczech, nawet u naszych sąsiadów na Słowacji się opłaca, tylko w Polsce nie. Bo Polska to dziki kraj, bo tu wszystko wolno? - oburza się Piotr Foryś.

Na Słowacji w sklepach są automaty, do których wrzuca się butelkę czy puszkę i pobiera za nie pieniądze. W Polsce markety sieciowe nawet opakowania wielokrotnego użytku, takie jak szklane butelki, traktują jako jednorazowe. Tymczasem szkło jest materiałem, który w całości poddany może zostać recyklingowi. Zużyte opakowania szklane można w nieskończoność przetapiać na nowe bez pogorszenia ich jakości, oszczędzając przy tym energię i chroniąc środowisko. To samo jest w przypadku puszek wykonanych z aluminium. To tworzywo, które można poddać recyklingowi odzyskując 100 procent materiału wyjściowego.

- Gdyby kaucja za butelkę wynosiła cztery złote, to każdy dwa razy by się zastanowił czy mu się opłaca wrzucić ją do rzeki - mówi mieszkaniec Rytra.

Wójt gminy Rytro uważa, że skupy i automaty do zużytych opakowań to bardzo dobry pomysł.

- Pewnie śmieci byłoby mniej, gdyby uruchomić skupy. Tylko, że my nie decydujemy w tej sprawie - mówi Jan Kotarba.

Sergiusz Kieruzel z Wód Polskich zapewnia, że zaśmiecanie rzek nikomu się nie opłaca.

- Tylko ludzie jakby tego nie rozumieją. I każdego roku po zimie rzekami płyną tony śmieci - ubolewa.

ZOBACZ KONIECZNIE

FLESZ: Świat tonie w śmieciach - jak temu zaradzić?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo

Materiał oryginalny: Rytro. Popradem płyną tony śmieci. Nikt nie chce ich sprzątać - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski