Radni sejmiku, a więc koalicja PO-PSL, zdecydowali, że prezesa funduszu ekologicznego, który w ubiegłym roku rozdysponował ok. 200 mln zł, rada nadzorcza musi wybrać jednogłośnie. Taki sposób to złamanie zasady, że decyduje większość. Ale druga strona tego sporu, a więc rząd i PiS, też podstawowe zasady złamała.
Bo choć fundusz podlega samorządowi regionalnemu, posłowie PiS tak zmienili przepisy ustawowe, że większość w radzie nadzorczej ma wojewoda (a więc rząd) i to on decyduje, kto w tym funduszu ma ostatnie zdanie. To tak samo jakby o tym, jakie kwiatki posadzić w przydomowym ogródku, decydował nie jego właściciel, a sąsiad, do tego ostro skonfliktowany praktycznie w każdej sprawie, nie tylko wyboru kwiatków.
Jeśli więc PiS chciał przejąć wszystkie fundusze ekologiczne, trzeba to było zrobić z otwartą przyłbicą. Tyle że wtedy marszałkowie mogliby też otwarcie mówić o ograniczaniu samorządności w naszym kraju, a więc łamaniu kolejnej ważnej zasady, w obronie której znowu mogliby na ulice wyjść spacerowicze.
A tak, po cichu, rządzący w kraju przejmują kontrolę nad wydawaniem pieniędzy, którymi do tej pory dysponowały samorządy. Małopolska i Kraków stoją przed wielkim wyzwaniem, jakim jest poprawa jakości powietrza, a więc ograniczenie liczby pieców węglowych. Coraz częściej pojawiają się alarmujące sygnały, że pieniędzy na likwidację starych kopciuchów jest za mało. Jak PiS przejmie Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska, raczej pieniędzy na ten cel nie dołoży.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Marszałek walczy z wojewodą
Follow https://twitter.com/dziennipolskiDołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?