Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rząd zwleka z opinią. Co zrobi nam Bruksela?

Włodzimierz Knap
Polityka/Prawo. Niewiele wskazuje na to, że rząd Beaty Szydło odpowie dziś Komisji Europejskiej na jej opinię dotyczącą sytuacji wokół Trybunału Konstytucyjnego.

Bruksela przekazała ją Warszawie 1 czerwca i dała naszym władzom na odpowiedź dwa tygodnie. Gdy jej nie uzyska lub uzna, że jest niewystarczająca, komisja może podjąć kolejne działania.

Najpierw ustawa

Szefowa rządu i szef MSZ Witold Waszczykowski deklarują, że odpowiedzi udzielą, ale dopiero wtedy, gdy przyjęta zostanie nowa ustawa o trybunale.

Jarosław Kaczyński, faktyczny lider w obozie władzy, wskazał lipiec jako możliwy termin jej uchwalenia. Waszczykowski dodaje, że ta sprawa nie jest obecnie ważna dla rządu. Opinię KE bagatelizują zresztą gremialnie członkowie gabinetu i parlamentarzyści PiS. Tylko Konrad Szymański, wiceszef dyplomacji, zapewnia, że toczą się rozmowy między KE a rządem.

- Między Warszawą a Brukselą toczy się gra, która jest czymś normalnym w __świecie dyplomacji - podkreśla prof. Robert Grzeszczak z Katedry Prawa Europejskiego UW. Apeluje przy tym, by nie mówić o ultimatum KE wobec Polski. - Od ultimatum zaczynało się wiele wojen, a w __każdej sytuacji posługiwanie się tym pojęciem mocno usztywnia obie strony - dodaje.

Pierwszy etap

Opinia KE jest częścią uruchomionej w styczniu 2016 r. procedury sprawdzania praworządności w naszym kraju. Składa się z trzech etapów. Trudno jednak przewidzieć dalszy ich bieg, bo procedura została zastosowana po raz pierwszy w dziejach Unii.

Przesłanie opinii przez KE jest I etapem. Nie wiemy, co się w niej znajduje, bo komisja nadała jej gryf poufności. Rząd, mimo nalegań opozycji, nie odtajnił jej. Ale wiadomo, że dla władzy była krytyczna. Waszczykowski przyznał, że nie uwzględniała punktu widzenia rządu. Z wielką pewnością można przyjąć, że KE powtórzyła dotychczasowe stanowisko swoje i Komisji Weneckiej. Chce zatem zaprzysiężenia trzech sędziów TK wybranych przez poprzedni Sejm i publikowania wyroków trybunału.

Wara od Polski?

Witold Waszczykowski przekonuje jednak, że KE nie ma prawa ingerować w sprawy Polski.

Frans Timmermans, wiceszef KE, ripostuje, że UE jest zbudowana na wspólnych wartościach, a do nich należy m.in. obowiązek przestrzegania prawa.

Środki dyscyplinujące

Jeśli Bruksela nie otrzyma odpowiedzi na opinię bądź uzna, że jest niewystarczająca, przejdzie do drugiego etapu procedury. Wyśle do Warszawy szczegółowe zalecenia naprawcze. W nich napisze, co rządzący powinni zrobić i w jakim terminie.

Jeśli i wtedy PiS trwałoby przy swoim, Bruksela może sięgnąć po dyscyplinujący 7 artykuł traktatu o UE. Na jego mocy za zgodą 22 krajów członkowskich na 28 wszystkich i przyzwoleniem większości Parlamentu Europejskiego można stwierdzić ryzyko naruszenia podstawowych wartości i ogłosić reko- mendacje dla Polski.

Artykuł 7 do tego się jednak nie ogranicza. Daje też możliwość nałożenia sankcji na czele z wykluczeniem Polski z podejmowania decyzji w Radzie UE, organie złożonym z ministrów. -__ To poważna kara, bo inni mogliby wtedy podejmować decyzje dotyczące Polski bez naszego udziału - mówi prof. Grzeszczak. Ten środek jest w praktyce mało realny, bo do jego wdro- żenia potrzeba zgody wszystkich krajów UE (poza Polską). Premier Węgier Viktor Orban już zapowiedział, że nie zgodzi się na taką karę wobec Polski.

Prof. Grzeszczak zwraca uwagę, że dokończenie procedury zakładającej wykluczenie Polski z prawa głosu nie leży w interesie KE. - To byłaby kompromitacja dla całej Unii. Dowodziłoby, że jej członkiem jest „chore” państwo - ocenia.

Skutki dla portfela

Konflikty z unijnymi instytucjami, a szczególnie z KE, mogą poważnie uderzyć w państwo i obywateli. Ekonomiści straszą osłabianiem ratingu Polski. Skutek byłby taki, że z budżetu trzeba byłoby wydać więcej pieniędzy na wykupienie długów państwa. Poważni inwestorzy mogą wycofywać się z Polski, uznając, że nie gwarantuje stabilności ich pieniądzom.

Bogdan Wyżnikiewicz z Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową tak sprawę ujmuje: - Jeżeli jakaś firma będzie miała do wyboru inwestycję np. na Słowacji i u nas, to przy porównywalnych warunkach może kierować się tym, że my mamy problemy z KE.

Prof. Stanisław Gomułka, główny doradca ekonomiczny BCC, też przestrzega przed konfliktem z KE. Jego zdaniem konsekwencją może być zabieranie nam pieniędzy unijnych (np. z powodu słabego przygotowania do ich przyjęcia) i mniejszy napływ kapitału obcego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski