Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rzecznik praw obywatelskich interweniuje w sprawie stołówek

Agnieszka Maj
Coraz mniej dzieci je obiady w szkołach, bo rodziców nie stać na tak duży wydatek
Coraz mniej dzieci je obiady w szkołach, bo rodziców nie stać na tak duży wydatek FOT. ANDRZEJ BANAŚ
Edukacja. Zdaniem rodziców szkolne stołówki powinny być dofinansowane z budżetu miasta nawet wtedy, kiedy prowadzi je firma.

Likwidacja dofinansowania do większości szkolnych stołówek w Krakowie jest sprzeczna z prawem – twierdzi rzecznik praw obywatelskich.

To odpowiedź na skargę Forum Rad Rodziców w sprawie znacznego ograniczenia dopłat z budżetu miasta do obiadów dla uczniów. Teraz pieniądze od gminy dostają tylko te placówki, w których funkcjonują oddziały przedszkolne.

„Zróżnicowanie w traktowaniu uczniów i ich rodziców nie ma uzasadnienia i jest sprzeczne z prawem” – napisał rzecznik praw obywatelskich do prezydenta Krakowa Jacka Maj­chrowskiego. Poprosił go także o wyjaśnienia w tej sprawie.

Rodzice zaskarżyli dwa zarządzenia prezydenta Krakowa: z 19 kwietnia ubiegłego roku i 16 kwietnia tego roku. Zgodnie z ich zapisami nie przewiduje się zaplanowania w budżecie miasta pieniędzy na szkolne stołówki z wyjątkiem tych placówek, w których są dzieci do lat 4, w oddziałach przedszklonych.

Jeszcze trzy lata temu gmina dofinansowywała obiady w szkołach podstawowych oraz w gimnazjach, opłacała kucharki, a także media. Natomiast rodzice płacili jedynie za tzw. wsad do kotła. Potem – w wyniku oszczędności władz miasta – prawie wszystkie stołówki w szkołach podstawowych i gimnazjach zostały przekazane firmom. Krakowski magistrat chciał w ten sposób zaoszczędzić 20 milionów złotych.

We wrześniu 2012 roku władze miasta zadecydowały, że przygotowujące obiady kucharki i intendentki mają założyć spółki pracownicze, a jeśli się na to nie zdecydują, stołówkę można oddać ajentowi. W efekcie szkolne obiady podrożały nawet o 100 procent – z 5 do 10 zł.

Przekształcenie stołówek już wtedy wzbudziło falę protestów. Rodzice i dyrektorzy szkół twierdzili, że urzędnicy szukają oszczędności kosztem uczniów.

– Gmina powinna, zgodnie z zapisami ustawy o systemie oświaty, płacić za przygotowanie i ewentualny dowóz posiłków. I to we wszystkich szkołach oraz przedszkolach, w których działają stołówki, bez względu na sposób ich organizacji : tradycyjny, ajent, katering – wymienia Marta Tatuliń­ska z Forum Rad Rodziców. Jej zdaniem rodzice we wszystkich przedszkolach i szkołach powinni być obciążani wyłącznie kosztami wsadu do kotła.

Urząd Miasta na razie nie planuje jednak powrotu do starych zasad. – Nie otrzymaliśmy pisma od rzecznika praw obywatelskich. Kiedy się z nim zapoznamy, podejmiemy decyzję – mówi Filip Szatanik, wicedyrektora Wydziału Informacji w krakowskim magistracie. Według niego uczniowie zyskali na przekształceniach: – Posiłki są zdrowsze i smaczniejsze. Nie narzekają także pracownicy firm prowadzących stołówki – podkreśla Filip Szatanik.

Całkiem odmienne zdanie mają rodzice. – Chodziło tylko o to, żeby całość kosztów przerzucić na rodziców. W nowych stołówkach dzieci dostają na obiad parówki. To ma być zdrowy posiłek? – pyta Piotr Galbert, ojciec pierwszoklasisty.

Rodzice przypominają także, że po prywatyzacji szkolnych stołówek liczba korzystających z nich dzieci zmniejszyła się o 40 procent. Wynika to z faktu, że wielu osób nie stać na tak duży wydatek. W tym roku szkolnym ruszyła akcja zbierania podpisów pod wnioskiem do Rady Miasta o przywrócenie tanich obiadów w szkołach. Zorganizowali ją rodzice i nauczyciele.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski