Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rzeczpospolita Poetów

Redakcja
Przed pałacem w Pławowicach. W dolnym rzędzie od lewej: Maria Morstin-Górska, Julian Tuwim, Leopold Staff, Maria Pawlikowska-Jasnorzewska, Ludwik Hieronim Morstin, Jarosław Iwaszkiewicz; w górnym rzędzie od lewej: Nina Morstinowa, Józef Wittlin, Antoni Słonimski, Jan Lechoń, Emil Zegadłowicz, Zofia Starowieyska-Morstinowa FOT. ARCHIWUM
Przed pałacem w Pławowicach. W dolnym rzędzie od lewej: Maria Morstin-Górska, Julian Tuwim, Leopold Staff, Maria Pawlikowska-Jasnorzewska, Ludwik Hieronim Morstin, Jarosław Iwaszkiewicz; w górnym rzędzie od lewej: Nina Morstinowa, Józef Wittlin, Antoni Słonimski, Jan Lechoń, Emil Zegadłowicz, Zofia Starowieyska-Morstinowa FOT. ARCHIWUM
Przed wojną w Krakowie istniała jeszcze instytucja salonów literackich, zatem stałych cotygodniowych zeb- rań towarzyskich ludzi o wysokich walorach intelektualnych. W dobrym tonie było odwiedzić salon państwa Zofii i Zdzisława Jachimeckich. Pan domu to znakomity muzykolog, a pani domu Zofia z Godzickich była tłumaczką literatury włoskiej. Zapewniali odpowiedni bardzo wysoki poziom zebrań.

Przed pałacem w Pławowicach. W dolnym rzędzie od lewej: Maria Morstin-Górska, Julian Tuwim, Leopold Staff, Maria Pawlikowska-Jasnorzewska, Ludwik Hieronim Morstin, Jarosław Iwaszkiewicz; w górnym rzędzie od lewej: Nina Morstinowa, Józef Wittlin, Antoni Słonimski, Jan Lechoń, Emil Zegadłowicz, Zofia Starowieyska-Morstinowa FOT. ARCHIWUM

HISTORIA KRAKOWA * Salony literackie przedwojennego Krakowa * Zjazdy poetów w pałacu w Pławowicach * Ludwik Hieronim Morstin - miłośnik antyku

Inny salon prowadzili państwo Grzybowscy. Ona, Krystyna z Es-treicherów, on prawnik Konstanty Grzybowski. Wyróżniał się także w owym czasie salon państwa Morstinów. Była to familia ziemiańska osiadła w ziemi proszo-wickiej. Tutaj istniał kult poety Ludwika Hieronima Morstina, szerzony przez siostrę pisarza Marię Morstin-Górską i jego bratową Zofię Starowieyską. Poetę i pisarza wspierali krewni, zaś Ludwiś był ich idolem.

Po latach Tadeusz Kudliński w książce "Młodości mej stolica" te słowa skreśli o nietypowym salonie literackim u Morstinów:

Takim też salonem literackim - czy raczej po dzisiejszemu: bezpłatnym domem pracy twórczej - stały się Pławo-wice, rodzinny majątek Ludwi-sia, który gospodarował tam więcej artystycznie niż zyskownie - wraz z żoną Janiną, nieodstępną towarzyszką, zwaną potocznie panią Niną. W Pławowicach gościli pisarze z całej Polski, i to wszelkich orientacji i wyznań, zarówno politycznych, jak i artystycznych. Zjeżdżali się więc poeci Skamandra i Czartaka, aryjczycy i nie aryjczycy, lewi i prawi, postępowi i ortodoksi, regionaliści i kosmopolici, a także chodzący w pojedynkę. I jakoś w Pławowicach nie kłócili się, tylko dyskutowali. Nadto odbywały się tam imprezy artystyczne oraz sympozjony z ducha platońskiego. (...) W okresie okupacji Pławowice stały się przytuliskiem dla bezdomnych i meliną dla prześladowanych, znów bez różnicy wyznania, a kiedy wszystko się skończyło, nie wszyscy umieli dać wyraz wdzięczności za opiekę. A w ogóle zbyt mało podkreśla się tę właściwość szczerego humanitaryzmu obojga państwa Morstinów.

W Krakowie państwo Morstinowie zatrzymywali się w kamienicy Morsztynowskiej przy ulicy Stolarskiej 7, którą zamieszkiwała krewna Ludwisia Amelia Mor-stinowa, lub u Krzysztofa Morstina przy ulicy Lubicz 27. Tu też były salony, w których rozmawiano o literaturze i sztuce.

***

Ludwik Hieronim Morstin przyszedł na świat 12 grudnia 1886 roku w Pławowicach. To tutaj w latach 1928 i 1929 odbywały się słynne zjazdy pisarzy i poetów. Brali w nich udział Leopold Staff, Emil Zegadłowicz, Julian Tuwim, Maria Pawlikowska, Jan Lechoń, Antoni Słonimski, Jarosław Iwaszkiewicz, Ferdynand Goetel, Wilhelm Horzyca i Tadeusz Szan-troch. Zjazd pławowicki z czerwca 1929 upamiętnił wierszem Tadeusz Szantroch:

Były dni białe, niebieskie

i dzień - monument Norwida

w tej szczęśliwości

  środwiejskiej,

kwitnącej nad czynem Cyda.

I były słowa: wawrzyny

i słowa: ręce w uścisku,

jeden jest kościół jedyny,

w którym tworzymy.

  To wszystko.

Obszernie wspominała te zjazdy Zofia Starowieyska-Morstino-wa, bratowa Ludwisia w książce "Ci, których spotkałam", pisząc, że

na jednym i drugim zjeździe przede wszystkim od rana do wieczora i od wieczora do rana - rozmawiano. Rozmawiano we wszystkich kombinacjach i na wszystkie tematy, choć właściwie temat był jeden - poezja.
Morstin należał do pisarzy wykształconych na uniwersytetach w Monachium, Berlinie, Lipsku i Paryżu. Studiował filologię klasyczną, filozofię i modną w owym czasie psychologię. Wróciwszy do kraju, z Władysławem Kościelskim założył pismo "Museion", wydając je w latach 1911-1913. Na jego łamach głosił powrót do tradycji klasycznej, sprawdzonej w europejskiej kulturze. Czytelnicy byli informowani, co się dzieje w sztuce i literaturze na Zachodzie. Drukowano reprodukcję dzieł sztuki wielkich artystów, jak Gaugin, Cezanne, van Gogh. Krytyką literacką kierował Adam Grzymała-Siedlecki. Siedzibą redakcji był, rzecz jasna, Kraków.

Tak zatem szerzył Morstin znajomość kultury antycznej, której był zagorzałym zwolennikiem. Działalność tę przerwał wybuch pierwszej wojny światowej, a potem udział w Legionach Piłsudskiego. Współcześni nazywali go czerwonym hrabią, bowiem był szczerym demokratą, z głębokiego przekonania. Lata powojenne spędził na placówkach dyplomatycznych w Paryżu (1919-1922) i Rzymie (1922-1925). Po powrocie do Polski objął w 1926 we władanie pałac w Pławowicach. W latach 1930-1932 redagował "Pamiętnik Warszawski".

Za osiągnięcia artystyczne został w 1936 roku odznaczony Złotym Wawrzynem Polskiej Akademii Literatury, zaś w 1938 otrzymał Nagrodę Literacką Krakowa.

***

Po wojnie władza ludowa rozparcelowała majątek, a pałac został zniszczony (lwy sprzed pałacu zostały przewiezione do Krakowa i ozdabiają wejście do Wieży Ratuszowej). Lata powojenne to pobyt w Zakopanem. W latach 1949 -1951 był Morstin kierownikiem literackim Teatru im. Juliusza Słowackiego w Krakowie.

Należał do cenionych dramaturgów. Jego dramaty są nieodłącznie związane z antykiem. To "Obrona Ksantypy", "Kleopatra", "Penelopa" czy "Polacy nie gęsi". Ten ostatni wiąże się z naszym renesansem. Obok nich pisał też opowieści, np. "Kłos panny" o Koperniku, które adaptował na scenę. "Kopernik" był wystawiany na dziedzińcu arkadowym na Wawelu w okresie Dni Krakowa. Pozostawił po sobie także wspomnienia "Spotkania z ludźmi" i "Moje przygody teatralne". To perełki humanistycznej kultury.

Tak jego sylwetkę wspomina Tadeusz Kudliński:

Był mizernej budowy, o twarzy szczupłej i cerze - jak na ziemianina - niezdrowej. Niemniej, niezwykle czynny i energiczny, dożył przecież prawie osiemdziesiątki, zawsze pogodny o bardzo serdecznym i swobodnym obejściu. Trudno też było wyobrazić sobie tę niewojskową postać Ludwisia hołubionego w rodzinie jako byłego legionistę.

Był też pan Ludwik cenionym tłumaczem.

W Krakowie lubił zapraszać na ulicę Stolarską 7 na wieczory powiązane nie tylko z kawą lub herbatą, lecz także z recytacją utworów Morstina. Raz jeszcze oddajmy głos Tadeuszowi Kud-lińskiemu:

...w październiku 1933 zaproszeni do mieszkania w kamienicy jednego z Morstinów (ogromne gmaszysko rudera przy ulicy Stolarskiej 7) - słuchaliśmy Ludwisia czytającego ze zrozumiałym zapałem świeżo napisaną komedię. Należy tu dodać, że Morstin grasejował bardzo mocno, połykając fatalne ery z całkowitym lekceważeniem dla wibracji tej energicznej męskiej spółgłoski.
Była to wada wymowy, ale jakże przyjemna w jego wydaniu.

***

Dla swoich i obcych był pogodnym panem, wyrozumiałym dla ludzkich słabości. Dla niego najważniejsza była wszak sztuka - "Vita brevis - ars longa" sentencja Hipokratesa, przypomniana w antycznym Rzymie przez Senekę. Morstin był bez reszty zanurzony w antycznej kulturze, dziś tak bardzo zapomnianej. Zmarł 12 maja 1966 roku.

Na zakończenie przypomnijmy, że Morsztynowie, Morstino-wie to familia wywodząca się z krakowskiego mieszczaństwa. Był to ród niemieckiego pochodzenia, z czasem zupełnie spolszczony. Księgi ławnicze wymieniają już Morsztynów od roku 1369. Szybko doszli do stanu szlacheckiego i już w XV wieku pieczętowali się herbem Leliwa. Wyróżnili się z czasem w naszej literaturze, by tylko wspomnieć Hieronima Morstina (1580-ok. 1623), Jana Andrzeja Morsztyna (zm. 1693), tłumacza "Cyda" P. Corneille'a, Zbigniewa Morsztyna (zm. 1689) oraz Stanisława Morsztyna (zm. 1725).

Ten ostatni wywodził się z Raciborska koło Wieliczki, skąd pochodzili także Felicjan Ludwik (1782-1865), właściciel kamienicy przy ul. Stolarskiej 7, kolekcjoner dzieł sztuki i znany bibliofil. Natomiast budowniczym pałacu w Pławowicach był Ignacy Morsztyn, za którego rządów w latach 1804-1805 postawiono tę okazałą klasycystyczną rezydencję, w której pisarz Ludwik Hieronim zorganizował spotkania ludzi nauki i sztuki.

MICHAŁ ROŻEK, historyk

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski