Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rzeźba Karola Badyny

AN
Fot. Wacław Klag
Fot. Wacław Klag
Karol Badyna jest jednym z szerzej znanych i docenianych rzeźbiarzy krakowskich. Kraków zna go jakby nieco mniej, ale to tutejsza norma. W mieście, gdzie wystawy rzeźby, nawet bardzo kameralnej, zdarzają się niezwykle rzadko, poznawanie tego, co mamy, staje się - oględnie mówiąc - znacznie utrudnione. Karol Badyna, którego aktywność twórcza koncentruje się wokół form monumentalnych, w Krakowie prawie nie wystawia. Wystawa, której otwarcie zapowiedziano za tydzień, w Centrum Sztuki Współczesnej Solvay, należy do wydarzeń wyjątkowych.

Fot. Wacław Klag

Za tydzień w Solvayu

Będzie to pokaz jednej rzeźby, najnowszej. W dorobku artysty poprzedza ją wiele innych, układających się w logiczny ciąg.
Badyna dostrzeżony został wkrótce po dyplomie uzyskanym w krakowskiej ASP; w 1989 r. na Rzeźbie Roku (były kiedyś takie ogólnopolskie konfrontacje artystyczne w Krakowie…) otrzymał nagrodę za swoje "Kokony". Minęło trochę czasu - i artysta miał już w dorobku realizacje pomnikowe, bynajmniej z polityką niezwiązane. Następne lata wpisały mu w życiorys kolejne pomniki, m.in. w Waszyngtonie, Nowym Jorku, najnowszy - pomnik Chopina - jest właśnie w drodze do Singapuru. Parę pomników i rzeźb plenerowych stanęło w kraju. W wielu kościołach znajdują się jego bardzo dobre rzeźby, jest również autorem interesujących, zróżnicowanych projektów wnętrz kościelnych. Portrety rzeźbiarskie to kolejny teren aktywności twórczej Karola Badyny, "zagospodarowany" tak świetnymi pracami, jak portret Juliana Aleksandrowicza. Choć jest urodzonym monumentalistą, z powodzeniem tworzy również małe formy rzeźbiarskie - medale i plakiety.
Jest artystą niebywale konsekwentnym. Jego pierwsze publicznie przedstawione, nagrodzone rzeźby pokazały, że z licznych relacji pomiędzy rzeźbą a przestrzenią interesuje go przede wszystkim przestrzeń wewnętrzna, zamykana przez autora w obrębie dzieła. Zarazem "Kokony" były dialogiem pomiędzy tym, co na zewnątrz, a przestrzenią wewnętrzną, uwalnianą poprzez ażury. Problem zamykania przestrzeni podejmował później w cyklu "Oblężonemu miastu", ideowo nawiązującym do poematu Herberta. Pierwsze rzeźby z tego cyklu pokazaliśmy w roku 2000, w galerii "Dziennika Polskiego", na Wielopolu. Rzeźba, którą będziemy oglądać w Centrum Sztuki Współczesnej, jest powrotem do opozycyjnego dialogu dwóch przestrzeni.
Przestrzeń kompozycji rzeźbiarskiej jest zamknięta półokrągłymi ścianami, ale jest to zamknięcie pozorne; pomiędzy ścianami można przejść i znaleźć się w przestrzeni wewnętrznej. Punkt centralny stanowią dwie wypalone, zdestruowane postacie, pozbawione ekspresji, jaką miał człowiek z "Oblężonego miasta". Zatrzymany w ułamku ruchu zapis dramatu toczy się na ścianach, po których zdają się pełzać rozsypane litery, niepozwalające złożyć się w słowa, w żaden jednoznacznie czytelny komunikat.
Tytuł wystawy 9/11 jest zarazem dedykacją: dziewiąty miesiąc roku - wrzesień, data dzienna - 11, a zarazem jedynki układające się w dwie nowojorskie wieże. Wydarzenie zgrane już przez polityków, rozważane dziś głównie przez artystów; jest wiersz Szymborskiej, jest rzeźba Badyny - żeby przy najbliższych przykładach pozostać.
Patrząc na ten, z którym spotkamy się za tydzień, dostrzeżmy równowagę pomiędzy ludzkimi emocjami a językiem rzeźby; trudną do zachowania, ale - jak zobaczymy - możliwą. (AN)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski