Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rzucam się w otwarte okno i kręcę

Rozmawiała w Cannes Urszula Wolak
Rozmowa. TOMMY LEE JONES, reżyser filmu "Homesoman", opowiada o piekle kobiet w czasach Dzikiego Zachodu

- Jak czuł się Pan, stojąc zarówno przed, jak i za kamerą, czyli jako aktor i reżyser?

- Zanim odpowiem na to pytanie, pragnę wyznać, że sprawdzanie się w tych dwóch rolach to prawdziwy luksus. Jako aktor byłem ostrożny, słuchałem wszystkiego, co mówił do mnie Tommy Lee Jones. Jako reżyser byłem wobec aktora Tommy'ego Lee Jonesa niezwykle wymagający, nie dawałem mu żadnej taryfy ulgowej.

- Skąd Pan wie, że scenariusz, nad którym Pan pracuje, może odnieść sukces?

- To się czuje. Podczas czytania otwierają się przede mną w metaforycznym sensie drzwi i okna, które muszą prowadzić do oryginalności. To dla mnie najważniejsze. Gdy to dostrzegam - po prostu rzucam się w to otwarte okno i robię wszystko, by nakręcić dobry film.

- Skąd pomysł, by w filmie, którego akcja rozgrywa się w Ameryce połowy XIX wieku, sportretować sytuację, w jakiej znajdowały się wówczas kobiety?

- Wszystkie westerny przedstawiają twardy świat Dzikiego Zachodu, w którym rządzą mężczyźni - mściciele, awanturnicy. Doszedłem do wniosku, że warto odsłonić wreszcie poruszające historie kobiet, które żyły w tamtym okresie i były od tych mężczyzn uzależnione. Kiedy robiłem research do filmu, zrozumiałem także, że ich historie są aktualne do dziś. Czasy się zmieniły, ale pewne zachowania nie. Poza tym wizja świata, którą przedstawiam w "Homesoman", nie była powszechnie znana, więc dla wielu widzów może być wstrząsająca.

- Kobiety w Pana filmie przeżywają prawdziwą mękę, mordują własne dzieci, bywają doprowadzane do szaleństwa. To wina wyłącznie mężczyzn?

- Lubię, gdy film mówi sam za siebie i niech tak pozostanie. Na tle skrzywdzonych i słabych kobiet wybija się jednak ta jedna Mary Bee Cuddy.

- Gra ją dwukrotna laureatka Oscara Hilary Swank. Od razu pomyślał Pan o niej w tej roli?

- Trudno to wyjaśnić. Spotkałem się z Hilary i już po kilku sekundach po prostu wiedziałem - "To ona!". Była gotowa, by zagrać Mary Bee - mentalnie, fizycznie i, co ciekawe, etnicznie. Aktorka pochodzi bowiem z Nebraski, gdzie rozgrywa się akcja "Homesoman". Nie zawiodła mnie.

- Jej wizerunek w filmie odbiega od tego, jak wygląda w rzeczywistości. Czemu służy charakteryzacja, która zmieniła ją w zmęczoną życiem kobietę?

- Hilary Swank gra kobietę, która uprawia ziemię, sama zajmuje się gospodarstwem, nie ma u jej boku silnego mężczyzny. Klimat na zachodzie Ameryki był nieubłagany; wiatr, palące słońce - to musiało odcisnąć piętno na mojej bohaterce. Mary Bee nie mogła wyglądać na zadbaną, tak jak Hilary w rzeczywistości. Jej twarz musiała odbijać trudy, z jakimi borykała się na co dzień. Uważam, że stworzyliśmy w ten sposób prawdziwą kobietę - z krwi i kości. Na powierzchni wydaje się brzydka, ale jest naprawdę piękna.

- Co pomogło Panu odtworzyć w filmie epokę wiktoriańską?

- Wiele czytałem, oglądaliśmy także z ekipą archiwalne fotografie. Wstrząsające.

- Były na nich pokazane także kobiety?

- Tak. Schorowane, cierpiące. Inspiracje z tych fotografii czerpały także aktorki.

- Do ich złego stanu przyczyniają się w dużej mierze potworni mężczyźni. Dlaczego w tym kontekście Mary Bee chce wyjść za mąż? Przecież reprezentuje ona głos rozsądku w tym patriarchalnym społeczeństwie.

- Nie oszukujmy się! Jej potrzeba wyjścia za mąż jest czymś naturalnym, pcha ją do tego biologia i dlatego nie może przed tym uciec.

- Czy Mary Bee znajdzie szczęście u boku Briggsa, którego gra Pan w filmie?

- Gdybym odpowiedział na to Pani pytanie, widzowie straciliby przyjemność oglądania filmu. Niech to pozostanie tajemnicą. Powiem tylko tyle, że finał ich związku będzie dla każdego dużym zaskoczeniem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski