Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rzucić się w wir pracy

Justyna Krupa
Jose Hernandez z powodzeniem prowadził krakowski zespół.
Jose Hernandez z powodzeniem prowadził krakowski zespół. Fot. Wojciech Matusik
Rozmowa z JOSE HERNANDEZEM, który ponownie poprowadzi koszykarki Wisły Can-Pack.

- Pańska decyzja o powrocie do Krakowa i ponownym objęciu "Białej Gwiazdy" jest niespodzianką. Kiedy ponad dwa lata temu wracał Pan do Hiszpanii, wspominał , że ma dość rozłąki z ojczyzną i rodziną.
- Do pewnego stopnia dla mnie to też było zaskoczenie. Ale bardzo pragnę teraz nowych wyzwań. Tym bardziej że sytuacja w hiszpańskiej koszykówce nie jest obecnie najlepsza. Choć jednocześnie jestem bardzo wdzięczny klubowi Rivas Madryt za ostatnie dwa lata współpracy. Przez ten czas miałem szansę nacieszyć się obecnością rodziny i przyjaciół. Ale koszykówka to moje życie. Mam wielką ochotę rzucić się znów w wir pracy z Wisłą. Jestem szczęśliwy, że tu wracam, bo Kraków i Wisłę mam w sercu.

- Będzie Pan radzić sobie bez Jordiego Aragonesa, pańskiego dawnego asystenta i tłumacza? Czy lada moment Jordi też wróci na swoje stanowisko?
- Zamierzam po prostu współpracować z tym asystentem, którego Wisła zdecyduje się zatrudnić. Zobaczymy, kto to będzie. Gdyby to miał być Jordi, na pewno bym się cieszył, bo się dobrze znamy. Poza tym, Jordi jest mocno związany z Polską, bo ma teraz żonę Polkę, dziecko i rodzinę w Krakowie.

- Kiedy dokładnie możemy się Pana spodziewać pod Wawelem? W drużynie czekają na Pana "stare znajome".
- Przygotowania zaczniemy mniej więcej w połowie sierpnia. Rozmawiałem już m. in. z Cristiną Ouviną, dzwoniła do mnie też Katka Zohnova. Kadra i profil drużyny będzie nieco inny, niż w poprzednim sezonie. Ale wierzymy, że możemy powalczyć w Eurolidze. Jesteśmy Wisłą i mamy ambicje. Jeśli chodzi o polską ligę, to nasze cele się nie zmieniają - będziemy chcieli obronić mistrzowski tytuł.

- Budżet drużyny jest mniejszy, niż w poprzednich latach, więc przed Panem niełatwe zadanie. W pierwszym sezonie pracy z Rivas miał Pan podobną sytuację, a mimo to drużyna pozytywnie zaskoczyła w Eurolidze.
- Tamten sezon z Rivas był rzeczywiście udany. Walczyliśmy jak równy z równym w play-offach z taką ekipą, jak USK Praga. Jeśli chodzi o Wisłę, to może nie będziemy mieć w składzie takich gwiazd, jak przed kilkoma sezonami, ale trzeba pamiętać, że poziom Euroligi ogólnie się obniżył. Wiele amerykańskich zawodniczek szykuje się teraz do gry w Azji. Dlatego nasz wynik w europejskich rozgrywkach jest sprawą otwartą i wszystko jest możliwe. Oglądałem mecze Wisły z poprzedniego sezonu. Rok temu Wisła miała sporego pecha przy losowaniu grupowych rywali w Eurolidze. Okazało się, że grupa A była tą znacznie silniejszą. Zobaczymy, może tym razem będziemy mieć pod tym względem korzystniejszą sytuację. Podstawą jest to, byśmy wygrywali mecze u siebie. Nasza hala i nasi żywiołowi kibice mogą być naszym ogromnym atutem. Liczę, że największą gwiazdą tej drużyny w przyszłym sezonie będą właśnie kibice.

- Kiedy dwa sezony temu przyjechał Pan do Krakowa ze swoim Rivas, niespodziewanie ograł Pan Stefana Svitka w jego euroligowym debiucie w roli trenera Wisły.
- Bez wątpienia bardziej, niż to emocjonujące zwycięstwo poruszył mnie sposób, w jaki zostałem przyjęty przez krakowskich kibiców. Było to bardzo ciepłe i wzruszające powitanie. To było dla mnie osobiście tak samo ważne, jak fakt, że wówczas wygraliśmy tamto spotkanie.

- Zawodniczką Wisły została Laura Nicholls, która w tamtym meczu grała w barwach Rivas. Jakie jej cechy sprawiają, że nadaje się do krakowskiego zespołu?
- Laura potrafi pracować dla drużyny. Dużo zbiera, pomaga ogromnie w obronie. Robi na parkiecie mnóstwo rzeczy, które nie są czasem widoczne w statystykach, ale są bardzo istotne. Dużo daje drużynie jej poruszanie się na parkiecie bez piłki.

- A Ivonne Turner? Ją też zna Pan z hiszpańskiej ekstraklasy.
- Ivonne to również zawodniczka bardzo pracowita, mająca doświadczenie z gry w bardzo mocnych europejskich ligach - rosyjskiej i tureckiej. Potrafi grać naprawdę zespołowo.

- Obserwował Pan z perspektywy Madrytu to, co dzieje się w polskiej lidze? Wisła niepodzielnie królowała tu przez te ostatnie dwa sezony, ale też brakowało jej tak silnego rywala, jakim wcześniej było CCC Polkowice.
- Poziom polskiej ligi nieco się obniżył w porównaniu do tego, co obserwowaliśmy jeszcze cztery czy pięć lat temu. To zresztą podobna tendencja, jak w Hiszpanii. Gdy zaczynałem moją pierwszą przygodę z Wisłą, bardzo silnymi zespołami były takie ekipy, jak AZS Gorzów, Lotos Gdynia czy potem CCC Polkowice. Teraz rozkład sił jest inny. Intensywnie wzmacnia się też przed przyszłym sezonem Ślęza Wrocław. Zobaczymy, co przyniesie ten najnowszy sezon, nie mogę się go doczekać.

Rozmawiała Justyna Krupa

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski