Sabina Podlasek: Dałam radę wszystko sobie poukładać

- Od kilkunastu dni możemy się zwracać do Pani: Pani magister?

- To prawda. Obroniłam pracę na Uniwersytecie Rzeszowskim. Temat jak najbardziej związany z moją ukochaną dyscypliną: „Rozwiązania defensywne i ofensywne w piłce siatkowej kobiet, w zależności od poziomu mistrzostwa sportowego”.

- Ponoć nie zamierza Pani spocząć na laurach?

- Podjęłam na rzeszowskiej uczelni studia podyplomowe, chciałabym w przyszłości zostać menedżerką sportu. Obecnie pracuję jako nauczyciel w Zespole Szkół Społecznych , prowadzę treningi z grupą skrzatów w Wisłoce Dębica.

- Studia podyplomowe, szkoła, praca z dzieciakami. Jak znajduje Pani jeszcze czas na treningi i grę w zespole Grupy Azoty PWSZ Tarnów?

- Powiem nieskromnie, w opinii znajomych i przyjaciół uchodzę za osobę zorganizowaną, wiedzącą, czego chce. Przy dobrych chęciach można to wszystko sobie poukładać. Do tej pory chyba mi się to udaje.

- Wróćmy do drużyny, w której powierzono Pani funkcję kapitana. W ostatniej kolejce raczej nieoczekiwanie przegrałyście z Tomasovią ?

- Sport, także siatkówka, rządzi się swoimi prawami. Czasem trzeba przełknąć gorycz porażki i wyciągnąć z przegranej właściwe wnioski. Ja i moje koleżanki nie szukamy na siłę usprawiedliwienia. Zagrałyśmy słabszy mecz, ale proszę zauważyć - w porównaniu z poprzednim, udanym dla nas sezonem, zaszły w naszym zespole spore zmiany. Mamy nowe zawodniczki, w tym także dwie nowe rozgrywające. Cały czas jednak pracujemy nad zgraniem i wierzę, że będą tego efekty.

- Jak układa się wasza współpraca z nowym szkoleniowcem Michałem Betleją?

- Trener jest profesjonalistą. Przygotowany jest do każdego treningu. Każdy szczegół ma dokładnie wyliczony i opracowany. Jest to zupełnie inny sposób pracy niż w poprzednim okresie i musi przynieść efekty.