Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sąd ostateczny

Zbigniew Bartuś
Państwo zniszczyło, więc państwo ma psi obowiązek uratować naszą kopalnię. Ale nie naszym kosztem  – uważają górniczy związkowcy z Brzeszcz
Państwo zniszczyło, więc państwo ma psi obowiązek uratować naszą kopalnię. Ale nie naszym kosztem – uważają górniczy związkowcy z Brzeszcz Wojciech Matusik
Nie na Śląsku, lecz w Małopolsce rozgrywa się najważniejsza w dziejach bitwa o polskie górnictwo. Dowódcami, żołnierzami i mięsem armatnim są znani ludzie z naszego regionu: od prezydenta Andrzeja Dudy i ministra Andrzeja Czerwińskiego po prof. Antoniego Tajdusia z AGH

Kiedy w czerwcu minister skarbu Włodzimierz Karpiński wyleciał z rządu w związku z aferą podsłuchową, jego miejsce zajął Andrzej Czerwiński. Absolwent AGH, były prezydent Nowego Sącza, poseł PO od czterech kadencji, otrzymał misję znalezienia „chętnych” na przynoszące miliardowe straty kopalnie węgla. Przede wszystkim – małopolskie „Brzeszcze”.

Ta dołująca finansowo, geologicznie i psychicznie kopalnia pod Oświęcimiem stała się nieoczekiwanie głównym polem bitwy o przyszłość polskiego górnictwa. Po przeciwnych stronach barykady walczą tu najważniejsze osoby w państwie, z prezydentem Andrzejem Dudą i premier Ewą Kopacz na czele. Dowódcami, żołnierzami i mięsem armatnim są ludzie z Małopolski: oprócz ministra Czerwińskiego – marszałek regionu Marek Sowa, kandydatka PiS na premiera Beata Szydło, były rektor AGH prof. Antoni Tajduś, były szef Jastrzębskiej Spółki Węglowej kryniczanin Jarosław Zagórowski, wiceprezes Tauronu, były wojewoda tarnowski, Aleksander Grad, prezes Małopolskiej Agencji Rozwoju Regionalnego Wiesław Bury... Do tego liderzy kilkunastu związków zawodowych na kopalni – oraz w dwóch firmach, które mają ją ratować: koncernu energetycznego Tauron i... Zespołu Elektrowni Wodnych w Niedzicy.

Temu ostatniemu przez 17 lat udało się odłożyć 100 mln zł na inwestycje w odnawialne źródła energii. Teraz „chce” władować tę kasę w czarną dziurę w Brzeszczach. Dlaczego?

Matematyka kangura
Władysław mieszka w Brzeszczach od 86 lat, ale przyznaje, że szczelina w ścianie domu nieodmiennie go „wku…a”. Z drugiej strony, gdyby któregoś dnia całkiem znikła, wpadłby w panikę. Oznaczałoby to bowiem, że pod ziemią nic się nie dzieje. Że po ponad stu latach kopalnia umarła. A z nią całe Brzeszcze.

Z powodu podziemnego fedrunku ziemia stale się tu trzęsie i osiada. Stąd spękane i pochylone budynki, przeorane ulice i płoty, poblokowane okna i drzwi. Brzeszczanie klną, a jednocześnie modlą się, by tak zostało.

W kopalni „Brzeszcze” pracowali synowie Władysława, teraz harują wnuki. Władysław się martwi. „Brzeszcze” to niebezpieczne miejsce, wszechobecny metan grozi wybuchem. Były ofiary śmiertelne, mnóstwo rannych. Może lepiej, żeby te półtora tysiąca chłopa, w tym wnuki Władysława, znalazło inną robotę?

– Ino gdzie? – pyta 86-latek. – Emigrować do Niemiec, jak tam islamiści? Niech już nasi lepiej ten węgiel tutaj kopią.

Piotrek, 37-letni wnuk Władysława, pracuje na dole od 19 lat, za sześć mógłby iść na emeryturę. Dostałby 3 tys. zł na rękę plus 3 tony węgla, czyli 1800 zł. Żona robi w sklepie, przynosi niecałe 2 tysiące, dzieci prawie odchowane. Nie byłoby jakiejś biedy. Ważne jest i to, że Piotrek ma wszędzie blisko – mieszka w bloku rzut beretem od kopalni. Obok szkoła, Biedronka, bar. Wszystko, co trzeba.

– Tylko kto nam da te sześć lat? – pyta. Czytał ostatnio, że krakusom bardziej opłaca się przywieźć dwie tony węgla z Australii niż jedną tonę z Brzeszcz . W zeszłym roku do każdej wydobytej z mozołem przez Piotra tony trzeba było DOKŁADAĆ 250 zł czyli 67 dolarów.

Dziś, gdy tona kosztuje 52 dolary, węgiel opłaca się kopać tylko tam, gdzie jest łatwo dostępny, np. w australijskich kopalniach odkrywkowych. Zatrudniają 55 tys. górników, a wydobywają 400 mln ton. W polskim górnictwie pracuje ponad 100 tys. osób – kopią 80 mln ton. Czyli na antypodach wydajność na zatrudnionego wynosi 7,3 tony, a w Polsce 0,8. Przy tym koszty wydobycia są u nas dużo wyższe.

– Musimy sięgać po węgiel coraz głębiej, co wymaga olbrzymich inwestycji i potęguje zagrożenia – tłumaczy Jarosław Zagórowski, wieloletni prezes Jastrzębskiej Spółki Węglowej (w lutym zrezygnował pod presją górniczych protestów), powołany ostatnio przez ministra Czerwińskiego do Rady Nadzorczej koncernu energetycznego Tauron. Rodem z Krynicy.

– Drugim powodem problemów jest absurdalny system wynagrodzeń, relikt komunizmu, całkiem oderwany od wyników ekonomicznych. Płace stanowią w kopalniach połowę kosztów stałych – dodaje.

Kopalnia „Brzeszcze” należała przez lata do Kompanii Węglowej, największego koncernu wydobywczego w Europie. Ma obfite złoża dobrego węgla, ale w świetnym dla branży 2011 roku przyniosła 63,5 mln zł strat, a w zeszłym popłynęła już na 230 mln zł. Obniżyła wydobycie z 1,9 mln do 0,9 mln ton. Władze Kompanii chciały ją zamknąć.

Kiedy zimą rząd ogłosił plan ratowania branży, przewidujący likwidację ,,Brzeszcz”, górnicy zastrajkowali. Poparł ich kandydat na prezydenta Andrzej Duda z Krakowa. W obronie kopalni wystąpiła też wiceprezes PiS Beata Szydło, która w latach 1998 – 2005 była burmistrzem Brzeszcz. Do dziś mieszka na terenie gminy – w niewielkim Przecieszynie.

Zakład stał się nagle symbolem walki o całe polskie górnictwo. – Dla pani prezes Szydło uratowanie tej kopalni jest sprawą honoru – tłumaczy miejscowy działacz PiS.

Politycy tej partii zaczęli głosić przed bramą kopalni, że górnictwo może świetnie prosperować przez długie lata. Musi się jednak w Polsce zmienić prezydent i rząd.

Pod taką presją premier Kopacz obiecała znaleźć dla „Brzeszcz” nowego właściciela.

Chwila prawdy o lodach

Górnicy wrócili do roboty, by fedrować kolejne wielomilionowe straty. I czekali na kupca. Ale nie byle jakiego! – Jest oczywiste, że ma nas przejąć państwowy koncern energetyczny i to pod warunkiem zachowania miejsc pracy i dotychczasowych zasad wynagrodzenia – powiedział Stanisław Kłysz, szef kopalnianej „Solidarności”. To samo mówiły wszystkie organizacje związkowe. A w całej Kompanii Węglowej działało ich ponad dwieście.

W lutym „spontaniczne” zainteresowanie zakupem kopalni wyraził Tauron. – Minister Karpiński wezwał szefów kontrolowanych przez państwo spółek energetycznych i powiedział , że jeśli nie zaangażują się w ratowanie kopalń – czytaj: nie wyłożą migiem grubej kasy – to wylecą – twierdzi krakowianin, który był świadkiem jednej z „rozmów motywa- cyjnych”.

Do ratowania „Brzeszcz” minister „oddelegował” Tauron, drugi co do wielkości polski koncern energetyczny (ma m.in. elektrownie Jaworzno i Siersza oraz pięć innych). Do spółki Tauron Wydobycie należą już dwie kopalnie węgla: „Sobieski” (Jaworzno) i „Janina” (Libiąż). – Sąsiednie „Brzeszcze” pozwolą Tauronowi uniezależnić się od zewnętrznych dostawców – argumentował minister.

– To prawda, ale pod warunkiem, że kopalnia będzie umiała dostarczyć węgiel w rozsądnych cenach, czyli zetnie koszty, likwidując przywileje. I dokopie się do nowego węgla, na co potrzeba 300 mln złotych – mówi nam były członek Rady Nadzorczej Tauronu, który w obecnej atmosferze politycznej nie widzi szans na rentowność „Brzeszcz”.

– Jest trend, by tam utopić furę publicznych pieniędzy. On jest w PiS i on jest w PO. I to się nie zmieni do wyborów - przewiduje.

Państwo, rękami ministra skarbu, nie może jednak ot tak po prostu nakazać Tauronowi, by kupił dołującą kopalnię. – Tauron jest spółką giełdową, Skarb Państwa ma wprawdzie ponad 30 proc. plus kolejne 10,4 proc. za pośrednictwem KGHM, ale większość udziałów należy do innych akcjonariuszy – przypomina Jarosław Zagórowski. Owi akcjonariusze oczekują od firmy zysków, a nie samobójstwa.

– A zakup „Brzeszcz” na warunkach stawianych przez górnicze związki byłby samobójstwem – przyznaje były prezes JSW.

– Polska energetyka potrzebuje gigantycznych inwestycji i przez ostatnie lata mozolnie odkładała środki na ten cel. Nie można tych pieniędzy utopić w nierentownych kopalniach – podkreśla wicepremier Janusz Piechociński. – Staliśmy się zakładnikami górniczych związków zawodowych. Ich liderzy mają złe nastawienie. Dotyczy to także średniej kadry zarządzającej, która broni stanu posiadania.

„Skoro praca górnika jest tak źle wynagradzana i tak niebezpieczna, to dlaczego, aby zatrudnić się w kopalni, trzeba dać w łapę, albo mieć znajomości? Kopalnie w obecnej formie to dojne krowy dla wszystkich – od górników dołowych, przez administrację po szefa związków zawodowych, z naciskiem na tę ostatnią postać” – komentuje na portalu Dziennika „Mieszkaniec Brzeszcz”.

Jarosław Zagórowski zdradza, że Alojzy Pietrzyk, dawny przywódca górniczej „S”, autor wniosku o obalenie rządu Hanny Suchockiej, wyjaśnił mu kiedyś, skąd – jego zdaniem – bierze się gniew związkowców w kopalniach:

– Z obrony interesów. Ale nie chodzi o interesy robotników, tylko prywatny biznes. Mówi się, że politycy manipulują związkowcami, tymczasem z moich wieloletnich obserwacji wynika, że jest odwrotnie. Politycy nie mają bladego pojęcia o rzeczywistej sytuacji w kopalniach, a nawet jeśli coś wiedzą, to wolą się nie wychylać, żeby nie dostać w łeb oskardem. Lepiej górniczej braci przytakiwać. A owa brać jest totalnie manipulowana przez związkowców kręcących własne lody – mówi Zagórowski.

– To powinna być dla górnictwa chwila prawdy. Sąd ostateczny. Niezależnie od tego, kto będzie rządził w kolejnych latach – woła wicepremier Piechociński. Na puszczy.

Wrobieni w pomoc
Ministrowi Karpińskiemu nie udało się skłonić koncernów energetycznych do zakupu dołujących kopalń. Jego następca Andrzej Czerwiński kontynuował więc od czerwca „rozmowy motywacyjne”. Ale zarząd Tauronu, w którym zasiada m.in. Aleksander Grad, były poseł i baron PO, stanął okoniem. Oświadczył wprawdzie, że może kupić „Brzeszcze” i zainwestować w nie 250 mln zł, ale za symboliczną złotówkę i pod warunkiem, że liczba pracowników kopalni zmniejszy się z ponad 2 tys. do 1543, przy czym 828 zostanie w zakładzie, a reszta będzie świadczyć usługi przez firmy zewnętrzne. Rozwścieczył tym górnicze związki.

W połowie sierpnia pod bramą kopalni stanęła Beata Szydło. W blasku fleszy ogłosiła, że ,,pani premier nie panuje ani nad tym, co dzieje się w energetyce, ani nad tym, co dzieje się w górnictwie”. _– _Według doniesień medialnych, zarządy spółek Skarbu Państwa wypowiadają posłuszeństwo rządowi i nie chcą rozmawiać na temat współpracy, na temat ratowania górnictwa__– powiedziała sugerując, że gdyby rządził PiS, takie nieposłuszeństwo byłoby nie do pomyślenia.

W tym momencie do boju – o honor obecnej i potencjalnej pani premier – ruszyły dwa podmioty: Małopolska Agencja Rozwoju Regionalnego (MARR) i – ku osłupieniu załogi – Zespół Elektrowni Wodnych Niedzica. MARR jest spółką kontrolowaną przez władze województwa, w tym marszałka Marka Sowę, lidera Platformy Obywatelskiej w regionie, mieszkańca podoświęcimskiego Bobrka. 13 kilometrów od Brzeszcz. ZEW to jednoosobowa spółka Skarbu Państwa – funkcję „walnego zgromadzenia akcjonariuszy” pełni tu minister Czerwiński. MARR i ZEW zawiązały wraz z Tauronem spółkę RSG, która złożyła ofertę na zakup „Brzeszcz”. Do przetargu stanęły też: Węglokoks Kraj (spółka Skarbu Państwa) i FTF Columbus (firma miliardera Michała Sołowowa, większościowego udziałowca oświęcimskiej firmy chemicznej Synthos).

– Proponujemy ponad 1500 miejsc pracy, pensje zasadnicze w wysokości 5 tys. zł plus nagrody i premie, inwestycje rzędu 300 mln zł – tak w miniony poniedziałek Marek Sowa opisywał pod bramą kopalni ofertę RSG.

Przekonywał, że pod skrzydłami Tauronu będzie można w Brzeszczach wydobywać węgiel przez kolejnych 30 lat. Wiesław Bury, prezes MARR, dodał, że liczy, iż dzięki gruntownej restrukturyzacji i potężnym inwestycjom kopalnia zacznie przynosić zyski „w ciągu trzech lat”.

Ale liderzy związkowi o żadnej „gruntownej restrukturyzacji” nie chcą nawet słyszeć. Tym bardziej, że politycy PiS – z „przyszłą panią premier” na czele – obiecują im, że ani jeden górnik na reformach nie straci. Ba, może nawet zyska! Jak się wywali ,,złodziei”...

Bogusław Studencki, szef ZZ Kadra, zapowiada, że związki z pewnością nie zgodzą się na warunki przejęcia proponowane wstępnie przez Tauron, zwłaszcza redukcję załogi i wyprowadzenie ludzi do firm zewnętrznych. – Tę kopalnię zniszczono decyzjami politycznymi i fatalnym zarządzaniem. Za katastrofę odpowiada państwo i ono ma obowiązek postawić zakład na nogi. Ale nie naszym kosztem – precyzuje Stanisław Kłysz z „S”.

Kto ma ponieść ów koszt? Pytanie to zadręcza związkowców z Tauronu i ZEW.

Toniecie? Państwo to nie my!
– Mówimy ,,tak” przejęciu kolegów z Brzeszcz, ale na określonych warunkach, które muszą być spełnione, bo samo przejście załogi do nowego właściciela bez restrukturyzacji nie da nic samej kopalni. Chyba że są w Polsce jakieś siły ekonomiczne, które godzą się, by ktoś do tej kopalni dopłacał. Wiem, że to nie może być Tauron, bo sami mamy rozgrzebane inwestycje na kilka miliardów zł i musimy je zrealizować – zastrzega Maciej Bochenek, przewodniczący ZZ Kadra w Tauronie.

To samo mówi Waldemar Sopata z „S” (członek władz krajowych związku). Liderzy związków w koncernie ostrzegają ministra Czerwińskiego: „Po trudnych procesach restrukturyzacji nie ma naszej zgody na doprowadzenie do sytuacji, która zachwieje funkcjonowaniem (…) całej Grupy Tauron”.

Podobne stanowisko prezentowała Rada Nadzorcza Tauronu kierowana przez prof. Antoniego Tajdusia. Kilka tygodni temu były rektor AGH zrezygnował jednak z funkcji (nie podając przyczyn), a minister Czerwiński odwołał jeszcze cztery ważne osoby. Nową szefową Rady została wieloletnia urzędniczka resortu skarbu, a minister oświadczył, iż „oczekuje od zarządów spółek energetycznych zaangażowania w projekty dotyczące górnictwa”. Niedługo potem spółka Tauronu, ZEW i MARR złożyła ofertę zakupu „Brzeszcz”.

Związkowcy z ZEW Niedzica nie kryją niepokoju. Napisali do ministra: „Mamy do czynienia z sytuacją, w której wytwórca odnawialnej energii ma pomóc kopalni węgla kamiennego”. Ostrzegli, że ich firma „może się przez to znaleźć w tarapatach”. – Jej połączenie z nierentowną kopalnią to głupota – denerwują się niedziccy działacze ,,S”.– To pogrzebie obie firmy – przyznaje… Stanisław Kłysz, lider „S” z Brzeszcz: – Nie dziwię się kolegom z Niedzicy, że protestują. Rząd chce skłócić związki zawodowe.

Górnicy i energetycy z „S” zasiadają od wielu lat we wspólnym Sekretariacie Górnictwa i Energetyki z siedzibą w Katowicach. Na wierzchu jest tak, jak mówi Kłysz – „jedność i sztama”. Ale w środku – kipisz. – Oni wszyscy myśleli dotąd, że pieniądze na naprawę kopalń daje jakieś abstrakcyjne państwo. Tymczasem minister Czerwiński wskazał im palcem, czym to „państwo” naprawdę jest: to wy, ludziska! Wy wszyscy z państwowych firm i spółek, jak ZEW i Tauron. Wy musicie się zrzucić na kopalnie – mówi działacz dawnej „S”, który odszedł z górnictwa do biznesu.

– Jeśli bracia energetycy nie chcą spełnić słusznych oczekiwań górników z Brzeszcz, to kto ma to zrobić? – pyta działacz PO z Oświęcimia. – Sklepowe na śmieciówkach? Ochroniarze? Budowlańcy? Kierowcy? Drogowcy? Przedszkolanki? Meblarze? Szwaczki? Pracownicy przemysłu spożywczego? Znowu?! Po chwili zastanowienia dodaje, że „w obecnej atmosferze politycznej jest to wysoce prawdopodobne”. Wicepremier Piechociński „stanowczo to wyklucza”. – A kto to jest Piechociński – pytają działacze PiS.

Ostatnie sondaże dają ich partii samodzielne rządy. PSL nie przekracza progu.

Jeszcze kilka lat temu państwowe spółki górnicze, w tym Kompania Węglowa, przynosiły miliardowe zyski. Powodem były astronomiczne ceny węgla na świecie, przekraczające 100 dol. (w 2008 roku nawet 200!) za tonę.

Dzisiaj węgiel energetyczny można kupić za nieco ponad 50 dolarów. Powody: wyhamowanie rozwoju Chin (największego na świecie odbiorcy węgla), rewolucja łupkowa w USA (gaz stał się przez to śmiesznie tani, a jest czystszym paliwem niż węgiel), coraz większy udział odnawialnych źródeł energii w bilansie energetycznym Europy Zachodniej. Zdaniem ekspertów, ceny węgla nie wzrosną przez najbliższe trzy lata, trzeba więc ciąć koszty. W Polsce wydobycie tony węgla kosztuje ok. 80 dolarów.

Górnicy pytają, jak żyć za 5 tys. złotych z dodatkami

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski