Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sąd zatelefonuje lub zamailuje z wezwaniem na rozprawę

Marcin Banasik
Resort chce, by sędzia mógł nas wzywać telefonicznie i e-mailowo
Resort chce, by sędzia mógł nas wzywać telefonicznie i e-mailowo Katarzyna Prokuska
Prawo. Walcząc z przewlekającymi się procesami, Ministerstwo Sprawiedliwości proponuje nowelizację Kodeksu postępowania cywilnego. Nowe rozwiązania budzą jednak kontrowersje

"Dzień dobry. Wzywamy Pana/Panią do stawienia się przed sądem" - taką formułkę mogą wkrótce usłyszeć w słuchawce telefonu świadkowie i biegli, którzy mają się stawić na rozprawy. Podobnej treści korespondencję wymiar sprawiedliwości będzie też mógł wysłać pocztą elektroniczną lub faksem.

Według Ministerstwa Sprawiedliwości rezygnacja z papierowej korespondencji usprawni system zawiadomień sądowych, który od lat szwankuje. Wysyłając tradycyjny list, sąd nie ma pewności, kiedy przesyłka dotrze do adresata. Po wystosowaniu wezwania rozprawa może się odbyć dopiero po upływie półtora miesiąca.

Wcześniej sąd powinien dostać zwrotną wiadomość, że świadek rzeczywiście poznał termin. Jeżeli mimo to adresat pisma nie pojawi się w sądzie, operację trzeba powtarzać, a rozprawę przesuwać na inny termin. Pozostałe wezwane osoby tracą tylko czas.

Nowe zasady, nad którymi Sejm rozpoczął prace, zawarte są w projekcie nowelizacji Kodeksu postępowania cywilnego. W zamyśle mają przyspieszyć działanie sądów. Musi być jednak spełniony istotny warunek - nie może być wątpliwości, że informacja rzeczywiście dotrze do adresata.

Tymczasem Bartłomiej Przymusiński ze Stowarzyszenia Sędziów Polskich "Iustitia" uważa, że z udowodnieniem świadkom, iż odebrali telefoniczne lub e-mailowe wezwanie może być problem.

- Jeżeli ktoś zechce przedłużać proces, to nadal będzie miał taką możliwość. W sprawach, w których jedna ze stron gra na zwłokę, uproszczony sposób wzywania w niczym nie pomoże, bo adresat po prostu nie odbierze telefonu, nie odpisze na e-mail i wyłączy powiadomienia o jego odczytaniu - zauważa sędzia Przymusiński.

Jacek Skała, przewodniczący Związku Zawodowego Prokuratorów przyznaje, że obecny system jest powolny, ale jego zdaniem skuteczny.

- Zawsze mamy pewność, kto odebrał pismo, ponieważ do sądu trafia dowód doręczenia. W przypadku telefonów odebrać może każdy, kto jest w pobliżu "komórki" i podać się za jej właściciela - mówi prokurator Skała. Twierdzi wręcz, że tak niepewny sposób weryfikacji danych osobowych - zamiast przyspieszyć sądowe postępowania - może je dodatkowo zagmatwać.

Krakowski adwokat Wojciech Bergier uważa, że telefoniczne i e-mailowe zawiadomienia ułatwią prowadzenie procesu jedynie w sprawach, w których obie strony współpracują z sądem. - Taka sytuacja nie występuje jednak często. Zwłaszcza w przypadku osób, przeciwko którym toczy się postępowanie - ostrzega mecenas Bergier.

Wątpliwości budzi również możliwość podszywania się pod sąd. Ktoś może przecież zadzwonić, podając się za pracownika wymiaru sprawiedliwości i choćby dla kawału "wezwać" ofiarę żartu do stawienia się na rozprawie.

W ministerstwie odpierają podobne zarzuty, twierdząc, że telefony będą wykonywane głównie do tych, którzy współpracują z prowadzącym rozprawę, czyli do biegłych sądowych, adwokatów i urzędników. Do świadków rzadko, chyba że ci wcześniej podadzą sądowi swoje numery telefonów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski