Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sądeczanie już od 200 lat jeżdżą do Dalmacji na wczasy

Tomasz Jacek Lis
Wodospady Krka. Mieszkańcy Dalmacji przekonują, że właśnie tutaj znajdował się biblijny raj
Wodospady Krka. Mieszkańcy Dalmacji przekonują, że właśnie tutaj znajdował się biblijny raj Fot. Dariusz Brożek/gazeta lubuska
Lubianym zagranicznym miejscem pobytu Polaków jest w ostatnich latach Chorwacja. Warto pamiętać, wybierając kamieniste plaże Dalmacji o tym, że tradycja ta sięga swoimi korzeniami 200 lat wstecz.

Dzieje polskiego ruchu turystycznego na Dalmacji sięgają przynajmniej początków XIX stulecia, kiedy to Aleksander Sapieha wybrał się na rekonesans po chorwackim i bośniackim wybrzeżu, z którego to zdał później relację w swoich wspomnieniach. Takich osób jak Aleksander, samotnych awanturników żądnych przygód było całkiem sporo i to nie tylko z terenów Rzeczypospolitej, ale przede wszystkim krajów Europy Zachodniej: Niemiec, Francji czy Wielkiej Brytanii. Nie byli to jednak typowi turyści. Na masowy ruch turystyczny Dalmacja musiała czekać do lat 80. i 90. XIX wieku.

Wpierw wyjeżdżać zaczęli arystokraci, gdyż tego typu formy spędzania wolnego czasu były z reguły bardzo kosztowne. Wielu z nich wykupowało sobie nie tylko domy do letniego odpoczynku, ale wręcz całe wyspy. Prywatne wysepki na morzu adriatyckim posiadali baron Leon Antoni Brunicki z Zaleszczyk - krewny Maurycego Brunickiego z Pisarzowej, Aleksander Poniński-Łodzia, a także Karol Habsburg z Żywca. W dobrym guście było spędzić część urlopu na słonecznej Dalmacji. Tam to Paweł Sapieha w 1892 r. oświadczył się swojej przyszłej małżonce Matyldzie Windisch-Grätz. Z czasem jednak sytuacja ta zaczęła się zmieniać, pojawiało się coraz więcej miejsc oferujących wypoczynek w coraz rozsądniejszych cenach. Zaczęło więc przybywać ludzi z Austrii, Czech, itd. Byli to już nie tylko bogaci arystokraci, ale również przedstawiciele innych klas - profesorowie, urzędnicy, lekarze. Co prawda wakacje nad Adriatykiem nie były wciąż dostępne dla wszystkich, ale grono osób zainteresowanych wyjazdem tam z roku na rok było coraz liczniejsze.

Nie inaczej było w przypadku mieszkańców Galicji, którzy również tłumnie ruszyli na kamieniste plaże nad Adriatykiem. Dla nich Dalmacja nie była, jak ma to miejsce dzisiaj, obcym krajem, a częścią składową tego samego organizmu państwowego. Od 1867 r. Imperium Habsburgów dzieliło się na część Austriacką i Węgierską, przy czym Dalmacja należała, podobnie jak Królestwo Galicji i Lodomerii, do tzw. Przedlitawii czyli austriackiej części monarchii. Wówczas to, gdy ktoś mówił, że jedzie „nad morze”, automatycznie miał na myśli Adriatyk. Nikomu, kogo w ten czas było stać na zorganizowanie sobie wakacji, nie przyszło do głowy by jechać nad Bałtyk, nie tylko dlatego, że był (i wciąż jest) dość chłodnym i mało atrakcyjnym morzem, ale również dlatego, że żeby się do niego dostać należało udać się do Prus, które to wcale nie miały dobrej prasy w Galicji, a to przede wszystkim ze względu na brutalną germanizację w okresie „Kulturkampfu”.

Ponadto zmienił się również komfort podróżowania. Po „ofensywie kolejowej”, która to połączyła ze sobą trakcjami kolejowymi najodleglejsze zakątki żółto-czarnej monarchii na przełomie XIX i XX wieku, częstokroć łatwiej było się dostać z Krakowa czy Lwowa do takiego Splitu, Trogiru czy Dubrownika, niż do wioski pozbawionej utwardzonej drogi gdzieś na wschodnich rubieżach Galicji. Społeczeństwo Galicji, mimo osławionej biedy, bogaciło się. Coraz więcej osób stać było na wyjazd zagraniczny, co przełożyło się zarówno na coraz niższe ceny takich wypraw, jak i ich lepszą organizację. Klasa średnia coraz majętniejsza i coraz liczniejsza pragnęła na własne oczy zobaczyć to, o czym mogli dotychczas tylko przeczytać w książkach. Masowość turystyki wywoływała jednak czasem mieszane uczucia, o czym zresztą możemy przekonać się również i dzisiaj gdy z roku na rok przybywa osób, które decydują się gdzieś wyjechać na wakacje.

W „Nowej Reformie” wydawanej w Krakowie, w dziale korespondencje można było przeczytać w 1907 r. list jednego z czytelników, który narzekał na polskich nowobogackich turystów, którzy mówiąc obrazowo „robią obciach” nieznajomością języków i małomiasteczkową mentalnością.

„Z całej rodziny tylko synek umiał nieco po niemiecku […] ojciec N. podziwiał ogrom niektórych kamienic i szacował ich wartość czynszową, pani N. zaś imponowały wystawy jubilerskie i strojów damskich. Romek zaś o pięć razy o mało nie wpadł pod koła pojazdów, automobilów i rowerów gapiąc się na wszystkich i na wszystko.”

Wyjeżdżali więc nad Adriatyk już nie tylko najbogatsi, ale także osoby zaliczane do klasy średniej. W spuściźnie fotograficznej Klementyny Zubrzyckiej-Bączkowskiej, limanowskiej aptekarki, zachowały się zdjęcia rodziny Zubrzyckich nad morzem Adriatyckim.

Polacy najchętniej wypoczywali w Abacji - obecnie znana jako Opatija. Jak pisał w 1914 r. autor jednego z przewodników dr Orłowicz, prawie 1/5 osób odwiedzających Abację pochodziła z Galicji. Kameralność miejsca, a także stosunkowo łatwy dostęp (bezpośrednio z Wiednia do Fiume a stamtąd statkiem do miasteczka) zagwarantowały mu popularność. Często udawano się tam dla podratowania zdrowia. Wielu lekarzy zakładało w dalmatyńskich kurortach swoje gabinety. Wśród nich od 1898 r. przez sześć lat pracował dr Henryk Ebers (1855-1918), który prowadził własny zakład leczniczy „Ayram”. Był twórcą zakładu wodoleczniczego w Krynicy. Wielu Polaków posiadało pensjonaty, których oferta była skierowana do rodaków z Galicji.

Na dalmackie wybrzeże wybierali się, oprócz arystokracji i klasy średniej również różnej maści artyści, pisarze, czasem politycy. Warto wymienić choćby Henryka Sienkiewicza, który to przy szumie adriatyckiego morza pisał „Pana Wołodyjowskiego”. W Abacji swoje ostatnie lata spędził również Stanisław Witkiewicz. Częstym gościem dalmackich kurortów była także Maria Konopnicka, która przebywała tam kolejno na przełomie 1895-1896 r. a także 1907-1908 r. Chętnie gościł tam Józef Piłsudski, co upamiętnia tablica na domu, w którym gościł.

Nawet I wojna światowa i uzyskanie symbolicznego dostępu do Bałtyku nie zmniejszyły zainteresowania Polaków Adriatykiem. Dopiero II wojna światowa i jej następstwa spowodowały, że pobyt w Dubrowniku, czy Splicie stał się szczytem luksusu. Aż do dzisiaj, gdy Polski turysta w Dalmacji to zwykły widok.

ZOBACZ KONIECZNIE:

FLESZ: Jak zabezpieczyć mieszkanie wyjeżdżając na wakacje?

Źródło: vivi24

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Sądeczanie już od 200 lat jeżdżą do Dalmacji na wczasy - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski