Chojniczanka 2 (1)
Sandecja Nowy Sącz 1 (0)
Bramki: 1:0 Zawistowski 16, 2:0 Zawistowski 69, 2:1 Dudzic 89.
Chojniczanka: Podleśny 5 – Lisowski 5, Markowski 5, Kieruzel [71] 0, Pietruszka 5 – Niedziela 6, Zawistowski 8, Mrozik (44 Feciuch 5), Grzelak 6, Gancarczyk 5 (88 Gałązka) – Mikołajczak 5 (74 Siemaszko).
Sandecja: Radliński 6 – Szarek 5, Szufryn 5, Bartków 5, Słaby 5 – Dudzic 5, Szczepański 5, Nather (32 Sobotka 5), Urban 4 (46 Niane 5), Bębenek 6 – Fałowski 5 (75 Piszczek).
Sędziowali: Mateusz Złotnicki (Lublin). Widzów: 1500.
W pierwszym kwadransie nie działo się zbyt wiele. W 16 minucie gospodarze mieli rzut wolny (faul Rudolfa Urbana) ok. 20 metrów od bramki Łukasza Radlińskiego: piłka po uderzeniu Pawła Zawistowskiego najpierw odbiła się od prawego słupka (patrząc z perspektywy bramkarza), ale po chwili wpadła do siatki.
Gol obudził Małopolan, którzy wykonywali dwa rzuty rożne. Po chwili mogło być jednak 2:0, ale po kontrze sytuację sam na sam z Radlińskim przegrał Rafał Grzelak.
Po zmianie stron Chojniczanka oddała pole Sandecji, a po jednej z kontr Dawid Szufryn tuż przed polem karnym sfaulował Tomasza Mikołajczaka. Za moment Zawistowski znów z rzutu wolnego pokonał Radlińskiego.
– Wcześniej stałe fragmenty w ogóle nam nie „siedziały”, a tym razem w taki sposób zdobyliśmy dwie bardzo ładne bramki – opowiadał trener gospodarzy Mariusz Pawlak.
– Znowu niejako sami strzeliliśmy sobie bramki, a nie były one wykreowane przez przeciwnika – żałował z kolei kapitan Sandecji Maciej Bębenek.
Emocje jednak na tym się nie skończyły, bo Piotr Kieruzel w krótkim odstępie czasu zobaczył dwie żółte kartki i w konsekwencji czerwoną, co dodało wiary przyjezdnym. W 77 minucie minimalnie niecelnie z dystansu uderzył Cheikh Tidniane Niane. W 87 minucie zespołową akcję strzałem nad poprzeczką z 5 metrów zakończył Mateusz Bartków. Sandecja swego dopięła dopiero tuż przed ostatnim gwizdkiem sędziego, kiedy piłkę przed bramkę do Bartłomieja Dudzica zagrał Bębenek.
Już w pierwszej połowie występ zakończył słowacki pomocnik z Nowego Sącza Matej Nather, którego po starciu z Grzelakiem odwieziono do szpitala.
Był to mecz za „sześć punktów” i w tej chwili biało-czarni właśnie tyle oczek tracą do ekipy z Chojnic.
Co ciekawe, starcie było także okazją do konfrontacji dwóch dobrze sobie znanych szkoleniowców, którzy pochodzą z Gdańska i są wychowankami Lechii.
– Zawsze mecze między zespołami, które akurat prowadzimy, obfitują w wiele emocji. Tym razem też tak było – przypomniał opiekun Sandecji Dariusz Wójtowicz.
W najbliższej kolejce przed piłkarzami z Nowego Sącza jedno z najtrudniejszych wyzwań, bo na swoim boisku zmierzą się z walczącą o ekstraklasę Wisłą Płock.
Zdaniem trenerów
Mariusz Pawlak, Chojniczanka:
– Przed meczem moi zawodnicy obejrzeli fragmenty gry Sandecji. Zobaczyli, jak do przodu gra szybko, dynamicznie. I rzeczywiście – dwie czy trzy sytuacje po szybkim ataku sobie stworzyła. Po
zwycięstwie na trudnym terenie w Ząbkach wszyscy myśleli, że będzie nam łatwo i przyjemnie. Przestrzegałem jednak swoich zawodników przed takim myśleniem.
Dariusz Wójtowicz, Sandecja:
– Gospodarze zdobyli dwie bramki, ale też mieliśmy sytuacje. Najbardziej sprawiedliwy byłby remis. Przegraliśmy mecz, który był dość istotny, ale liga jeszcze trwa. Będziemy walczyć. Spotkanie miało dwa oblicza, co było związane z wiatrem, który często pomagał jednemu lub drugiemu zespołowi.
(ŁM)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?