Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Saga. "In Transit”.

Redakcja
Po wydaniu w 1981 r. swojego czwartego albumu "Worlds Apart”, dzięki świetnemu jego przyjęciu, Saga rozpoczęła duże europejskie tournée, którego istotnym elementem był wielki spektakl dany 19 grudnia w ogromnej Dortmund Westfalen Halle dla 15 000 widzów.

Jerzy Skarżyński Radio Kraków: NIEZAPOMNIANE PŁYTY HISTORII ROCKA SUPLEMENT (82)

A co jeszcze ważniejsze, telewizyjną transmisję z owej imprezy obejrzało ponoć aż 27 milionów osób! Jak łatwo się domyśleć, sprawiło to, że popularność zespołu zaczęła wzrastać wręcz lawinowo. I tak na początku następnego roku występował on m.in. w Niemczech oraz Danii, a dawane wtedy koncerty były rejestrowane za pomocą 32–ścieżkowego rejestratora cyfrowego, który obsługiwał słynny (pomagał także m.in. grupom Scorpions, Accept, Tangerine Dream i Omedze) niemiecki realizator dźwięku – Dieter Dierks. Niewiele potem okazało się, że nagrana wtedy płyta – "In Transit”, była pierwszą tego typu (czyli udokumentowaną za pomocą komputera) na świecie!

Czas słuchania... Ladies and gentleman. Would You welcome... Saga! – po tym podkręcającym okrzyku jakiegoś konferansjera groźny pomruk syntezatora zaczyna otwierającą longplay kompozycję "Careful Where You Step”. Już po paru sekundach, słyszymy koncentrat stylu Kanadyjczyków. Szalenie precyzyjną grę sekcji rytmicznej (perkusista Steve Negus i basista Jim Crichton), rozsypane pojedyncze i króciutkie piski syntezatorów (Jim Gilmour) oraz kąśliwe jęknięcia gitary (Ian Crichton). Brzmią tak perfekcyjnie, że wydaje się, iż wszystko gra jeden, wieloręki multiinstrumentalista. Do tego jest jeszcze unoszący się nad tym pełni progresywnym tyglem charakterystyczny, dość wysoki głos wokalisty formacji – Michaela Sadlera. Cztery minuty później Sadler krzyczy – "Don’t Be Late”. I znów lecą. Nieco więcejrozlewającego się syntezatora i miękkiego śpiewu. Mimo to, tu znów najważniejsza jest dokładność w sypaniu dźwięków. Trójką jest "Humble Stance”, czyli bardzo melodyjny, przebojowy i skoczny popis całego zespołu. W końcówce supersola! "Wind Him Up” (4) tak naprawdę różni się od 1, 2 i 3 tylko melodią. A ta tonie w aranżacji podobnej do poprzednich. Mechanika precyzyjna. Potem (dawna strona "B” analoga) lecą kolejno: świetne i odrobinę hard – "How Long”; delikatne (fortepian elektryczny i subtelny wokal) – "No Regres”, które jest piątą częścią 8–rozdziałowej (chapters), a podzielonej na cztery pierwsze płyty studyjne opowieści o życiu Alberta Einsteina; brawurowy perkusyjny popis – "A Brief Case”; podparte riffem gitary – "You’re Not Alone” i wreszcie finałowe, energetyczne "On The Loose”.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski