Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sam Żyła nie poleci

Andrzej Stanowski
Skoki narciarskie. Prezes PZN Apoloniusz Tajner mówi o „programie naprawczym” dla kadry.

Nie wiadomo, czy Polacy wystąpią w najbliższych konkursach w Lillehammer (6 i 7 grudnia). Decyzja ma zapaść jutro, po treningu na Wielkiej Krokwi.

W czterech pierwszych pucharowych konkursach tego sezonu polscy skoczkowie spisali się słabo. W ostatnich zawodach w Kuusamo punktował tylko Piotr Żyła, ale i po nim spodziewano się więcej (zajął 17. i 24. lokatę). Mocno zaniepokojony kiepską dyspozycją całej ekipy jest prezes PZN Apoloniusz Tajner.

Zawodnicy skakali znacznie poniżej swoich możliwości, a __mają potencjał, co pokazał choćby poprzedni sezon. Dobrze, że to początek sezonu, bo czasu jest sporo, by wprowadzić program naprawczy – mówi Tajner, były trener kadry, współtwórca sukcesów Adama Małysza. – Nie będę się jednak wtrącał do decyzji członków sztabu szkoleniowego, oni sami muszą podejmować decyzje. Choć oczywiście zawsze mogą liczyć na moje uwagi.

Jakie mogą być przyczyny takiego stanu rzeczy? – Wydawało się, że w lecie było wszystko dobrze. Wprawdzie wysokich lokat w konkursach nie było, ale nasi skoczkowie mało startowali, cały trening ukierunkowany był tak, by procentował zimą. Moim zdaniem, w ostatniej fazie coś się rozregulowało. Przyszły dwa konkursy w Klingenthal i Kuusamo bez treningowych skoków. Na zawodach jest seria oficjalna, kwalifikacja, potem konkurs, nie ma kiedy spokojnie potrenować – analizuje Apoloniusz Tajner.

Czy absencja Kamila Stocha może aż tak źle wypływać na cały zespół? – Nie stawiałbym tak sprawy, kontuzja Stocha to jedna sprawa, forma pozostałych zawodników, to co innego _– uważa prezes PZN. – _Problem widzę w czymś innym, zawodnicy płacą wysoką cenę za sukces w Soczi. Bo tam były nie tylko dwa medale Kamila Stocha. Z bardzo dobrej strony pokazali się inni skoczkowie. I po sezonie zostali dodatkowo obciążeni, pojawiły się spotkania, sponsorzy. Osłabiło to ich koncentrację. Muszą znowu stać się jednością.

Wczoraj prezes Tajner rozmawiał z trenerem Łukaszem Kruczkiem. Postanowiono, że zawodnicy przyjadą do Zakopanego, gdzie od środy będą skakać na Wielkiej Krokwi.

Na skoczni ma też pojawić się Stoch, który we wtorek przeprowadzi trening motoryczny na sali. – Z kostką Kamila jest już zdecydowanie lepiej, ale musimy być bardzo ostrożni. Zobaczymy, jak zareaguje na wtorkowy trening _– mówi lekarz naszej ekipy Aleksander Winiarski. – _W środę rano przeprowadzę konsultację, zobaczę, czy nie zbiera się w kostce płyn. Jeśli konsultacja wypadnie pozytywnie, Kamil będzie mógł trenować na __Wielkiej Krokwi.

Po tym treningu Kruczek ma podjąć decyzję, kto, ewentualnie, poleci na zawody Pucharu Świata do Lillehammer.

Może być tak, że poleci tam Kamil Stoch z Piotrem Żyłą, może dołączy któryś z kolegów, jeśli będą dobrze skakać na __treningu – wyjaśnia prezes Tajner. – W skokach bywa często tak, że jeden trening czyni cuda i zawodnik nagle odzyskuje dobrą dyspozycję. Ale jest i taka ewentualność, że nikogo z naszej ekipy nie zobaczymy w Norwegii. Bo samego Piotra nie będziemy raczej posyłać. Wtedy zawodnicy zostaną w Polsce i będą spokojnie trenować przed kolejnymi pucharowymi konkursami.

W przeciwieństwie do Apoloniusza Tajnera, duży spokój zachowuje Wojciech Fortuna, mistrz olimpijski z Sapporo (1972).

– Absolutnie nie panikuję. Nasi zawodnicy wpadli w chwilowy „dołek”. Mamy przecież bardzo doświadczonych skoczków, tylko potrzeba im spokojnego treningu. Przecież oni weszli w sezon, nie mając ani jednego skoku na __śniegu! – podkreśla Fortuna. – Wiem, że w całej Europie nie było warunków do skakania. Ale jak znam Finów czy Norwegów, to mieli u siebie możliwość potrenowania choćby na mniejszych obiektach. Gdybym był na miejscu Łukasza Kruczka, to nie jechałbym do Lillehammer. Zdecydowanie korzystniej będzie teraz potrenować w Zakopanem, oddać po 40–50 skoków. Zawodnicy muszą złapać luz. W __skokach bywa tak, że czasem jeden skok stanowi przełom, nagle zawodnik zaczyna skakać jak natchniony.

Mistrz z Sapporo idzie dalej: twierdzi, że obecny sezon będzie jednym z najlepszych w historii polskich skoków.

_– Tylko nic nie wolno robić na siłę. Trenować, trenować i jeszcze raz trenować. Liczę, że Kamil Stoch zdąży jeszcze z formą na Turniej Czterech Skoczni, a jak nie, to są jeszcze mistrzostwa świata w Falun. Wielka szkoda, że kontuzjowany jest także Klemens Murańka, to mój „czarny koń”, bardzo liczę na niego w przyszłości _– dodaje Wojciech Fortuna.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski