Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sama nie wyleczy swego 13-letniego syna

Tomasz Mateusiak
Piotrek Sarna wraz ze swoją mamą Elżbietą. Są silni, mimo przeciwności, jakie zgotował im los
Piotrek Sarna wraz ze swoją mamą Elżbietą. Są silni, mimo przeciwności, jakie zgotował im los Tomasz Mateusiak
Trybsz. Chłopiec cierpi na dziecięce porażenie mózgowe i wymaga nieustannej opieki. Dzięki rehabilitacji kiedyś będzie mógł chodzić i mówić. Potrzeba na to jednak sporo pieniędzy.

Piotrek niedługo skończy 13 lat. To wiek, w którym chłopcy przeżywają swoje pierwsze miłości, latem wyjeżdżają po raz pierwszy na kolonie bez rodziców czy odnoszą pierwsze poważne sukcesy w sporcie. Rówieśnicy Piotrka zapewne właśnie tym teraz żyją. On sam ma zupełnie inne marzenia. Chciałby samodzielnie usiąść, zrobić kilka kroków czy powiedzieć rodzicom, co tak naprawdę czuje.

Mieszkająca w spiskim Trybszu rodzina Sarnów to twardzi górale w najlepszym tego słowa znaczeniu. Choć pieniędzy mają niewiele i ledwo żyją od pierwszego do pierwszego, Elżbieta i Janusz Sarna robią wszystko, by zapewnić dwójce swoich synów godziwe życie. Jest to jednak trudne.

- Starszy syn, Piotrek, choruje na dziecięce porażenie mózgowe - mówi pani Ela. - Urodził się zdrowy. Niestety, gdy miał zaledwie kilka dni, doszło u niego do zakażenia krwi. Lekarze w szpitalu w Nowym Targu nie umieli sobie z tym poradzić, a do szpitala dziecięcego w Krakowie trafił zbyt późno. Ostatecznie otarł się tam o śmierć, ale miał tak wielką wolę życia, że z tego wyszedł.

Niestety, synek Sarnów całkowicie zdrowy nie będzie już nigdy. Ten blisko 13-latek jest drobniutki niczym 7-letnie dziecko. Nie mówi, sam się nie porusza. Wystarczy jednak choć przez chwilę go poobserwować, by dowiedzieć się, że mimo to jest bardzo pogodny, a zważywszy na ciężką wadę dość sprawny.

To zasługa jego rodziców. Sarnowie stworzyli mu dobre warunki. Dzięki ciężkiej pracy, pomocy rodziny i przyjaciół, kilka lat temu wprowadzili się do własnego domu, gdzie udało im się wykończyć jedno piętro.

Nie szczędzą też sił, by jak najlepiej synka leczyć. - Z tego, co mówią specjaliści, Piotrek przy odpowiedniej rehabilitacji może kiedyś stanąć na własnych nogach, może mieć siłę na wykonanie kilku kroków, a także może mówić pojedyncze słowa - zaznacza pani Ela. - Zrobię wszystko, by tak się stało, dlatego każdy wolny grosz przeznaczamy razem z mężem na leczenie.

Piotrek codziennie jeździ do Nowego Targu do „Chatki” - to placówka Polskiego Stowarzyszenia na rzecz Osób z Upośledzeniem Umysłowym. Raz w tygodniu ma w domu ćwiczenia z rehabilitantem i logopedą. Rodzice chłopca widzą, że najwięcej dają mu wyjazdy na turnusy rehabilitacyjne do placówek w centrum kraju.

Całe leczenie kosztuje jednak masę pieniędzy. Tylko wspomniane turnusy to koszt ok. 6-7 tys. zł. Dla rodziny, w której pracuje tylko tata, to ogromna kwota. Dlatego Sarnowie zmuszeni są prosić o pomoc ludzi dobrej woli. Ich syn jest podopiecznym warszawskiej Fundacji Dzieciom „Zdążyć z pomocą” i za jej pośrednictwem można wpłacać datki na jego konto. Teraz - gdy każdy z nas stanie wkrótce przed pytaniem, komu przekazać 1 procent swego podatku - mieszkańcy Trybsza proszą też, by przekazać ten dar właśnie ich dziecku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski