Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sami wybrali trasę

KOV
(INF. WŁ.) Tragiczny wypadek w Małej Świstówce, gdzie w środę, 28 stycznia, pod lawiną zginęło czworo sądeckich grotołazów, rozpętał dyskusję na temat bezpiecznego poruszania się zimą po Tatrach. Pojawiają się głosy zrzucające część odpowiedzialności za tragedię na dyrekcję Tatrzańskiego Parku Narodowego. - Te zarzuty są zupełnie nie na miejscu - twierdzą zgodnie dyrektor TPN Paweł Skawiński i naczelnik TOPR Jan Krzysztof.

Czy musiało dojść do tragedii w Tatrach?

   "Na mocy przepisów - które w naszym kraju są ważniejsze niż ludzkie życie - speleolodzy mogą na terenie TPN dotrzeć do jaskini wyłącznie najbliższą drogą od szlaku, zarówno latem, jak i zimą - _pisze w liście do naszej redakcji Piotr Kulbicki, starszy instruktor taternictwa jaskiniowego. - W tym konkretnym przypadku muszą więc już na samym początku Doliny Miętusiej wejść na grzbiet i kopać się w śniegu, aby wyjść czerwonym szlakiem prawie na Ciemniaka i dopiero (najkrótszą drogą) zejść do jedynego przechodu ku Dolince Mułowej. Tymczasem zimą najlepsza droga powinna biec dnem Doliny Miętusiej, przez Wantule do Wielkiej Świstówki i tam przez próg Doliny Mułowej wprost do Jaskini Małej. Jedynie na progu mogą grozić co najwyżej pyłówki, reszta tej trasy jest bezpieczna i wymaga o wiele mniej wysiłku. Jednak Doliną Miętusią nie biegnie żaden szlak i to wyraźnie dla władz TPN jest rozwiązaniem nie do przełknięcia, choćby za cenę życia (...)".
   
- Speleolodzy mogą dotrzeć do jaskini najbliższym bezpiecznym dojściem - to nie podlega żadnej dyskusji - podkreśla dyrektor TPN Paweł Skawiński. - Tolerujemy nawet poruszanie się w zimie po letnich szlakach, w przypadku gdy jest to bezpieczniejsze - na przykład, gdy na grani są nawisy śnieżne. Speleolodzy podążali mniej więcej turystycznym szlakiem letnim na Ciemniak. Tymczasem od jakichś trzydziestu lat w porozumieniu z TOPR-em wyznaczamy wariant zimowy tego szlaku, prowadzący po drugiej stronie grani, z której zeszła lawina.
   Dyrektor Skawiński podkreśla, że nie było żadnych przeszkód, żeby grotołazi szli do Jaskini Małej przez Wielką Świstówkę i Dolinę Mułową - taką drogę podejścia nasz Czytelnik ocenia jako bezpieczniejszą.
   
- W ten sposób dochodzi się do jaskiń leżących nieopodal Jaskini Małej, ale bliżej progu Doliny Mułowej - na przykład do Jaskini Ptasiej - przypomina Paweł Skawiński. - Do Jaskini Małej także można dotrzeć tą drogą, ale trzeba pamiętać, że próg Mułowej to trzeci stopień w skali trudności taternickich. W zimowych warunkach, przy dużej ilości ciężkiego sprzętu pokonanie go staje się jeszcze trudniejsze. Wariant przez Małą Świstówkę jest więc wygodniejszy i bezpieczniejszy, oczywiście przy uwzględnieniu stopnia zagrożenia lawinowego i stosowaniu zasad bezpiecznego poruszania się po Tatrach. Speleolodzy i taternicy sami podejmują decyzje, my ich nie narzucamy. Nikt z pracowników parku nie kwestionował nigdy w takich wypadkach wyboru bezpieczniejszej drogi, ani nie wlepiał mandatów.
   Z zarzutami Piotra Kulbickiego nie zgadza się także naczelnik TOPR Jan Krzysztof.
   
- Te zarzuty to jakaś kompletna bzdura - twierdzi. - _Grotołazi wcale nie wybrali najkrótszej drogi - nie dość, że nie byli na szlaku zimowym, to jeszcze znajdowali się znacznie poniżej ścieżki letniej. Czy podejście przez Wielką Świstówkę byłoby bezpieczniejsze? Przecież dziesięć lat temu właśnie tam lawina porwała dziesięciu speleologów z tego samego klubu. Wtedy skończyło się na jednym złamaniu nogi. Za ubiegłotygodniowy wypadek odpowiedzialni są wyłącznie grotołazi - zarzuty pod adresem dyrekcji TPN są co najmniej nie na miejscu.
   Paweł Skawiński tłumaczy, że przepis o dotarciu do otworu jaskini najbliższą drogą od szlaku ma uniemożliwić działalność taternicką i jaskiniową w innych miejscach niż uwzględnione w wydanym przez TPN zezwoleniu.
   - Zamysł tego przepisu jest oczywisty - _tłumaczy dyrektor TPN. - Chodzi o to, żeby przy okazji otrzymania pozwolenia na wyjście do jaskini, speleolodzy nie "zaliczali" pod drodze innych celów wspinaczkowych. Nie chodzi nam o to, żeby na przykład do Jaskini za Siedmioma Progami wybierać się przez Czternaście Progów - to może najbliższe dojście, ale w zimie zupełnie nielogiczne i niebezpieczne. Miejsce, w którym wydarzyła się tragedia, to miejsce klasycznych pułapek lawinowych i częstych wypadków - jeden z tatrzańskich "czarnych punktów". Grotołazi dobrze o tym wiedzieli. Pani Antkiewicz była niezwykle doświadczonym taternikiem jaskiniowym. Niestety, coś uśpiło jej czujność..._
    (KOV)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski