Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Samochody blokują przejazd strażakom [WIDEO]

Marzena Rogozik
Marzena Rogozik
Źle zaparkowane samochody przy ul. bp. Tomickiego w Czyżynach uniemożliwiają wozom strażackim wjazd i rozłożenie sprzętu
Źle zaparkowane samochody przy ul. bp. Tomickiego w Czyżynach uniemożliwiają wozom strażackim wjazd i rozłożenie sprzętu fot. Archiwum PSP Kraków
Bezpieczeństwo. Na większości dróg osiedlowych w Krakowie kierowcy tarasują przejazd.

Wóz strażacki na sygnale wjeżdża na osiedle. Płonie mieszkanie. W kłębach dymu na ratunek czekają ludzie, ale do bloku pomoc nie dociera. Wóz utknął przed wąską uliczką zablokowaną po obu stronach gęsto zaparkowanymi samochodami. Mija minuta, dwie, pięć... strażacy ciągną węże, przedzierają się przez samochody z drabinami.

Autor: Marzena Rogozik

- Prowadzimy walkę z czasem, ponieważ chodzi o ludzkie życie, ale zamiast szybko je ratować, zmagamy się z niedrożnym dojazdem. My mamy dodatkowy stres, a lokatorzy z zajętego pożarem budynku są coraz bardziej przerażeni - opowiada mł. bryg. Andrzej Kufta dowódca Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej ze Szkoły Aspirantów PSP na osiedlu Zgody.

Parking na drodze, szlaban przed osiedlem

Zastawianie drogi pożarowej (która nie jest wymagana w każdym budynku) i dojazdu do budynków (ten musi być zawsze) to coraz większy problem w Krakowie. Zabudowa w mieście gęstnieje, ulice są ciaśniejsze, a kierowcy, którym już brakuje miejsc parkingowych, zastawiają każdy wolny skrawek ulicy i chodnika. To sprawia, że strażakom czy karetkom pogotowia ratunkowego jest coraz trudniej na czas dotrzeć np. do uwięzionych w płonącym domu ludzi. Wóz strażacki to przecież ciężarówka szeroka na ponad 2,5 metra, która potrzebuje jeszcze miejsca na rozłożenie sprzętu, węży i drabiny.

Najgorzej i najciaśniej jest w Śródmieściu, zwłaszcza na uliczkach Kazimierza. Nie lepiej sytuacja wygląda na Ruczaju, w rejonie os. Kuźnica Kołłątajowska czy w Nowej Hucie. Ciasne są stare osiedla, ale przeraża fakt, że o lepszą komunikację nie zadbano na tych nowo budowanych, np. w Czyżynach. Tu kierowcy wozów strażackich muszą nieźle manewrować. Jeśli drogę blokuje jeden czy dwa samochody, strażacy często je… przesuwają siłą własnych mięśni.

Dramatyczne sytuacje można mnożyć. Zaledwie w sierpniu ubiegłego roku strażacy nie mogli dotrzeć do płonącego mieszkania na osiedlu Piastów w Mistrzejowicach, gdzie doszło do podpalenia. Na pomoc czekali tam m.in. niepełnosprawni sąsiedzi, których trzeba było ewakuować oknem. - Dwie osoby czekały na nas w oknie podczas pożaru na os. Szkolnym. Nie mieliśmy szans podjechać pod blok. Ewakuowaliśmy ich klatką schodową, co było mniej bezpieczne i bardziej czasochłonne - wspomina mł. bryg. Andrzej Kufta.

Fatalnie jest też na Ruczaju. W blokach przy ul. Szuwarowej na drodze pożarowej miejsca jest tyle, że ledwie może przejechać tamtędy mały samochód osobowy. - Z kolei na os. Centrum B blok nr 11 w ogóle nie ma żadnej drogi ani pożarowej, ani dojazdowej. Proszę o jakiś dojazd radę dzielnicy, bo nasze ciasne osiedle jest tak sparaliżowane, że często nawet karetka nie ma pola do manewru - przyznaje Krystyna Frankiewicz, radna Dzielnicy XVIII i mieszkanka os. Centrum B.

Informacja i zrozumienie albo mandat

Te i wiele innych przypadków pokazują, że problem jest bardzo poważny. Krakowscy strażacy koncentrują się więc na akcji informacyjnej, która trwa w całym kraju.

- Przeanalizowaliśmy sytuację na osiedlach i skontrolowaliśmy drożność dróg pożarowych - mówi mł. bryg. Artur Nosek, komendant miejski Państwowej Straży Pożarnej w Krakowie. - Teraz staramy się uświadamiać mieszkańcom, że właściwe parkowanie może decydować o życiu ich rodzin, sąsiadów i ich samych. Już spotkaliśmy się z przedstawicielami spółdzielni mieszkaniowych i wydrukowaliśmy kilka tysięcy ulotek, które trafią do krakowian - zaznacza komendant Nosek.

Świadomość mieszkańców jest ważna, ale także zarządcy budynków i spółdzielni powinni wiedzieć, że to do nich należy obowiązek utrzymania drogi pożarowej i dopilnowania, by służby porządkowe mogły interweniować. - Warto byłoby lepiej oznaczyć drogi pożarowe, stawiając dodatkowe znaki, by można było wyegzekwować prawidłowe parkowanie - postuluje Łukasz Szewczyk, rzecznik krakowskiej straży pożarnej. Przyznaje jednocześnie, że podczas akcji strażacy czasem wzywają straż miejską, by blokujących drogi ukarała mandatem.

Bezmyślne parkowanie może kosztować 500 złotych. Problem jednak w tym, że gdy strażacy jadą na akcję, liczy się każda minuta, skupiają się wtedy na ratowaniu ludzi, a nie dzwonieniu po straż miejską.

Ta zresztą tłumaczy, że wiele nie może zrobić, bo znak drogi pożarowej nie jest znakiem drogowym. - By strażnicy mogli działać skutecznie, informacja o drodze pożarowej powinna być umieszczana wraz ze znakami „zakaz zatrzymywania się” lub „zakaz postoju”, a dodatkowo także informacją, że pojazd zostanie usunięty na koszt właściciela - wyjaśnia Marek Anioł, rzecznik krakowskiej straży miejskiej.

Inteligentne bramy z systemem SOS

Złe parkowanie to największe utrapienie, ale problemem są też szlabany i bramy. Krakowianie się ogradzają, by czuć się bezpiecznie, ale tak naprawdę uniemożliwiają strażakom i karetkom pogotowia sprawne dotarcie do wypadku czy pożaru.

Strażacy apelują, by deweloperzy, budując nowe osiedla, stosowali inteligentne szlabany i bramy z systemem SOS, które otwierają się same po włączeniu sygnałów dźwiękowych służb ratunkowych.

- Powinniśmy stosować takie rozwiązania i parkować nawet 200-300 metrów od bloku, ale w takim miejscu, by dać strażakom i ratownikom szansę na uratowanie życia sąsiadów i rodziny. Musimy wreszcie nauczyć się parkować z głową - podsumowuje Łukasz Szewczyk z krakowskiej straży pożarnej.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski