Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Samodzielność myślenia nie szkodzi

Liliana Sonik
Cały ten zgiełk. Osłupiałam czytając wypowiedź Wojciecha Kuczoka, pisarza: „PiS do nieuków dotarł obiecując po pięć stów miesięcznie na nową flaszkę w nagrodę za osiągnięcia prokreacyjne“.

No proszę, i wszystko jasne. Kłopot w tym, że pisarz pisze byle co. Nie ma pojęcia, jakim wyzwaniem jest dziś dziecko. Wcale nie dla nieuka, tylko dla wykształconej kobiety z tytułem magistra czy doktora. A nazywanie dziecka „osiągnięciem prokreacyjnym“, to na mój gust żywe, ociekające szlamem pogardy chamstwo.

Mnie akurat projekt 500 zł na dziecko się podoba. Podoba mi się niezależnie od tego, że był amunicją w kampanii wyborczej. Nie uważam, by rozwiązanie to było dziwolągiem; jest bliźniaczo podobne do wielu pomysłów z Europy Zachodniej; przypomina francuskie allocations familiales. Przecież w długiej perspektywie zapaść demograficzna będzie najpoważniejszym hamulcem rozwoju Polski i Europy.

Pisałam o tym już dekadę temu, zanim było to politycznie modne. Nie znamy jeszcze szczegółów, ale sama idea jest sensowna i irytuje mnie chór oczekujących na jej klęskę. Zresztą projekt 500+ jest kontynuacją działań poprzedniej władzy, zmierzających do ułatwienia życia rodzinom i przywrócenia „dobrego imienia” rodzinom wielodzietnym.

Spotykam młodych ludzi, po dobrych studiach, należących w swojej grupie wiekowej do najbardziej utalentowanych. Na rękę zarabiają między 1800 a 3000 zł. Jeśli nie otrzymują pomocy finansowej od rodziców, już pierwsze dziecko staje się dla nich poważnym wyzwaniem. A drugie oznacza rezygnację z elementarnego bezpieczeństwa finansowego. Trzecie czyni budżet domowy niebezpieczną ekwilibrystyką. Dotyczy to 90 procent młodych rodzin. Zwłaszcza kobiet. Te 500 złotych zdejmie z nich sporą część stresu i lęków; wniesie nową jakość w życie.

Kilka dni temu jakiś rozwścieczony staruszek wrzeszczał w telewizji, że nie widzi powodów, dla których miałby się ze swoich podatków dokładać do cudzych dzieci. Ja widzę powody: z cudzych dzieci wyrosną ludzie, którzy będą pracować, by temu strasznemu staruszkowi miał kto zmienić pampersy w szpitalu, zreperować internet i zapewnić sprawnie kręcącą się gospodarkę. Staruszek tego nie zrobi, choćby żył w najlepszej formie 120 lat. Bo statystycznie rzecz ujmując tylko młodzi są kreatywni i innowacyjni.

Od zawsze staram się oceniać rządowe poczynania samodzielnie. I jeśli to możliwe - każdą z osobna. Nie chcę stać się bezrefleksyjnym wyznawcą, poddanym reakcji stada. Samodzielność myślenia jeszcze nikomu nie zaszkodziła. Nie byłoby tego felietonu, gdyby nie wypowiedź Wojciecha Kuczoka. Którą uważam za niewiarygodnie wprost nierozumną.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski