Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Samoloty z wielickiej kopalni

Martyna Grądzka, historyk, pracuje w IPN Oddział w Krakowie
Fot. Wikipedia
KRAKOWSKI ODDZIAŁ IPN I „DZIENNIK POLSKI” PRZYPOMINAJĄ. 1944. Niemcy organizują w Wieliczce obóz pracy dla Żydów. Było to jedno z niewielu miejsc, w których więźniów nie zabijano. Komendantem był Józef Leipold, prymitywny sadysta pochodzący z Sudetów.

W kwietniu 1944 r. Niemcy rozpoczęli budowę obozu pracy przymusowej (Arbeitsla-ger, w skrócie AL) dla Żydów w Wieliczce. Wzdłuż ulic Janińskiej i Klaśnieńskiej powstała placówka, w której skoszarowano kilka tysięcy osób. Więźniowie pracowali m.in. w podziemnej fabryce przy produkcji samolotów bojowych. Obóz zlikwidowano już kilka miesięcy później, a przebywających tam Żydów wywieziono do obozów na terenie Niemiec oraz innych zakładów przemysłu zbrojeniowego.

Podobóz w kopalni
Nie są znane dokładne daty wydania decyzji o utworzeniu obozu w Wieliczce ani też rozpoczęcia prac budowlanych. Były więzień tej placówki, Jakub Pinkas, po wojnie wspominał: „Jakoś z końcem marca lub z początkiem kwietnia 1944 r. Bauleitung [wydział budowlany] płaszowski wysłał mnie z grupą sześciu elektryków do Wieliczki, celem zakładania instalacji elektrycznej w barakach nowo budującego się obozu pracy w Wieliczce – przy ogrodzeniu obozu i oświetleniu terenu całego obozu”.

Przyjmuje się, że kwiecień 1944 r. był miesiącem, kiedy przystąpiono do budowy tej placówki, decyzje w tej sprawie wydano zapewne wcześniej. AL Wieliczka był największym podobozem KL Płaszów. Tamtejszy wydział budowlany przysłał nie tylko elektryków, ale przede wszystkim grupę więźniów do budowy baraków. Początkowo pracowali oni w ciągu dnia, a na noc wracali do obozu macierzystego. Kiedy powstało już kilka baraków, Niemcy rozpoczęli stopniowe koszarowanie więźniów na stałe.

Obóz w Wieliczce przeznaczony był wyłącznie dla Żydów, w większości trafili do niego mężczyźni, ale przebywała tam także grupa kobiet i kilkoro dzieci. Na terenie AL Wieliczka znaleźli się więźniowie z KL Płaszów oraz osoby przywiezione po likwidacji obozów w Budzyniu koło Kraśnika i Mielcu. Szacuje się, że przez tę placówkę mogło przejść nawet do 6 tys. więźniów żydowskich.

Mieszkający wówczas w Wieliczce przy ul. Janińskiej 7 Jakub Marszalik wspominał o lokalizacji obozu: „został założony jakoś na wiosnę tegoż roku przez władze niemieckie wzdłuż ulicy Janińskiej na przestrzeni między ul. Janińską a parkiem salinarnym na przestrzeni około 2 do 3 morgów”. Obóz, jak to określano w relacjach: „położony był blisko wejścia do kopalń” i obejmował w stadium ostatecznej rozbudowy około 15 drewnianych baraków, z placem apelowym pośrodku.

Każdy z baraków mógł pomieścić nawet pięćset osób, jednak liczba więźniów placówki nie była tak duża, by okazało się to konieczne. Dwa baraki przeznaczono dla kobiet, dodatkowo oddzielając je od reszty obozu drutem kolczastym. Obóz posiadał także własny, niewielki rewir szpitalny. Lżej chorych więźniów opatrywano w tym prowizorycznym baraku szpitalnym, zaś ciężej chorych odwożono do Płaszowa.

Śmiertelność w podobozie była znikoma. Relacje nie wskazują także, by wykonywano tam egzekucje, obowiązywały jednak inne kary, jak np. chłosta. Warunki panujące w obozie, abstrahując od ciągłej rozbudowy tego miejsca, według wspomnień przebywających tam osób, nie były oceniane jako bardzo ciężkie.

Kierownik oraz załoga placówki zajmowali czteropiętrowy budynek położony tuż za obszarem obozowym. Teren AL Wieliczka ogrodzony został drutem kolczastym, rozpiętym na słupach drewnianych o wysokości około dwóch metrów. Do obozu prowadziły dwie bramy, jedna przeznaczona dla straży obozowej, a druga dla więźniów wychodzących do pracy. Obok pierwszej bramy mieścił się drewniany budynek służący jako wartownia dla załogi. Jak twierdzi Jakub Pinkas, nad bramami nie było żadnych szyldów z napisami.

Fryzjer nazista
Jako podobóz KL Płaszów placówka w Wieliczce podlegała bezpośrednio pod zarząd komendanta Płaszowa – SS-Hauptsturm-führera Amona Götha i była przez niego od czasu do czasu odwiedzana oraz sprawdzana. Kierownikiem podobozu został SS-Obersturmführer Józef Leipold. Wcześniej pełnił on m.in. funkcję komendanta obozu pracy przymusowej w Budzyniu.

Mieczysław Pemper, więzień zatrudniony w kancelarii KL Płaszów w następujący sposób wspominał o nim: „Leipold był Niemcem sudeckim i nie rozumiał ani słowa po polsku. Jako fryzjer z zawodu odznaczał się dbałością o wygląd zewnętrzny, lecz w rzeczywistości był prostym, posłusznym wobec przełożonych, gorliwym nazistą”.

Trzydziestoletni mężczyzna, urodzony w Alt Rohlau w Saksonii, dla więźniów bywał okrutny i zdarzało się, że nawet za błahe przewinienia wymierzał im surowe kary i bił. Szczególnie upodobał sobie bicie więźniów w brzuch. Józef Leipold został po wojnie złapany. 9 listopada 1948 r. wyrokiem Sądu Okręgowego w Lublinie skazano go na karę śmierci, która została wykonana.

Załogę obozową stanowiła grupa funkcjonariuszy SS, sprowadzonych tam głównie po likwidacji obozu w Budzyniu w czerwcu 1944 r. Początkowo starszym obozu był Selinger z Krakowa, później funkcję tę przejął więzień Noah Stockmann z Budzynia, określany po wojnie, jako dobry i godny człowiek. Pomimo że wpisano go na tzw. Listę Schindlera, czyli spis osób, które wyjechały do fabryki w Brünnlitz, został z niej wykreślony. Stockmann nie przeżył wojny.

Obóz w Wieliczce stanowił oddział firmy „Heinkel-Werk Kompanion” z Mielca, produkującej części do samolotów. Warsztaty ulokowano pod ziemią, na terenie tamtejszej kopalni. Praca odbywała się w dużych halach kopalni, w których montowano części samolotowe. Prawdopodobnie starano się tym sposobem ukryć działalność fabryki i ochronić ją przed ewentualnymi nalotami lub innymi próbami zniszczenia.

Prawie cała załoga więźniów wspomnianej placówki pracowała pod ziemią, od godziny siódmej rano do godziny siódmej wieczorem, z jednogodzinną przerwą obiadową. Na noc wracano do obozu. W kopalni pracowali zarówno mężczyźni jak i kobiety. Częściowo wykonywali różne prace wspólnie z zatrudnionymi tam górnikami, ale pod ścisłym nadzorem SS i kapo. Więźniowie ładowali sól oraz węgiel na specjalne wagony transportowe. Kontakty z polskimi górnikami umożliwiały dostęp do produktów żywnościowych i innych towarów. Część z nich sprzedawała produkty, a inni bezinteresownie przynosili paczki z jedzeniem.

Gryząca rdza
Ambitny plan, by kopalniane hale stały się warsztatami, w których więźniowie swą niewolniczą pracą przyczynią się do wzmocnienia niemieckich sił powietrznych nie był jednak możliwy do wykonania. Jak wspominał Jakub Pinkas: „okazało się jednak, że fabryka w tych warunkach jest nie do utrzymania, albowiem części samolotowe gryzła rdza.

To też stało się przyczyną rychłej likwidacji tej placówki”. Mendel Blecheisen również były więzień AL Wieliczka relacjonował w podobnym duchu: „tylko przez jakiś miesiąc pracowałem wewnątrz kopalni soli przy rozmontowaniu maszyn i likwidowaniu urządzeń fabrycznych. Okazało się bowiem, że z powodu wielkiej wilgoci panującej w kopalni i osadzającej się na maszynach i częściach metalowych rdzy, nie da się uruchomić produkcji części samolotowych”. Korozja materiałów skutecznie uniemożliwiała efektywną produkcję.

Zarówno specyficzny mikroklimat kopalni, jak też wiadomości o zbliżającej się ofensywie Armii Czerwonej spowodowały, że we wrześniu 1944 r. przystąpiono do likwidacji podobozu w Wieliczce. Przeprowadzano ją stopniowo, przez okres około dwóch tygodni, zaś akcją tą kierował SS-Unterscharführer Gerhard Schwartner.

Większość transportów skierowano do obozów w Mauthausen i Flossenbürgu. W jednym baraku pozostawiono grupę więźniów liczącą około 300 osób, której zadaniem było uporząd- kowanie terenu. Grupa ta miała za zadanie zdemontowanie obozowych budynków, ogrodzenia i wieży strażniczych, a także przygotowywała je do wysyłki do Niemiec. Ponadto wszystkie maszyny wydobyte z kopalni załadowano na pociągi i wywieziono w głąb Rzeszy. Po wykonaniu zadania członkowie wspomnianej grupy pod bezpośrednim nadzorem Amona Götha zostali przewiezieni do obozu w Płaszowie. Przebywali tam do ostatecznej likwidacji obozu w październiku 1944 r.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski