Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Samorządy nie chcą inwestować w zdrowie

Iwona Krzywda
Iwona Krzywda
Fot. Tomasz Holod
Zdrowie. W samorządowych kasach nie ma pieniędzy na profilaktykę. Na jednego mieszkańca naszego województwa na zapobieganie chorobom nowotworowym czy szczepienia przypada zaledwie 1,10 zł. W efekcie w Małopolsce tracimy na leczenie chorych miliardy.

- Gminom zleca się realizację różnych zadań, ale brakuje na to dodatkowych środków. Programy polityki zdrowotnej są potrzebne, jednak przy ograniczonym budżecie w pierwszej kolejności musimy finansować bardziej podstawowe potrzeby - tłumaczy Adam Sołtys, wójt małopolskiej gminy Słopnice.

Jego gmina, chociaż powinna, obecnie nie realizuje dla swoich mieszkańców żadnego programu zapobiegania chorobom oraz promocji zdrowia. I nie jest w tym niechlubnym wyjątkiem. Raport opublikowany przez Najwyższą Izbę Kontroli pokazuje, że z zadania finansowania profilaktyki chorób nowotworowych, szczepień przeciwko grypie czy pneumokokom, w całym kraju wywiązuje się zaledwie co czwarta jednostka samorządu!

Co gorsza, nawet te gminy i powiaty, które opłacają działania prozdrowotne, przeznaczają na ten cel zaledwie ułamki swoich budżetów. Cierpią pacjenci, którzy do lekarza trafiają dopiero wtedy, gdy na zapobieganie jest już za późno. To z kolei często oznacza kosztowne leczenie w szpitalach, o traumie chorych i ich rodzin nie wspominając.

Na jednego mieszkańca Małopolski przypada dokładnie 1 zł 10 gr wydawanych na programy polityki zdrowotnej. Gorzej jest tylko w województwach: opolskim, lubelskim, lubuskim, podkarpackim i warmińsko-mazurskim. Liderujące w zestawieniu Mazowsze inwestuje aż czterokrotnie więcej niż małopolskie samorządy.

- Nie zgadzam się z tezą, że zdrowie nie jest dla nas priorytetem. Mimo ograniczonego budżetu nakłady na ten cel rosną, staramy się objąć programami jak największą populację mieszkańców. Tylko w projekt profilaktyki chorób układu krążenia zaangażowanych jest już 28 placówek, które pod opieką mają ponad 1,6 tys. pacjentów - przekonuje wicemarszałek województwa małopolskiego Wojciech Kozak.

Urząd Marszałkowski w ubiegłym roku na programy zdrowotne przeznaczył ponad 2 mln zł. W tym roku budżet zwiększono o kolejne 900 tys. Pieniądze pozwoliły m.in. na sfinansowanie szczepień przeciwko wirusowi brodawczaka ludzkiego, przeznaczonych dla dziewcząt przebywających w placówkach opiekuńczo-wychowawczych i zakup szczepionek chroniących przed pneumokokami. Marszałek zainwestował również w badania diagnostyczne, ułatwiające szybkie wykrywanie nowotworów, profilaktykę depresji, terapię uzależnień oraz edukację związaną z zagrożeniami w sieci. To wyjątkowe działania w skali kraju.

Wojewódzkie programy nie docierają jednak wszędzie, a mniejszych samorządów nie stać na podobne inwestycje w profilaktykę. Z danych zebranych przez NIK wynika, że w ubiegłym roku małopolskie powiaty wydały na promocję zdrowia łącznie 2,7 mln zł, zaś gminy niecały milion. W praktyce programy poprawiają więc zdrowie jedynie wybranych Małopolan i kumulują nierówności w dostępie do badań czy szczepionek.

Lokalnych władz nie stać na finansowanie dla swoich mieszkańców dodatkowych świadczeń medycznych.

Organizowanie badań przesiewowych ułatwiających diagnostykę nowotworów, darmowych porad dietetycznych czy szczepień ochronnych należy do zadań własnych samorządów. Raport sporządzony przez Najwyższą Izbę Kontroli pokazuje jednak, że tylko nieliczne samorządy wywiązują się z tego obowiązku.

- W naszym kraju cały czas funkcjonuje system medycyny interwencyjnej i nic nie wskazuje na to, żebyśmy w końcu od niego odeszli i zaczęli inwestować w zapobieganie chorobom - ocenia Ewa Borek, prezes Fundacji MY Pacjenci.

Jej zdaniem skuteczne prowadzenie promocji zdrowia mogłoby ułatwić gminom i powiatom dofinansowanie ze strony Narodowego Funduszu Zdrowia. - Jakiś czas temu pojawił się pomysł, by tego rodzaju działania były prowadzone wspólnie. Na większe wsparcie mogłyby liczyć mniejsze i biedniejsze gminy. Wtedy tylko od ich kreatywności i skutecznego rozpoznania lokalnych potrzeb zależałoby powodzenie akcji profilaktycznych - wyjaśnia.

Samorządowcy tłumaczą oszczędności właśnie brakiem dedykowanych na ten cel środków. W efekcie na organizowanie diagnostyki i edukacji decydują się wyłącznie najbogatsi. Problem nierówności będzie się pogłębiał, bo lokalne władze właśnie dostały do ręki kolejne narzędzie wspierania zdrowia. Po wejściu w życie nowelizacji ustawy o działalności leczniczej mogą zdecydować się na opłacenie usług własnych szpitali i poradni, którym skończył się już kontrakt z NFZ. O ile mają na to pieniądze.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski