Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Samouk, który się przebił

Jacek Żukowski
Rafał Kmak ma 37 lat
Rafał Kmak ma 37 lat fot. Wacław Klag
Dawne sławy krakowskich boisk: RAFAŁ KMAK. Do piłki nożnej trafił dość późno, zupełnie nie w zgodzie z dzisiejszymi standardami. Ale przez lata pokazał, że jest solidnym ligowcem.

Mowa o Rafale Kmaku, który jest wychowankiem małego klubu Rogowianka Wolica, skąd właśnie w wieku 16 lat trafił do „okręgówki”, do Wiślanki Grabie.

Można powiedzieć, że jestem samoukiem – mówi Rafał Kmak. – Nie grałem w żadnych zespołach juniorskich, ani trampkarskich, od razu trafiłem do seniorów. W piłkę lubiłem grać od zawsze. Akurat w mojej miejscowości zawiązał się Ludowy Klub Sportowy, postanowiłem więc pójść na trening. Zaczynałem więc od klasy C. Za namową wujka poszedłem do Wiślanki.

O tym, że ma talent do futbolu, przekonał się na poziomie klasy okręgowej. Ale gdyby nie pomoc prezesa Wiślanki Adama Romańskiego, który miał kontakty w Cracovii, nie wiadomo, czy tak szybko trafiłby do lepszego klubu. Pod swe skrzydła wziął go trener Grzegorz Kmita. – To było dla mnie wielkie zaskoczenie – wspomina Kmak. – To było naprawdę coś!

Najpierw był wypożyczony, a potem został definitywnie sprzedany. – Nie pamiętam debiutu (mecz z Lublinianką na wyjeździe w sezonie 1998/99 – przyp. żuk), ale utkwiło mi w pamięci, że spóźniłem się na zbiórkę. Denerwowałem się by przybyć na czas, a tu taka wpadka.

Na pierwszego gola w III lidze czekał do 10. kolejki i meczu z Alitem Ożarów. – Łukasz Hermaniuk podał mi piłkę, a __ja strzeliłem – wspomina. – W tamtym sezonie udało się zdobyć kilka bramek, do tego doszły trafienia w Pucharze Polski. Jak na pierwszy sezon, to myślę, że wypadłem nieźle. W __kolejnym było mi już łatwiej, dobrze poznałem kolegów.

Rozstanie z klubem było nieoczekiwane. – Ścigało mnie wojsko, a __działacze Cracovii twierdzili, że nie mogą mi pomóc _– mówi zawodnik. – _Nie wiem, czy rzeczywiście nie mogli, czy był to pretekst, by się mnie pozbyć.

Przygarnął go trener Piotr Kocąb w Niedźwiedziu. Ten klub załatwił odroczenie od wojska. – To wspaniały człowiek, umie stworzyć odpowiedni klimat – mówi Kmak. – Do dziś mamy kontakt, tak jak z niektórymi zawodnikami z tamtej drużyny. Jak zmienił się prezes i klub chylił się ku upadkowi, to odszedłem, jak większość kolegów.

Zaliczył epizod w Hutniku Kraków i na osiem sezonów zakotwiczył w Puszczy Niepołomice. Zaczynał od IV ligi, kończył zaś w II. – Mieszkam niedaleko stadionu, szkołę podstawową kończyłem w __Niepołomicach, spodobało mi się więc to miejsce – mówi Kmak. – Za __trenera Tadeusza Piotrowskiego zaliczyliśmy kilka awansów.

Nieoczekiwanie wyjechał do Francji, do Mondeville, by występować w tamtejszym amatorskim zespole piłkarskim. – Akurat delegacja z tego klubu przebywała w Krakowie i __zobaczyła nasz mecz – wspomina Kmak. – Szukali napastnika i przypadłem im do gustu. Mimo że była to tylko liga amatorska, nie narzekałem na finanse. Pojechałem tam z żoną i córką. Pobyt nie wyszedł mi tak, jak myślałem. Mieliśmy problemy z aklimatyzacją. Po pół roku wróciliśmy więc do kraju.

Kmak pograł jeszcze w Puszczy, z Garbarnią Kraków wywalczył awans do II ligi, grał w Przeboju Wolbrom. Przygodę z piłką przerwała jednak kontuzja. Po rocznej przerwie spróbował jeszcze gry w Bocheńskim, a teraz znów jest tam, skąd wyszedł – w Wiślance. – Jako przedstawiciel handlowy nie mogłem pogodzić gry w II lidze z pracą – mówi. – Zwłaszcza, gdy mecze wypadały w tygodniu. Dlatego odchodziłem i z Puszczy i Garbarni. Często podróżuję, ale wyjazdy ograniczają się do Małopolski. Dopóki zdrowie mi będzie pozwalało, dopóty będę grał w klubie. Z piłką nie zerwę, za dużo czasu jej poświęciłem, by tak łatwo rezygnować. Mecz, który utkwił mi najbardziej w pamięci rozegrałem w barwach Niedźwiedzia, z Proszowianką, którą prowadził wtedy trener Wojciech Stawowy. Wygraliśmy 1:0 po moim golu.

Kmak nie chciał zostać trenerem, twierdzi, że jest za nerwowy na tę pracę. 11-letnia córka Karina uprawia jeździectwo, 4-letni syn Nikodem przejawia zainteresowania piłkarskie, dlatego tata zapisał go do szkółki prowadzonej przez swego kolegę Tomasza Orzechowskiego. Może też będzie piłkarzem?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski