Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sandecja bez Makucha

Daniel Weimer
Marcin Makuch stał się ikoną sądeckiego pierwszoligowca
Marcin Makuch stał się ikoną sądeckiego pierwszoligowca fot. Stanisław Śmierciak
I liga piłkarska. 35-letni obrońca po ponad sześciu i pół roku rozstał się z sądeckim klubem.

Ta wiadomość wywołała niemałe zaskoczenie wśród kibiców Sandecji. Takiego rozwoju wypadków nie spodziewał się także sam zainteresowany. Po blisko latach gry w drużynie, jej prawy obrońca Marcin Makuch rozstał się z nowosądeckim klubem.

Jeszcze w poprzednią środę wybiegł w podstawowym składzie biało–czarnych w zremisowanym 1:1 meczu z Chrobrym Głogów. Nie znalazł się natomiast w 18-osobowej kadrze sądeczan na ich kolejny mecz z Zawiszą w Bydgoszczy. Nie był już bowiem wówczas piłkarzem Sandecji.

– Rozstałem się z nią w zgodzie, za porozumieniem stron _– zapewnia wychowanek Hutnika Nowa Huta. _– Jeśli mogę mieć o coś żal do działaczy, to tylko o to, że o rezygnacji z moich usług powiadomili mnie dosłownie na kilka dni przed zamknięciem okienka transferowego. Miałem zatem niewiele czasu na rozglądnięcie się za nowym pracodawcą. Ostatecznie trafiłem do IV-ligowej Skawinki, której trener jest inny były zawodnik __Sandecji Rafał Jędrszczyk.

Makuch w 2009 roku awansował z Sandecją do I ligi. Rozegrał w niej prawie 190 spotkań, zdobywając trzy gole. Przekonuje, że właśnie w Nowym Sączu spędził najważniejszy dla niego okres w karierze i że mocno zżył się z tamtejszym środowiskiem. Nie tylko futbolowym.

– Powiedziałem kiedyś, że z własnej woli Sandecji nie opuszczę. I słowa dotrzymałem. Inicjatywa wyszła od __klubowych działaczy – uśmiecha się popularny „Maki”.

– Nikt nie jest w stanie przecenić zasług, jakie Marcin uczynił dla naszej Sandecji. W przerwie jednago z __najbliższych jej meczów zgotujemy mu uroczyste pożegnania – obiecuje prezes MKS Andrzej Danek.

Złego słowa o Makuchu nie powie także trener sądeczan Robert Kasperczyk.

– Marcin to wzór profesjonalisty – _podkreśla szkoleniowiec. _– Nie kryję, że bardzo pasował do mojej taktyki. Nieszczęściem dla niego, dla mnie i dla całego zespołu okazała się przykra kontuzja, jakiej nabawił się tuż przed startem rozgrywek ligowych. Po długim leczeniu dałem mu szansę w meczu z Chrobrym i generalnie nie zawiódł. Byłem pierwszą osobą, która poinformowała go o decyzji zarządu. Przyjął ją z __godnością. Pozostaje życzyć mu wszystkiego najlepszego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski