Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sandecja nadal wśród drużyn niepokonanych

Łukasz Madej
W sobotę Sandecja Nowy Sącz przegrywała w Legnicy 0:1, w dodatku całą drugą połowę grała w osłabieniu, a mimo to do domu wróciła z punktem.

Miedź Legnica 1 (1)
Sandecja Nowy Sącz 1 (0)

Bramki: 1:0 Szczepaniak 30, 1:1 Szczepański 65.

Miedź: Ptak 5 – Zgarda 5, Midzierski 5, Lafrance 5, Woźniczka 5 – Szczepaniak 6, Garuch 4, Bartosze­wicz 5 (88 Machaj), Feruga 5 (67 Kakoko), Lenkie­wicz 5 (67 Szymański) – Łobodziński 6.

Sandecja: Kozioł 8 – Frańczak 5, Szufryn 5 (89 Bartków), Cicman 5, Słaby 5 – Danek 5 (90 Kalisz), Nather 0 [42], Szczepański 7 (81 Niane), Grzeszczyk 6, Bębenek 5 – Traore 5.

Sędziował: Tomasz Wajda (Żywiec). Widzów: 2050.

Remis z Miedzią to w dużej mierze zasługa dwójki, która od dziecka zakłada trykot w biało-czarne pasy, czyli Marka Kozioła i Sebastiana Szczepańskiego. Ten pierwszy kilka razy świetnie interweniował, a do tego w 18 minucie złapał piłkę uderzoną z rzutu karnego (kara za zagranie piłki ręką Dawida Szufry­na) przez Marcina Garucha. Drugi pięknym uderzeniem zza „szesnastki” z pierwszej piłki pokonał Aleksandra Ptaka.

Podrażniony Garuch starał się pokonać Kozioła także strzałem z dystansu w 21 minucie, ale piłka przeleciała obok słupka. Gos­podarze swego dopięli w 30 minucie, kiedy na strzał z dystansu lewą nogą zdecydował się Mateusz Szczepaniak, a piłka wpadła do siatki po rękach zasłoniętego Kozioła. Po chwili groźnie z rzutu wolnego uderzył Łukasz Grzesz­czyk, ale dobrze interweniował Ptak. Był to pierwszy celny strzał Małopolan na bramkę.

W 42 minucie za drugą żółtą kartkę boisko musiał opuścić Matej Nather i wydawało się, że gospodarze bez kłopotu zapewnią sobie trzy punkty. Nic jednak z tych rzeczy, bo po zmianie stron przyjezdni ruszyli do odrabiania strat. Do wyrównania doprowadzili (najpierw centrował z kornera Grzeszczyk, potem głową zagrał jeszcze Szufryn) w 65 minucie, kiedy niesamowicie prawą nogą uderzył Szczepański. Po tym trafieniu Małopolanie wykonali tzw. kołyskę. Był to prezent dla Cheikha Niane, któremu w dniu meczu na świat przyszedł synek.

W 73 minucie znów szczęście było po stronie Sandecji, bo Yan­nick Kakoko przestrzelił w świetnej sytuacji, a 10 minut później ten sam piłkarz niebezpiecznie uderzył z rzutu wolnego, ale kolejny raz formą błysnął Kozioł.

Remis oznacza, że jesienią w lidze Sandecja wciąż jest niepokonana, a sposób na nią znalazł jedynie ekstraklasowy GKS Bełchatów w Pucharze Polski. W środę „biało-czarni” podejmą liderującą w tabeli Termalicę Bruk-Bet Nieciecza.

ZDANIEM TRENERÓW

Jozef Kostelnik, Sandecja:
– Zdawaliśmy sobie sprawę, że zmierzymy się z zespołem, który wie, jak się gra w piłkę. Gola straciliśmy za łatwo, a wykluczenia Mate­ja Nathera sprawiło, że po zmianie stron czekało nas jeszcze trudniejsze zadanie. Nastawiliśmy się na kontry i ostatecznie udało się zdobyć punkt. Za postawę w drugiej połowie moi piłkarze zasłużyli na miano bohaterów.

Wojciech Stawowy, Miedź:
– Powinniśmy wygrać, a remis jest porażką. Spotkanie ułożyło się po naszej myśli. Co prawda nie wykorzystaliśmy rzutu karnego, ale to mojej drużyny nie podłamało i wyszliśmy na prowadzenie. Czerwona kartka to efekt naszej gry, która wymuszała błędy u przeciwników. Wydawało się, że powinniśmy strzelać kolejne gole, a jednak sami straciliśmy bramkę po indywidualnym błędzie w kryciu. To bardzo duża nieodpowiedzialność. Wiedzieliśmy bowiem dos­konale, że Sandecja będzie szukać szansy w takich sytuacjach.

(ŁM)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski