Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sandecja podjęła walkę

Daniel Weimer
Fragment wczorajszego meczu
Fragment wczorajszego meczu fot. Jerzy Cebula
Piłka nożna. Michał Mak nie wykorzystał rzutu karnego, ale decydującego gola i tak strzelił

W rozegranym w Nowym Sączu meczu I rundy Pucharu Polski I-ligowa Sandecja po zaciętej walce przegrała z liderującym w
ekstraklasie PGK GKS Bełchatów.

Trenerzy obu zespołów zgodnym chórem zapewniali, że do rozgrywek pucharowych podchodzą równie poważnie jak do spotkań o ligowe punkty, na co dowodem miały być desygnowane przez nich na boisko składy. Słowniejszy, o dziwo, okazał się szkoleniowiec gości Kamil Kiereś, rzucając do boju jedenastkę niewiele różniącą się od tej z ekstraklasy (znalazł w niej miejsce dla najskuteczniejszego do niedawna strzelca Sandecji Adama Mójty), podczas gdy opiekun miejscowych Jozef Kostelnik na ławce pozostawił m.in. Marka Kozioła, Adriana Danka czy Mouhamadou Traore.

Zdecydowanym faworytem zawodów jawili się przyjezdni, chociaż z pewnością pamiętali, że w poprzednim, jeszcze I-ligowym dla nich sezonie, gładko przegrali w Nowym Sączu 0:2.

Początek należał do gości, którzy za sprawą Michała Maka i Bartosza Ślusarskiego mogli wyjść na prowadzenie. Pierwszego uprzedził jednak Marcin Makuch, zaś drugi nie poradził sobie z Łukaszem Radlińskim. W 19 min oko w oko z nim stanął Michał Mak, wykonujący rzut karny zarządzony za sfaulowanie Kamila Poźniaka przez Roberta Cićmana. Bramkarz Sandecji wyczuł intencje strzelca i na raty złapał piłkę.

Wkrótce za rękę jednego z obrońców GKS w obrębie „16” karny należał się „biało-czarnym”, ale tym razem gwizdek sędziego milczał. W 35 min po dokładnym podaniu Sebastiana Szczepańskiego w niezłej sytuacji znalazł się Łukasz Grzeszczyk, lecz nie trafił do celu. 180 sek. później Grzeszczyk idealnie wrzucił futbolówkę na głowę Macieja Bębenka, który tylko w sobie wiadomy sposób posłał ją obok pustej bramki.

Tuż po wznowieniu gry po przerwie kolejną kapitalną interwencją, tym razem po „główce” Błażeja Telichowskiego, popisał się Radliński. Po chwili, gdy akcja przeniosła sie na drugą stronę boiska, do wyłożonej mu przez Grzeszczyka piłki nie ruszył Fabian Fałowski.

Decydujący dla losów meczu moment nastąpił w 68 min, gdy po obejrzeniu czerwonej kartki murawę opuścić musiał Adrian Frańczak. Goście natychmiast wykorzystali liczebną przewagę. Ślusarski podał do Maka, a ten z kilku metrów dopełnił formalności.

Sądeczanie do końca usiłowali doprowadzić do dogrywki, ale strzał Grzeszczyka wybronił Emilijus Zubas, a sędzia przymknął oko na powalenie w polu karnym Bębenka przez Pawła Baranowskiego. Sandecja odpadła z Pucharu Polski, ale za nawiązanie walki z faworytami jej gracze zasłużyli na uznanie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski