18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sandecja puka do ekstraklasy

Redakcja
Kibice mają co podziwiać: Wójtowicz nadał swej drużynie trudny do podrobienia styl, oparty w głównej mierze na ofensywie. Fot. Jerzy Cebula
Kibice mają co podziwiać: Wójtowicz nadał swej drużynie trudny do podrobienia styl, oparty w głównej mierze na ofensywie. Fot. Jerzy Cebula
Przed rozgrywkami wszyscy - działacze, trenerzy, zawodnicy i kibice marzyli tylko o jednym: zająć na finiszu miejsce, gwarantujące spokojne utrzymanie się w I lidze. Sandecja jest przecież beniaminkiem w tej klasie rozgrywkowej, a wiadomo, że od nowicjusza zbyt wiele wymagać nie sposób.

Kibice mają co podziwiać: Wójtowicz nadał swej drużynie trudny do podrobienia styl, oparty w głównej mierze na ofensywie. Fot. Jerzy Cebula

PIŁKA NOŻNA. Sądeczanie stają przed szansą, jaka może się długo nie powtórzyć

Pierwsze mecze zdawały się potwierdzać realną ocenę możliwości biało-czarnych. Podopieczni trenera Dariusza Wójtowicza długo nie potrafili przywieźć bodaj punktu ze spotkania toczonego "w delegacji". Znakomita postawa na własnym boisku pozwalała na szczęście na obcowanie ze środkiem tabeli.

Przełom nastąpił w wyjazdowej potyczce z Wisłą w Płocku. Sądeczanie wygrali tam pewnie 4-2 i od tego momentu datuje się ich znakomita passa. W 13. meczach odnieśli 9 zwycięstw, notując 3 remisy i tylko w jednym przypadku schodząc z boiska jako pokonani.

Przed rundą wiosenną, zatem po przekroczeniu półmetka sezonu, w Nowym Sączu pojawiły się pierwsze, zrazu nieśmiałe głosy o możliwości włączenia się Sandecji do walki o ekstraklasę. Możni w klubie zachowywali spokój, choć i w ich wypowiedziach dało się zauważyć nutkę nadziei na to, co jeszcze przed pół rokiem pozostawało w sferze mało realnych marzeń.

- Niech chłopcy wygrywają, niech nie pękają przed żadnym przeciwnikiem. Obiecuję, że jeśli otworzy się szansa na awans, miasto nie zostawi ich bez wsparcia - deklarował prezydent Nowego Sącza Ryszard Nowak, znany ze swej słabości do MKS-u.

- Wychodzimy z długów, myślę więc, że znajdą się w klubie pieniądze na ewentualne premie - wtórował Andrzej Danek, prezes Sandecji.

W ekstraklasę mocno wierzyć też musiał sądeczanin z urodzenia Arkadiusz Aleksander, napastnik pozyskany w połowie pierwszej rundy, strzelający kiedyś gole dla Odry Wodzisław, Górnika Zabrze a ostatnio w cypryjskiej lidze, skoro zdecydował się na przedłużenie kontraktu do czerwca 2011 r., chociaż wcześniej zapowiadał, że uczyni to tylko w przypadku, gdy promocja stanie się faktem.

Apetyty kibiców dodatkowo rozbudziły znakomite występy biało-czarnych, wzmocnionych Słowakami Rudolfem Urbanem i Martinem Hlouskiem, Grzegorzem Kmiecikiem i Damianem Zbozieniem w potyczkach z Pogonią Szczecin, wspomnianym Górnikiem Zabrze, innym Górnikiem - tym z Łęcznej, a zwłaszcza w transmitowanej przez TV na całą Polskę konfrontacji z ŁKS-em. Sądeczanie dali w Łodzi pokaz dojrzałego, radosnego futbolu, na który sposobu za żadne skarby znaleźć nie potrafili tej klasy gracze, co Piotr Świerczewski, Tomasz Hajto czy Marcin Adamski. Świetna postawa Jano Frohlicha, Macieja Bębenka, młodziutkiego Michała Jonczyka, Dariusza Gawęckiego i spółki skutkowała nagłym przypływem miłości mieszkańców grodu nad Dunajcem do Sandecji. Na stadionie im. Ojca Władysława Augustynka na każdym meczu notowano komplet widzów, a rekord frekwencji padł podczas konfrontacji ze Ślązakami z Zabrza, którą z bliska obserwowało 7 tysięcy ludzi. Zakładając, że Nowy Sącz liczy 60 tys. dorosłych obywateli, na mecz pofatygował się co dziewiąty jego mieszkaniec. Kibice mieli co podziwiać: Wójtowicz nadał swej drużynie trudny do podrobienia styl, oparty w głównej mierze na ofensywie. A sympatycy futbolu niczego bardziej nie kochają, niż swych ulubieńców szturmujących bramkę przeciwników. Po wygranej w Łęcznej Sandecja wspięła się w tabeli na drugą, premiowaną awansem pozycję, a dobrego nastroju fanom nie popsuł nawet pechowy remis uzyskany w ostatnią sobotę z Wartą Poznań. Na siedem kolejek przed końcem rozgrywek biało-czarni wciąż należą wszak do głównych ekstraklasowych aspirantów.
Przed nimi spotkania z Dolcanem Ząbki, KSZO Ostrowiec Świętokrzyski i GKS Katowice na boiskach przeciwników oraz mecze ze Stalą Stalowa Wola, Widzewem Łódź (zapowiadana bezpośrednia transmisja w TV Kraków), Wisłą Płock i GKP Gorzów Wielkopolski na własnym, niezdobytym jeszcze przez przyjezdnych terenie. W żadnej z tych potyczek nie stoją sądeczanie na straconej pozycji. Nawet z pewnym już ekstraklasowcem z Łodzi, który zaczyna zdradzać pierwsze objawy zadyszki.

O zaangażowaniu władz miasta w sukcesy stanowiącej obecnie jego wizytówkę drużyny najlepiej świadczy obecność wspomnianego prezydenta Ryszarda Nowaka, jego zastępców Bożeny Jawor i Jerzego Gwiżdża, przewodniczącego Rady Miasta Artura Czerneckiego, a także miejscowych parlamentarzystów na niemal każdym jej meczu. Pierwszy z wymienionych pofatygował się nawet prywatnym autem do Łęcznej, by tam oklaskiwać triumf Sandecji.

Ostrożny w wygłaszaniu hurraoptymistycznych opinii pozostaje trener Dariusz Wójtowicz, choć i u niego daje się wyczuć wiarę w sens starań podopiecznych.

- Jeśli układ w czubie tabeli nie ulegnie zmianie, o podjęciu poważnej walki o ekstraklasę oficjalnie zakomunikuję na cztery, pięć kolejek przed końcem rozgrywek. Szansa jest, dobrze byłoby jej nie zmarnować - mówi szkoleniowiec.

- Jestem maksymalistą. Zawsze stawiałem przed sobą wysokie cele. Dzisiaj jest nim zajęcie drugiej pozycji w tabeli. Nie jest ona nierealna. Rywale muszą wykrwawić się w meczach miedzy sobą. Możemy na tym tylko skorzystać - podkreśla Jano Frohlich, duchowy przywódca i kapitan zespołu.

Założyć zatem można, że sportowo Sandecja jest przygotowana do podjęcia walki o awans. Pojawia się jednak problem natury organizacyjnej. O ile pod względem finansowym krachu spodziewać się raczej nie należy, o tyle zdarzyć się mogą kłopoty związane z infrastrukturą. Obecnie stadion przy ul. Kilińskiego nie spełnia ekstraklasowych wymogów. Oświetlenie elektryczne zainstalowane zostanie co prawda już w okresie wakacji, lecz na położenie podgrzewanej murawy, rozbudowę i zadaszenie trybun oraz modernizację budynku socjalnego potrzeba znacznie więcej czasu.

- Nie wiem, czego oczekiwał będzie od nas PZPN. Dlatego poleciłem dyrektorowi Wydziału Kultury i Sportu Urzędu Miasta Józefowi Kantorowi, by zorientował się, co musimy uczynić, by otrzymać licencję. Nie jestem cudotwórcą. Wiadomo, że w ciągu miesiąca boiska nie przekopię. Liczę natomiast na to, że związek da nam czas na spełnienie jego wymagań, że warunkowo dopuści Sandecję do rozgrywek w ewentualnej ekstraklasie. Czynił już tak przecież wielokrotnie w odniesieniu do innych klubów. Tylko ten czas jest nam potrzebny. Na razie jednak proponuję, byśmy skoncentrowali się na rozgrywkach. Przed piłkarzami Sandecji jeszcze dziewięć ciężkich spotkań. Niech je wygrywają, nie oglądając się na inne kwestie. Zapewniam, że jeśli osiągną sukces, to zostanie on właściwie zdyskontowany i że ich trud nie pójdzie na marne - podkreśla Ryszard Nowak.

W 2010 roku MKS Sandecja świętuje stulecie istnienia. Czyż można wyobrazić sobie piękniejszy na jubileusz prezent niż występy jej piłkarzy w najwyższej w Polsce klasie rozgrywkowej?

Daniel Weimer

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski