Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Saper pilnie poszukiwany!

Redakcja
A nas przy tym nigdy nie było... śpiewano w finałach telewizyjnej śpiewogry, reżyserowanej przez Olgę Lipińską, a refren ten szydził z krótkiej pamięci konformistów, zmieniających poglądy w rytmie wiatru historii.

Ryszard Niemiec: PRETEKSTY

W Cracovii odezwał się również jej chichot i przywlókł ze sobą korupcyjne śmiecie sprzed 9 laty. "Zarząd nie ma wiedzy na ten temat" - odezwano się z Wielickiej, idąc w ślady Piłata, czyli umywając ręce... Rzeczywiście, obecne kierownictwo, łącznie z prezesem Januszem Filipiakiem, może "nie mieć wiedzy", gdyż z formalnego punktu widzenia nie miało wtedy tytułu, tak do działań zbożnych, jak i tych nagannych.

Aliści ujawnionych faktów pod dywan zapomnienia nie da się zamieść, zasłaniając się brakiem realnej wiedzy. Jest przecież jeszcze wiedza syntetyczna... Dwaj piłkarze Łódzkiego Klubu Sportowego powiadomili prokuratorów, że mecz 32. kolejki II ligi 2003/2004 został sprzedany krakowskiej drużynie za 40 tysięcy złotych! Łapówkę przytulił ówczesny zbawca łódzkiego klubu, hurtownik ze Strykowa - Daniel G. Jako człowiek zajmujący się obrotem alkoholem, zapewne nie miał oporów przed transakcją, wycenioną wprawdzie dosyć nisko, jak na ówczesny cennik "puszczanych" meczów w II lidze, ale też nieobciążoną nadmiernym ryzykiem. Przegrać na wyjeździe z wyżej sklasyfikowanym przeciwnikiem, walczącym o ekstraklasę, żaden wstyd przecież...

W dodatku machinacja miała miejsce dobry rok przed ruszeniem fali masowych nawiedzin wrocławskiej prokuratury, więc nikt nie brał pod uwagę możliwości wpadki, zwłaszcza że główny inkasent lewą kasę podzielił wśród zawodników. Oni teraz własnowolnie poddali się karze 8 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata, co zgodnie z sądową praktyką w takich przypadkach, zostanie ani chybi klepnięte przez sąd. Ponieważ każdy akt korupcyjny angażuje dwie strony, zachodzi pytanie o tych, którzy pieniądze położyli na stole i dołączyli do nich stosowne zamówienie na usługę.

Jak widać, będzie z tym spory kłopot, ponieważ nawet trener Wojciech Stawowy wydaje się zaskoczony rewelacjami ełkaesiaków i nie chce komentować sprawy. "Jestem pewien co do czystości naszych metod" - powiada i pewnie ma rację, ale nie do końca, bo - z tego, co pamiętam - tacy gracze jak Bojarski, czy Drumlak w dwa lata później złakomili się na lewiznę z kasy Zagłębia Lubin, więc ręczyć za ich wcześniejszą niezłomność nie ma sensu.

Nie ma też sensu iść w zaparte w sprawie roli pana ekssędziego Jacka P. Poprawna wersja wydarzeń z finiszu tamtych rozgrywek opisuje lobbingowe starania na rzecz Cracovii jako zmaterializowanie jego nieskończonej miłości do klubu. Dziś, kiedy mleko się rozlało, warto usłyszeć, co tak naprawdę łączyło pana P. z klubem, stojącym, być może niesłusznie, pod pręgierzem. Nie ma powodu chować głowy w piasek i powtarzać starą śpiewkę: "nas przy tym nie było...". Może raczej powołać własną speckomisję i nie czekając na wieści z Wrocławia, własnoręcznie rozbroić minę!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski