Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sarmacki Katyń

Paweł Stachnik
Rzeź polskich jeńców po bitwie pod Batohem. Rycina z XVIII wieku
Rzeź polskich jeńców po bitwie pod Batohem. Rycina z XVIII wieku Fot. Archiwum
1-2 czerwca 1652. Pod Batohem na Ukrainie Kozacy i Tatarzy zadają klęskę armii koronnej. Po bitwie Chmielnicki każe zabić 3,5 tysiąca polskich jeńców.

Po kompromitujących klęskach poniesionych w bitwach pod Żółtymi Wodami, Korsuniem i Piławcami, Rzeczpospolita zdobyła się na militarny wysiłek i w 1651 r. pobiła zbuntowane siły kozackie w wielkim starciu pod Beresteczkiem. Zwycięstwo nie zostało jednak wykorzystane. Pospolite ruszenie rozeszło się do domów, mimo że rebelia nie była stłumiona, a Chmielnicki szybko odbudował armię.

Przywódca powstania początkowo myślał jedynie o uzyskaniu dla Ukrainy jakiejś autonomii w ramach Rzeczypospolitej, ale gdy dostrzegł słabość Warszawy, zamarzył o stworzeniu niezależnego państwa. Krokiem ku temu miało być podporządkowanie sobie sąsiadującej z Polską Mołdawii. Chmielnicki chciał ożenić swojego syna Tymofieja z córką tamtejszego hospodara. W tym celu w 1652 r. armia kozacka i wspierający ją Tatarzy ruszyli do Mołdawii. Drogę postanowił zastąpić im hetman polny koronny Marcin Kalinowski. Z 12 tys. żołnierzy zajął dawny obóz na uroczysku Batoh nad rzeką Boh. Nie był jednak dobrym dowódcą. Aspirował do roli wybitnego wodza, ale brakowało mu talentu.

Kalinowski popełnił szereg błędów: nie zmobilizował wszystkich sił, nie ufortyfikował obozu i nie przeprowadził należytego rozpoznania. Mimo to pierwszy dzień bitwy pod Batohem przebiegł pomyślnie dla strony polskiej - nasza jazda odparła Tatarów. Dla doświadczonych żołnierzy było jednak jasne, że przewaga jest po stronie Chmielnickiego.

W nocy z 1 na 2 czerwca w namiocie Kalinowskiego odbyła się narada starszyzny wojskowej. Zygmunt Przyjemski, dowódca artylerii, żołnierz o dużym doświadczeniu, zaproponował, by hetman z kawalerią wyszedł z obozu, dotarł do Kamieńca Podolskiego i tam organizował odsiecz. Przyjemski zaś z piechotą i artylerią zmniejszy obóz, ufortyfikuje go i będzie się bronił aż do skutku. Plan był dobry, ale Kalinowski, uniesiony ambicją, odrzucił go.

Drugiego dnia obóz zaatakowali z dwóch stron Tatarzy i Kozacy. Walka była zacięta, lecz część polskich chorągwi - z powodu nieotrzymania żołdu i niechęci do hetmana - zbuntowała się i usiłowała opuścić obóz. Widząc to, Kalinowski rozkazał piechocie otworzyć ogień do buntowników. Ogólne zamieszanie spotęgował jeszcze pożar stogów siana, zapalonych płonącymi strzałami przez Tatarów. Wszystko to wykorzystali Kozacy, którzy ruszyli do generalnego szturmu. Obóz został zdobyty, bitwa była przegrana. Sam Kalinowski zginął w walce, próbując odbić syna schwytanego przez Tatarów.

Do niewoli dostało się 3,5 tys. polskich żołnierzy. Byli to w większości szlachetnie urodzeni weterani wcześniejszych wojen. Tatarzy zwietrzyli szansę na wysokie okupy, ale Chmielnicki miał inne plany wobec jeńców. Złotem i obietnicami przekonał dowódców tatarskich do wydania Polaków, a następnie rozkazał wymordować jeńców. Rzeź rozpoczęła się 3 czerwca. Skrępowanych Polaków wprowadzano na plac, a tam Tatarzy nogajscy podrzynali im gardła, ścinali głowy lub zakłuwali pikami. Zabójstwa odbywały się na oczach pozostałych jeńców czekających na swoją kolej.

„Zabijano tedy niektórych od razu, niektórych powoli podług upodobania i fantazyi morderców, wielu nadstawiało swe gardła pod ostrzejszy miecz aby nie cierpieć dłużej, męczeni powoli prosili o silniejsze razy” - napisał ks. Jan Józefowicz w „Kronice miasta Lwowa”.

Mordy trwały dwa dni, ciał nie grzebano. Zabito 3,5 tys. jeńców. Garść Polaków ukryli w swym obozie Tatarzy krymscy, liczący na okup. Wśród zabitych znaleźli się m.in. syn hetmana Samuel Kalinowski, generał artylerii Przyjemski, Marek Sobieski, brat przyszłego króla Polski i wielu innych. Kwiat rycerstwa Rzeczypospolitej.

Dlaczego Chmielnicki zdecydował się na tak drastyczny krok? Historycy wyliczają kilka możliwych powodów: chciał pozbawić Polskę żołnierskiej elity, być może chciał zemścić się za niedawną klęskę pod Beresteczkiem, a wreszcie - okazując okrucieństwo - odzyskiwał prestiż wśród Kozaków. Od czasu do czasu pojawiały się bowiem pogłoski, że tak naprawdę szuka ugody z Lachami.

Masakra pod Batohem nazywana jest niekiedy staropolskim Katyniem. Zabitych tam żołnierzy zabrakło później w kolejnych wojnach prowadzonych przez Polskę. Podobno kości zamordowanych do dziś znajdywane są na uroczysku nad Bohem.

Mówimy po krakosku (odc. 6). "Łapsztos?"
Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, NaszeMiasto>>> Zobacz inne odcinki MÓWIMY PO KRAKOSKU

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski