Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sąsiad z lasu

Barbara Rotter-Stankiewicz
Od czasu do czasu. W czasie wakacji poznałam Kaśkę. Była bardzo sympatyczna, chociaż nie grzeszyła urodą - nadwaga nie służy nikomu. Ale nic dziwnego - o menu Kaśki dbali wszyscy domownicy, natomiast ruchu miała mało, zwłaszcza od czasu, gdy pan domu zaniemógł i przestał zabierać ją na spacery.

Ale kiedyś nie wytrzymała i postanowiła upomnieć się o swoje - weszła do jego pokoju, przytuliła się i czule zaczęła go namawiać na wspólne wyjście. Nie uległ, mimo, że chrumkała bardzo przyjaźnie. Bo Kaśka to dzik, a raczej locha, którą gospodarze przygarnęli, gdy została sierotą.

Odkarmili, odchowali i wyrosła na dorodną „dziczkę”. Najpierw mieszkała w domu, potem przeniosła się do zagrody na podwórzu. Z gospodarzem chodziła do lasu, nauczyła się kilku sztuczek. Na hasło: Kasia, pokaż, jak leżą panie na plaży - wdzięcznie przewraca się na bok i sprawdza, jakie zrobiła wrażenie. Czasem nie chce się ruszyć i wtedy trzeba ją podrapać po karku specjalną „drapachą”.

Kaśka ma w gospodarstwie zapewnione dożywocie. Na razie czuje się świetnie. Niestety, nie każdy „dzikus” ma tyle szczęścia. Kiedyś podziwiałam sarenkę, która biegała po podwórzu za dziećmi jak psiak. Wyglądało to przemiło, ale skończyło się marnie, bo czymś się zatruła. Ale najtragiczniej skończył bażant, który wpadł przez okno do mojego domu. Nie przeżył ani on, ani...podwójna szyba. Ludzkie sąsiedztwo ma więc dla naszych dzikich sąsiadów różne skutki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski