18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sąsiedzka walka o niecałe pół metra

Redakcja
O konflikcie między dwoma rodzinami Molów głośno jest w całym powiecie olkuskim. Spór trwa już ponad dwa i pół roku i staje się coraz bardziej zacięty. Żadna ze stron nie chce ustąpić, bo uważa, że to ona ma rację.

Domy Leszka i Grażyny Molów (po lewej) oraz Barbary i Stanisława Molów (po prawej) Fot. Katarzyna Ponikowska

BYDLIN. Rodziny kłócą się od prawie dwóch i pół roku. Sprawą zajął się krakowski Sąd Administracyjny

Rodzina Leszka i Grażyny Molów nie mogą się wprowadzić do nowowybudowanego domu przy ul. Topolowej w Bydlinie, bo nadzór budowlany wstrzymał prace na budowie. Powód? Sporna granica pomiędzy dwoma działkami. Sąsiedzi Leszka i Grażyny, Barbara i Stanisław Molowie (zbieżność nazwisk przypadkowa) twierdzą, że płot przebiega nie w tym miejscu, co trzeba i należy go przesunąć - o od 40 do 80 cm. Problem w tym, że jeśli ogrodzenie zostanie przesunięte, będzie znajdować się zbyt blisko nowego domu i niemożliwy będzie odbiór budynku. Chyba, że okna od strony ogrodzenia zostaną zamurowane.

Państwo Leszek i Grażyna zaczęli budowę domu w 1998 roku. - Mieliśmy wszystkie niezbędne dokumenty i pozwolenia na budowę. Był geodeta. Zapłaciliśmy za projekt budowlany. I nagle okazuje się, że jest problem - denerwuje się pani Grażyna. Jej zdaniem granica przebiega w dobrym miejscu. - To zamieszanie to sprawka naszych sąsiadów, którzy piszą na nas skargi, gdzie się da - ubolewa pani Grażyna.

Barbara i Stanisław Molowie nie zgadzają się z tymi zarzutami. - Kiedy zaczynała się budowa, mówiliśmy, że nie tu jest granica, ale nikt nas nie słu- chał - zauważa pan Stanisław. - Stwierdziliśmy jednak, że odpuścimy dla świętego spokoju.

Jednocześnie pani Barbara dodaje, że problem zaczął się dwa i pół roku temu, kiedy sąsiad podczas prac na swojej działce zniszczył im ogrodzenie i wiatę gospodarczą.

- Powiedzieliśmy im, żeby naprawili nam płot. Wtedy zaczęły się wyzwiska, pomówienia, złośliwe docinki. Teraz mówią, że nie dadzą nam spokoju. I za co to wszystko? - zastanawia się Barbara Mól. - Nie chcieli z nami w ogóle rozmawiać, żeby polubownie załatwić sprawę. Leszek Mól mówił tylko: "będę robił, co będę chciał" - dodaje.

Pani Grażyna twierdzi, że sąsiedzi kłamią. - Usłyszeliśmy od nich, że i za kolejnych 20 lat się tu nie wprowadzimy. Kiedyś Leszek Mól zaatakował nawet męża widłami - denerwuje się pani Grażyna. Zaprzecza też, jakoby jej rodzina zniszczyła ogrodzenie. - Ten płot ma jakieś 20 lat. Oskarżają nas o to, że wyrwaliśmy słupek, który był źle zrobiony i się ruszał - podkreśla. - Sprawa się ciągnie, a my w siedem osób mieszkamy w rozpadającej się ruderze, bez bieżącej wody. Do tego mamy niepełnosprawnego syna - płacze pani Grażyna.

Obecnie żadna ze stron nie chce ustąpić, nazywając siebie nawzajem konfliktowymi sąsiadami. Twierdzą, zaznali zbyt dużo krzywd od drugiej strony.

- Trzeba uregulować te granice. Nie chcemy, żeby potem nasze dzieci i wnuki miały taki problem jak my - mówi pani Barbara.

- Dlaczego mamy zamurować okna, które w takim trudzie wstawiliśmy, skoro nie my zawiniliśmy? - odpowiada pani Grażyna.

Spór znalazł finał w Sądzie Administracyjnym w Krakowie. - Jest prowadzone postępowanie w sprawie odstępstw od projektu - wyjaśnia Małgorzata Pasek, zastępca Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego w Olku-szu. Pierwsza rozprawa odbędzie się 8 stycznia. Obydwie rodziny zastrzegają, że jeżeli wyrok będzie dla nich niekorzystny, zamierzają się odwołać.

Katarzyna Ponikowska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski