Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sasza się zadumał

Paweł Kowal
Od Krakowa do Brukseli. W tym budynku mieszkały kobiety niezamężne - grupa turystów wytrzeszcza oczy, słysząc, jak to kiedyś żyło się cnotliwie. - A nazywano go Paryżem. Wiecie dlaczego? - przewodnik ciągnie opowieść mrugając do męskiej części zziębniętej wycieczki.

Rabata wzdłuż głównej alei, gdzie stoimy, wyłożona jest czarnoziemem, przywiezionym z Ukrainy wielkim masowcem, który w drugą stronę odpłynął załadowany węglem.

Przez ten czarnoziem (przewodnik pilnuje, żeby nie dreptać murawy) rośnie tu najbujniejsza trawa najbliżej północnego bieguna. Oprócz tego stoi tu najdalej na północ wysunięty pomnik Lenina i najdalej na północ pianino - wyprodukowane w Leningradzie. Rozstrojone, przemrożone, zostawione w 1998 na pastwę losu.

Wydawało się, że nikt tutaj nie wróci. Kiedyś była to witryna komunizmu, na stoku góry na wysokości kopalni było wyżłobione "Miru mir". Sasza długo kombinuje z tą grą słów po angielsku. I wyjaśnia: Związek Radziecki był bogaty, ale węgiel stąd było mu łatwiej transportować na północ kraju. Przyjeżdżały tu wycieczki i wszystko miało być nowocześnie. Mieszkania budowano bez kuchni, żeby było jasne, że koniec z wyzyskiem kobiety przez mężczyznę.

Wszyscy za darmo stołowali się we wspólnej kantynie, gdzie oczywiście pracowały kobiety. Wielki dom kultury cały był w boazeriach - jak najlepsze tego typu gmachy od Żytomierza po Władywostok lub nasz Pałac Kultury. W 1989 przyszedł pierwszy sygnał, że wszystko się kończy.

Czas Putina to kilka lat wegetacji i powolny powrót do przeszłości. Na nowych pierwszych Rosjan lojalnie czekała ta trawa na czarnoziemie, nawet z poczciwymi dmuchawcami. I mlecze zakwitły najdalej na północ. Znów przybijają statki. Sasza pokazuje pomnik Lenina i miejsce, gdzie stanie cerkiew. Tłumaczy spokojnie turystom, czym odróżnić od innych krzyży ten prawosławny, który czeka na swoją cerkiew od początku lat 90.

Wiecie już, gdzie jesteśmy? Pyramiden, po polsku chyba jednak będzie Piramida, jak po rosyjsku. Spitsbergen, Norwegia. Z kilku rosyjskich miast na wyspie tak naprawdę zamieszkany został tylko Barentsburg, do Piramidy trwa powolny powrót.
Sasza objaśnia, że w Barentsburgu, gdzie kopalnia działa, było 450 mieszkańców. Dziś jest już 600 i coraz więcej chce zostać. - Ludzie są głównie ze wschodu Ukrainy. Dla nich lepiej tu niż w Doniecku.

Pytanie do Saszy na odchodne: I co dalej? Wracacie? - Rozwiniemy turystykę, to nasza część Spitsbergenu. Państwo znowu zaczęło inwestować. - Ropa? - Mamy swojej dużo, a poza tym… Sasza się zadumał: formalnie to należy do Norwegii.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski