Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

SB: "Można neutralizować wrogie wystąpienia hierarchii poczynaniami samego kleru"

Filip Musiał
Ksiądz Władysław Gurgacz przed mszą dla oddziału Polskiej Podziemnej Armii Niepodległościowców
Ksiądz Władysław Gurgacz przed mszą dla oddziału Polskiej Podziemnej Armii Niepodległościowców Archiwum IPN
Służba Bezpieczeństwa starała się przejąć kontrolę nad kościołami i manipulować ich działalnością. Nie zawsze jednak tak było - w latach 40. i 50. bezpiece przyświecały bardziej radykalne cele. Duchowni bywali aresztowani, stawali przed sądem. Niektórzy zapłacili życiem.

W latach 70. podkreślano, że celem działania Departamentu IV jest uzyskanie „wyjść do prowadzenia działalności kształtujących sytuację […] w pożądanych politycznie kierunkach”. SB starała się bowiem przejąć kontrolę nad kościołami oraz związkami wyznaniowymi i manipulować ich działalnością. Nie zawsze tak było - w latach 40. i 50. bezpiece przyświecały bardziej radykalne cele.

Wprowadzenie w Polsce komunizmu musiało się wiązać ze zniszczeniem elity narodowej. Zadanie to realizowali obaj okupanci jeszcze w czasie II wojny światowej. Później kontynuowali je Sowieci i wykonawcy ich polityki z Polskiej Partii Robotniczej i Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Wprowadzenie totalitaryzmu wiązało się zatem z kolejnymi falami represji, które miały uderzać w warstwy państwowotwórcze, będące fundamentem niepodległej II Rzeczypospolitej. Także duchowieństwo miało zostać zniszczone, jako z zasady kierujące się systemem wartości sprzecznym z ideologią materialistyczną.

Do 1956 r. komuniści podejmowali działania zmierzające do zniszczenia Kościoła. Mając do dyspozycji szeroki wachlarz przedsięwzięć bezpieka koncentrowała się na surowych represjach - obejmujących skrytobójstwa, morderstwa sądowe, czy osadzanie w więzieniach i obozach pracy. Początkowo uderzały one w kapelanów Polskiego Państwa Podziemnego i powojennego podziemia niepodległościowego, w kolejnych latach zaczęli ginąć księża, którzy nie wahali się publicznie bronić Kościoła przed narzuconym Polsce reżimem. Wywlekani nocą z plebanii i zabijani w lesie - jak ks. Michał Rapacz; przed śmiercią bestialsko torturowani - jak ks. Jan Szczepański; mordowani na oczach wiernych - jak ks. Stanisław Ziółkowski, zastrzelony w drodze z plebanii do Kościoła.

Ci, którzy wspierali podziemie byli przez komunistyczne trybunały sądzeni i czasem skazywani na śmierć, jak karmelita trzewiczkowy brat Kazimierz Łuszczyński, stracony w 1946 r.; chrystusowiec ks. Rudolf Marszałek, zmordowany w 1948 r.; czy jezuita o. Władysław Gur-gacz, zabity w 1949 r. strzałem w potylicę. Inni duchowni osadzani byli w więzieniach często pod fikcyjnymi zarzutami, jak skazany w propagandowym procesie ordynariusz kielecki bp. Czesław Kaczmarek. Także laikat poddawany był represjom, a działacze chrześcijańsko-demokratycznego Stronnictwa Pracy, czy katolickich stowarzyszeń i organizacji tłumnie zasiedlali więzienia i obozy.

Podobne działania podejmowano wobec duchownych i wiernych innych wyznań, najdotkliwiej chyba uderzając w Świadków Jehowy. Ten zdelegalizowany przez komunistów związek wyznaniowy z początkiem lat 50. został objęty masowymi aresztowaniami w ramach akcji „J”.

Nowa myśl operacyjna

Polityczna „odwilż” z 1956 roku miała ogromny wpływ także na aparat represji. Zlikwidowano wówczas Urząd Bezpieczeństwa, powołując na jego miejsce ukrytą w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych Służbę Bezpieczeństwa. Reformy strukturalne były tylko jedną z odsłon zmiany, drugą stanowiło zrewolucjonizowanie podejścia do prowadzonych działań operacyjnych. Okres „twardych” represji został zakończony. W 1956 r. więzienia masowo opuszczali „polityczni”, a nowi trafiali tam znacznie rzadziej. Inna sprawa, że do 1976 r. opozycji niemal nie było. W latach rządów Gomułki toczył się „spór w rodzinie” między marksistowskimi rewizjonistami, a ich ideowymi kolegami dzierżącymi ster władzy. Jedynym poważnym przeciwnikiem - z punktu widzenia ekipy Gomułki - był Kościół katolicki.

Bezpieka zmodyfikowała swoje zadania. Po „odwilży”, rozpracowując społeczeństwo, nie czyniła tego na ogół po to by, zidentyfikowanych przeciwników osadzać w więzieniach, ale raczej, by monitorować ich działalność i ograniczać jej szkodliwość dla reżimu. Od lat 70., aż do wprowadzenia stanu wojennego represje były zawężane, by Zachód nie zakręcił „kurka” z kredytami reanimującymi upadającą gospodarkę PRL. Pion antywyznaniowy, czyli osławiony Departament IV, który powstał w 1962 r. był dość specyficznym wyjątkiem, bowiem angażował się w liczne przedsięwzięcia represyjne wobec kościołów i związków wyznaniowych, m.in. poprzez wymaganie prowadzenia ksiąg inwentarzowych, nakładanie na instytucje kościelne nadmiernych podatków czy zabór mienia kościelnego, ograniczanie możliwości nauki religii, blokowanie budownictwa sakralnego itp. Nie stosował już jednak „twardych” represji.

Interesujące, że - zdaniem samej bezpieki - w latach 60. w większym stopniu podejmowała ona działania będące odpowiedzią na aktywność Kościoła rzymskokatolickiego. Należy więc uznać, że program Wielkiej Nowenny i Milenium Chrztu Polski zepchnął komunistyczną policję polityczną do defensywy. Tym bardziej że równolegle toczyły się obrady Soboru Watykańskiego II, których zabezpieczenie mocno absorbowało SB. Już jednak z początkiem lat 70., jak konstatował wicedyrektor Departamentu IV Ryszard Wójcicki, „władze państwowe i polityczne PRL przejęły inicjatywę powodując zupełnie nową sytuację wśród kleru i wierzącej części społeczeństwa”. Pozwalało to na stosowanie działań profilaktycznych, wyprzedzających, dezintegracyjnych czy dezinformacyjnych.

Inspiracja i dezintegracja

Celem działań SB stawało się więc „sterowanie rozwojem sytuacji, aby można było neutralizować wrogie wystąpienia hierarchii poczynaniami samego kleru”. Z jednej strony więc, poprzez działania administracyjne, represje i agenturę wpływu starano się manipulować duchownymi, by zachowywali się w sposób zgodny z oczekiwaniami bezpieki. Z drugiej zaś strony funkcjonariusze SB prowadzili rozbudowane działania mające dezintegrować aktyw wyznaniowy. Starano się więc podsycać wewnętrzne konflikty, wykorzystywać ludzkie słabości i ambicje. Skłócanie, dzielenie, kon-fliktowanie stały się jednym z podstawowych narzędzi ograniczania możliwości działania wiernych różnych wyznań.

Ponadto usiłowano ich lojalizować wobec PRL, stwarzając pozory akceptacji przez poszczególne kościoły czy wspólnoty wyznaniowe istniejącego systemu. Dlatego wyznaczając główne kierunki pracy na lata 1974-1975 kierownictwo Departamentu IV podkreślało, że jednym z celów działań wobec duchownych jest „odrywanie go [tzn. kleru] od obecnej linii politycznej hierarchii Kościoła katolickiego i wytwarzania klimatu dezaprobaty dla wywoływania konfliktów z państwem”. Kościół rzymskokatolicki, pomimo że niewątpliwie bezpieka odnosiła sukcesy w różnicowaniu postaw kapłanów, był dla niej przeciwnikiem najtrudniejszym.

Od lat 60. SB realizowała akcję ukierunkowaną na alumnów i osoby wstępujące do seminariów. W Małopolsce nosiła ona kryptonim „Fala”. Naczelnik Wydziału IV SB w Krakowie w 1971 r. podkreślał: „pracy winna przyświecać wizja odległej perspektywy, bowiem obecnie studiujący, to w przyszłości kadra kapłańska (...), która nie powinna być dla nas obojętna. Im większy będziemy mieć wpływ na nią teraz, tym łatwiej będzie nam realizować w przyszłości zadania operacyjno-polityczne”.

Chodziło jednak nie tylko o „przeciąganie” na swoją stronę alumnów, ale także o ingerencję w rekrutację do Wyższych Seminariów Duchownych. Funkcjonariusze SB przeprowadzali rozmowy operacyjne z osobami wyrażającymi chęć wstąpienia do seminariów czy nowicjatów, starając się ograniczyć liczbę wstępujących. Co charakterystyczne, w wypadku osób o silnym powołaniu, w czasie rozmów starano się je odwieść od zamiaru wstępowania do seminarium, zaś ludzi o chwiejnym powołaniu usiłowano werbować i kierować w stronę kapłaństwa. Akcja „Fala”, w połączeniu z próbami wspierania przez bezpiekę karier kościelnych agentury i duchownych akceptujących system PRL, jest ciekawym problemem, którego szczegółowe zbadanie dałoby odpowiedź na pytanie o kondycję duchowieństwa u progu III RP.

Profity za lojalność

Rozmowy operacyjne zmierzające do inspiracji rozmówców oraz ukierunkowywania ich sposobu myślenia i postępowania w stronę dogodną dla SB, były jedną z podstawowych metod działania bezpieki w latach 70. i 80. Zdolności manipulacyjne funkcjonariuszy wykorzystano m.in. do neutralizacji Świadków Jehowy. Jeszcze w latach 60. podjęli oni pierwsze próby rozmów operacyjnych z „kierownictwem wyznania”. Zdaniem szefostwa Departamentu IV przełom nastąpił w latach 70., kiedy dialog operacyjny doprowadził do znacznego ograniczenia opozycyjności Świadków Jehowy. Fundamentem prowadzonego od połowy lat 70. tzw. dialogu operacyjnego była złożona przez kierownictwo SB propozycja „tolerancja za lojalność”. Czyli oferta tolerowania związku wyznaniowego w zamian za ograniczenie akcentów uznawanych przez bezpiekę za społecznie i politycznie szkodliwe, jak również za akceptację przez wyznawców obowiązującego w PRL stanu prawnego i skierowanie działań na tory uznawane przez władzę komunistyczną za czysto religijne.

Dzięki temu, w połowie lat 80., funkcjonariusze SB określali przedstawicieli kościołów mniejszościowych jako „z reguły lojalnych wobec PRL”.

Komunistom nie udało się ani zlikwidować religii, ani w pełni opanować kościołów. Niewątpliwie jednak ich działania represyjne i manipulacyjne przyniosły efekty w postaci ograniczenia skali oddziaływania kościołów i związków wyznaniowych na wiernych. Zaś werbowana wśród duchownych różnych wyznań sieć agenturalna stała się poważnym problemem, z którym kościoły często nie potrafiły sobie poradzić, mimo upadku komunistycznego reżimu.

Filip Musiał, historyk, politolog, pracownik Oddziału IPN w Krakowie, prorektor Akademii Ignatianum

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski