Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ścieki popłyną do jeziora

Robert Szkutnik
Zapora już stoi, cały teren jest gotowy do zalania. To, czy w Jeziorze Mucharskim znajdą się także fekalia, nie zależy tylko od samorządów, bo te przy tak wielkiej inwestycji powinno wesprzeć państwo
Zapora już stoi, cały teren jest gotowy do zalania. To, czy w Jeziorze Mucharskim znajdą się także fekalia, nie zależy tylko od samorządów, bo te przy tak wielkiej inwestycji powinno wesprzeć państwo Fot. Robert Szkutnik
Region. Gminy znad Jeziora Mucharskiego twierdzą, że nie mają pieniędzy na dokończenie kanalizacji. Inwestor budowy zapory i zbiornika, wbrew umowie, nie chce dać już ani złotówki więcej.

Jak bumerang powraca kwestia ochrony przed zanieczyszczeniami zlewni zbiornika przy zaporze w Świnnej Porębie w gminach powiatów wadowickiego i suskiego. Decydenci uspokajają, ale jest się czym martwić.

Bo już wiadomo, że np. gmina Budzów z budową kanalizacji nie zdąży przed zalaniem wodą Jeziora Mucharskiego i ścieki razem z wodami gruntowymi popłyną wprost do zbiornika, na którego brzegach mają wypoczywać turyści.

– To prawda, dopiero jesteśmy na etapie projektowania kanalizacji – mówi Jan Najdek, wójt gminy Budzów. Dodaje, że jest już wstępnie opracowana dokumentacja i wybrana lokalizacja pod oczyszczalnię ścieków. Jednak przed rozpoczęciem napełniania zbiornika, co ma nastąpić już w tym roku, nie zdążą kanalizacji zbudować.

Budzów co prawda ma jedną oczyszczalnię ścieków, ale małą. Może przyjąć 70 m3 ścieków na dobę. Są do niej podłączone tylko instytucje w centrum Budzowa: szkoły i urząd gminy. Samorząd chciał wcześniej rozbudować kanalizację, ale plany pokrzyżowały protesty mieszkańców, którzy nie chcieli zgodzić się na budowę obiektu w miejscu wskazanym przez urzędników.

Na dodatek dla małego budżetu gminy to ogromny wydatek. Dochody zaplanowane na ten rok, to 24 mln 844 tys. zł. Zaś na budowę ponad 100 km kanalizacji potrzeba 60 mln zł.

– Będziemy starać się o środki unijne, ale nie wiem, czy je dostaniemy – mówi wójt. Wyjaśnia, że gmina wspiera budowę przydomowych oczyszczalni, ale to kropla w morzu potrzeb.

W innych gminach znad przyszłego jeziora: Mucharzu, Stryszowie, Lanckoronie i Zembrzycach dużo lepiej nie jest. – Już teraz latem jest ogromny smród z rzeki Paleczki płynącej od strony Budzowa – podkreśla Wacław Wądolny, wójt gminy Mucharz.

W Mucharzu budowę kanalizacji wsparł inwestor budowy zapory – Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej z Krakowa. Powstała tu oczyszczalnia ścieków, a ponadto część nieczystości od mieszkańców płynie też do oczyszczalni w Wadowicach. Jednak i tu do kanalizacji podłączonych jest 87 proc. domów. W pobliskim Stryszowie jeszcze mniej, bo 70 proc. Na dokończenie budowy kanalizacji czekają też Lanckorona i Zembrzyce.

Dlatego wójtowie Mucharza, Stryszowa i Zembrzyc nadal liczą na to, że kanalizację gmin uda się dokończyć za pieniądze przeznaczone na budowę zbiornika. Finansowanie inwestycji związanych z ochroną jego zlewni zostało zagwarantowane w umowie podpisanych przez ówczesnego wojewodę bielskiego i Okręgową Dyrekcją Gospodarki Wodnej w Krakowie.

– W RZGW mówią , że oni zrobili, co mogli, a dalej niech gminy budują – mówi Jan Wacławski, wójt Stryszowa.

Co na to RZGW? – Gospodarka wodno-ściekowa została na tym terenie bardzo mocno uporządkowana. Zagrożenia dla wód jeziora nie widzę. Resztę muszą zrobić gminy – przekonuje Małgorzata Owsiany, dyrektor RZGW Kraków.

Turystów nie za bardzo obchodzi, kto zajmie się dokończeniem kanalizacji, byle było to zrobione. – Spacerowałam w sobotę w Jaszczurowej koło tamtejszej rzeczki i oddychać nie mogłam – mówi Magda Leń z Oświęcimia. – Czuć było ścieki, a to przecież zima.

GMINY PÓJDĄ DO SĄDU?

Samorządy protestują

- Budowa kanalizacji jest zadaniem własnym gmin, wójtowie jednak nie zamierzają składać broni. Samorządy głośno domagają się realizacji umowy sprzed lat, a w razie potrzeby mogą wystąpić nawet na drogę sądową. To jednak nie rozwiąże sprawy szybkiej budowy kanalizacji.

- Gmin nie stać na budowę kanalizacji z powodu szczupłych budżetów, a o dofinansowaniu innym niż z RZGW mogą tylko pomarzyć, bo np. program Ministerstwa Środowiska dofinansowuje tylko projekty z gospodarki wodno-ściekowej, a więc i kanalizację, tylko w dużych skupiskach ludności. Wyliczono bowiem, że na jednym kilometrze rury musi być przyłączonych odpowiednio dużo gospodarstw. W terenach podgórskich, takich jak w powiatach wadowickim i suskim, zabudowania są rozproszone.

Ministerstwo zmieniało też liczbę wymaganych przyłączy. Ostatnio powyżej 10 tysięcy RLM, czyli Równoważnej Liczby Mieszkańców (jest to wartość przeliczeniowa otrzymana z porównania ładunku zanieczyszczeń w ściekach odprowadzanych z obiektów przemysłowych i usługowych z tym, który wytwarzany jest przez jedną osobę w gospodarstwie domowym).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski