MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Sędzia skazał ich na ścięcie, jednak zdołali uciec spod gilotyny

Redakcja
EKSTRAKLASA PIŁKARSKA. W pierwszym meczu pod wodzą trenera Tomasza Kafarskiego Cracovia, choć przegrywała już 0-2, zremisowała z rywalem w walce o utrzymanie. - To jest promyk nadziei - skomentował szkoleniowiec. ŁKS ŁÓDŹ - CRACOVIA 2-2 (2-0)

1-0 Saganowski 28 karny, 2-0 Gieraga 33, 2-1 Boljević 61, 2-2 Suart 85.

Sędziowali: Paweł Gil oraz Piotr Sadczuk i Marcin Borkowski (wszyscy Lublin). Żółte kartki: Klepczarek (16 i 50), Gieraga (59) - Hosek (28), Ntibazonkiza (40), Bartczak (55), Suart (85). Czerwona kartka: Klepczarek (50, po dwóch żółtych). Widzów 3250.

ŁKS: Velimirović - Gieraga, Łabędzki, Klepczarek, Gercaliu - Łukasiewicz, Laizans - Łobodziński, Iwański, Papikjan (61 Sasin) - Saganowski (89 M. Gancarczyk).

Cracovia: Kaczmarek - Nykiel, Hosek (63 Matulevicius), Żytko, Suart - Bartczak, Struna, Boljević - Ntibazonkiza, Szałachowski (78 Steblecki) - Van der Biezen (89 Budziński).

Cracovia pod wodzą debiutującego na ławce trenerskiej Tomasza Kafarskiego zremisowała w Łodzi z ŁKS 2-2, chociaż do przerwy przegrywała 0-2, po wyraźnych błędach sędziego Pawła Gila. To drugi w tym sezonie mecz, w którym "Pasy" zdobyły punkt, kiedy musiały gonić wynik. Poprzednio zdarzyło się to w sierpniowym spotkaniu z Lechią Gdańsk, prowadzoną wówczas przez... Tomasza Kafarskiego.

- Mecz zaczął się tak, jak zakładaliśmy. Wysoko zaatakowaliśmy rywala i prawidłowo zdobyliśmy bramkę - mówił potem nowy trener Cracovii. - Dwa błędy mojej obrony sprawiły, że ŁKS zdobył bramki i sytuacja zrobiła się trudna. Chwała chłopakom, że przy grającym w osłabieniu ŁKS-ie zdołali doprowadzić do remisu. To jest promyk nadziei, dzięki któremu zawodnicy uwierzą w realizację zamierzonego celu, czyli utrzymanie w ekstraklasie. Mogę powiedzieć, że remis to nie tylko wynik umiejętności piłkarskich, ale też zaangażowania i ambicji moich podopiecznych - dodał. Zapytany o ocenę pracy arbitra Kafarski stwierdził: - W szatni w przerwie powiedziałem chłopakom, żebyśmy zabrali z boiska to, co zostało nam zabrane w pierwszej połowie.

Nowy trener "Pasów" dokonał trzech zmian w wyjściowym składzie drużyny, względem poprzedniego meczu z Zagłębiem Lubin. Kafarski dokonał korekt w defensywie. Mateusz Żytko wrócił do roli stopera, w której po raz ostatni wystąpił na początku października w feralnym dla siebie meczu z Lechem Poznań. Jego miejsce na prawej stronie obrony zajął Krzysztof Nykiel, dla którego był to powrót do składu po pięciu meczach bez gry. Z kolei w środku pola Sławomira Szeligę zastąpił Mateusz Bartczak, który pod nieobecność kontuzjowanego Arkadiusza Radomskiego był kapitanem zespołu.

Zmiany nie ustrzegły "Pasów" przed znanymi błędami. Już w 6 min popełniono stary grzech zaniechania i kiedy Artur Gieraga z głębi pola wrzucił piłkę w pole karne, niepilnowany Marek Saganowski spokojnie ją opanował, ale uderzył bardzo niecelnie. Odpowiedź Cracovii była błyskawiczna. W 8 min Sebastian Szałachowski zagrał prostopadle do Saidiego Ntibazonkizy, który z 10 metrów silnym strzałem pod poprzeczkę umieścił piłkę w bramce Pavle Velimirovicia. Bramkarz gospodarzy nie musiał jednak interweniować, bowiem sędzia Paweł Gil podjął dyskusyjną decyzję o spalonym Burundyjczyka. W 18 min z kolei zawahał się użyć gwizdka, kiedy strzał Ntibazonkizy ręką w polu karnym zablokował Piotr Klepczarek.
Arbitrowi nie zabrakło jednak odwagi, by 10 minut później w mocno kontrowersyjnych okolicznościach podytkować rzut karny dla ŁKS-u. Agwan Papikjan zagrał za linię obrony do Macieja Iwańskiego, który klatką chciał zgrać piłkę do Saganowskiego. Ta metr przed polem karnym "Pasów" trafiła w rękę Żytki, a następnie w bark Jana Hoska - i to wystarczyło, by arbiter wskazał na "wapno"... Prezent na gola pewnym strzałem w dolny róg bramki zamienił Saganowski.

Jeśli krakowianie mieli chęci na szybkie doprowadzenie do wyrównania, to gospodarze szybko im je odebrali, wyprowadzając w 23 min drugi cios. Z rzutu wolnego z 35 metrów Iwański dośrodkował w pole karne, a Artur Gieraga przedłużył tylko płkę głową, ale na tyle skutecznie, że Wojciech Kaczmarek nie zdążył z interwencją.

W 38 min fatalnie zachował się Ntibazonkiza. Skrzydłowy "Pasów" skorzystał z nieporozumienia Klepczarka z Ronaldem Gercaliu i przy linii środkowej przejął piłkę, z którą pognał na bramkę ŁKS-u, ale w kluczowym momencie stracił panowanie nad futbolówką i w sytuacji sam na sam z Velimiroviciem nawet nie oddał strzału na jego bramkę.

Tuż po przerwie Iwański zagrał prostopadle do Saganowskiego. Sędziemu liniowemu nie przeszkodziło, że napastnik ŁKS-u był na spalonym, ale ten tym razem nie skorzystał z pomyłki i trafił w wybiegającego z linii bramkowej Kaczmarka. Jak się okazało, ta interwencja była kluczowa dla losów spotkania. Kilkadziesiąt sekund później goście dostali kolejny impuls do walki - w postaci czerwonej kartki dla Klepczarka. ŁKS od tej chwili skoncentrował się tylko na obronie prowadzenia i okazało się, że defensywa łodzian jest słabsza od ofensywy. W 58 min po dośrodkowaniu Andraża Struny piłka trafiła przed pole karne do Hesdeya Suarta. Ten zdecydował się na uderzenie, po którym futbolówka trafiła w słupek. Kilkadziesiąt sekund później Velimirović skapitulował. Z rzutu wolnego z 35 metrów Boljević posłał dośrodkowanie. Nikt nie przeciął toru lotu piłki, która wpadła do siatki tuż przy dalszym słupku.

Po zdobyciu kontaktowego gola trener Kafarski zdecydował się na ściągnięcie mającego na koncie żółtą kartkę stopera Hoska, za którego wprowadził napastnika Deivydasa Matuleviciusa. "Pasy" nie przeszły jednak na grę trójką obrońców, tylko na ustawienie 4-4-2. W 65 min przed kolejną szansą stanął Ntibazonkiza, ale po centrze Boljevicia z rzutu rożnego z 5 metrów nie trafił w "światło" bramki. W 84 min słabiutki Koen van der Biezen przegrał pojedynek sam na sam z Velimiroviciem, ale wywalczył dzięki temu rzut rożny, który dał Cracovii wyrównanie. Po dośrodkowaniu Boljevicia Łabędzki wybił piłkę przed pole karne, doskoczył do niej Suart i precyzyjną "klepką" ulokował ją w bramce rywali.

Na więcej krakowian nie było już stać. I chociaż na wiosnę wciąż są bez zwycięstwa, to okoliczności, w jakich wywalczyli remis z jednym z główych rywali w walce o utrzymanie, dają im nadzieję, że nie wszystko jest jeszcze stracone.

MACIEJ KMITA, Łódź

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski