Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Segregacja estetyczna

Redakcja
Tradycja istnienia klubów - jako miejsc, przeznaczonych dla określonej publiczności - jest w naszym kraju solidnie ugruntowana, że przypomnę niegdysiejszą popularność lokali przeznaczonych np. dla artystów (słynny SPATiF) czy dziennikarzy. Zanikły co prawda wiejskie klubo-kawiarnie, uchowały się za to kluby międzynarodowej książki i prasy, choć współcześni bywalcy popularnych empików, dziś raczej sklepów niż miejsc spotkań, zapewne nawet nie pamiętają, skąd wzięła się ta nazwa. W ramach cywilizacyjnego dostosowania się do Europy powstają też nowe rodzaje klubowych przybytków - np. kluby muzyczne lub nocne. Jednak, jak w wielu innych dziedzinach, pogoń za Europą idzie nam nieco zygzakiem, nie tylko z powodu narodowego zwyczaju nadużywania wysokoprocentowych trunków...

Prawo i życie

Pana Jerzego, mieszkańca stolicy, odwiedziła swego czasu kuzynka z niezbyt głębokiej, ale zawsze prowincji. Gospodarz oprowadził ją po warszawskich zabytkach (Pałac Kultury, Starówka i Domy Towarowe "Centrum"), a wieczorem postanowił pokazać jej, "jak się bawi stolyca" nocą. W tym celu udali się do jednego z nocnych klubów, który już z dala zapraszał gości kolorowo mrugającym neonem i dobrze słyszalną na zewnątrz muzyką. Gościnność zakończyła się jednak na tzw. bramce, obsługiwanej przez postawnego osobnika o potężnych bicepsach i szerokim karku. Osobnik ów użył swej umięśnionej ręki jako szlabanu, ustnie zaś wyjaśnił, że "ta pani tu nie wejdzie". Indagowany na okoliczność podstaw do takiej decyzji wyjaśnił, że kuzynka pana Jerzego - osoba rzeczywiście urody niezbyt wielkiej - jest po prostu brzydka, a goście lokalu nie życzą sobie oglądać w trakcie zabawy podobnych "pasztetów".
Obrażona dama zalała się łzami, a pana Jerzego zalała nagła krew ze wściekłości. Zakaz wstępu do klubu uznał za pogwałcenie prawa, wezwał więc jego stróżów. Patrol, owszem, przyjechał, ale wobec niestwierdzenia znamion przestępstwa, odstąpił od jakichkolwiek czynności. W związku z tym pan Jerzy postanowił dochodzić swego drogą procesu cywilnego. W skardze powołał się na artykuł 138 Kodeksu wykroczeń: "Kto, zajmując się zawodowo świadczeniem usług, (...) umyślnie i bez uzasadnienia przyczyny odmawia świadczenia, do którego jest obowiązany, podlega karze grzywny".
Na pierwszej rozprawie właściciel klubu stwierdził, że do swego lokalu może wpuszczać kogo chce i na odwrót, a poza tym impreza była zamknięta, więc wchodzili tylko ci, którzy mieli wejściówki. Przygotowany na taką linię obrony pan Jerzy przedstawił dowody na to, że wzmiankowane "wejściówki" były sprzedawane przy wejściu każdemu, kogo bramkarz nie uznał za "paszteta" bądź inny, niemile widziany produkt.
Proces potrwa zapewne jeszcze czas jakiś, bo żadna ze stron nie zamierza dać za wygraną. Sąd zaś będzie musiał rozstrzygnąć, czy rację ma właściciel prywatnego lokalu, świadczącego na podstawie zezwolenia na działalność gospodarczą niewątpliwie publiczne usługi, czy też jego niedoszły klient, uważający się za ofiarę segregacji, nazwijmy to, estetycznej. Ostatnio szanse tego ostatniego wydają się jakby ciut mniejsze, a to za sprawą wyroku z Częstochowy. W powstałej tam kawiarni dla pań klientowi płci brzydszej odmówiono podania kawy, jeśli nie zgodzi się na założenie firmowej peruki z rudymi warkoczykami. Sąd przyznał rację właścicielkom kawiarni, które ów wymóg umieściły w oknie lokalu i to w miejscu dobrze widocznym.
Pan Jerzy jednak obejrzał dokładnie "swój" klub i nigdzie nie znalazł opisu cech zewnętrznych potencjalnych gości ani też zakazu wstępu dla tych, którzy nie spełniają określonych warunków wizualnych. Nie traci więc nadziei na wygraną, która - jego zdaniem - będzie także poważnym krokiem w drodze do cywilizowania klubowych obyczajów w naszym kraju.
BARBARA MATOGA

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski