Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sęk: Słowa Kosteckiego są dla mnie nic niewarte

Rozmawiał Łukasz Madej
Dariusz Sęk
Dariusz Sęk fot. Archiwum prywatne
Rozmowa z Dariuszem Sękiem, pochodzącym z Tarnowa 28-letnim zawodowym pięściarzem kategorii półciężkiej, który dziś w Radomiu zmierzy się z 35-letnim Mohamedem Belkacemem.

– Dziś po raz 23. wyjdzie Pan na zawodowy ring. Forma jest?

– Jest. Cały okres przygotowawczy, począwszy od treningów wydolnościowych, siłowych, przebiegał dobrze. Obyło się bez żadnych kłopotów, urazów. Stara kontuzja ręki została zaleczona praktycznie w stu procentach. I tak też właśnie jestem przygotowany. Dzisiaj wieczorem sprawdzian.

– W trakcie przygotowań zmienił się rywal. To kłopot?
– Nie, bo tak naprawdę o tej zmianie wiedziałem wcześniej. Nowy przeciwnik na pewno jest lepszym pięściarzem od tego poprzedniego. To przecież były pretendent do tytułu mistrza Europy. Do tego stoczył kilka bardzo ciekawych pojedynków. Nie jest jakimś słabeuszem. Z całą pewnością dzięki walce właśnie z kimś takim, sam wniosę do swojego boksu kolejne nowe doświadczenie.

– Pewnie trochę czasu spędził Pan oglądając walki Mohameda Belkacema.

– Zgadza się i taktyka jest już dobrana. To walczący z normalnej pozycji, wysoki zawodnik. Ma już za sobą dużo 10-rundowych walk, więc nie będę mógł liczyć, iż osłabnie kondycyjnie. Zdaję sobie sprawę, że Belkacem bardzo dobremu Ukraińcowi Wiaczesławowi Uzelkowowi uległ nieznacznie, bo dwa do remisu. To boks zawodowy, więc jak się przegrywa na wyjeździe mając u jednego z sędziów remis, różnie między linami mogło być. To doświadczony pięściarz, ma na koncie prawie 30 walk (29, z czego 21 wygranych – red.). Szykuje się ciężki pojedynek.

– Jak wygląda na tle byłych Pana rywali?

– Jeśli nie na pierwszym, to jest na drugim lub trzecim miejscu.

– Ostatecznie nie zmierzy się Pan w listopadzie w Krakowie ani z Dawidem Kosteckim, ani Pawłem Głażewskim. To gdzieś z tyłu głowy nie siedzi?

– Nie, już te walki z Polakami odpuściłem, bo jak widać, każdy tylko głośno krzyczy, że jest najlepszy, ale jak jest możliwość udowodnienia tego w ringu, to rękawicy podjąć nie chce. Kostecki mówił, że jest samozwańczym mistrzem świata, a wybrał walkę ze słabszym Andrzejem Sołdrą. Jego słowa są dla mnie nic niewarte.

– Która to już Pana walka wieczoru?

– Piąta albo szósta. Dokładnie nawet nie pamiętam.

– I to ciągle dodatkowa motywacja, czy już zwykła rzecz?

– Walka wieczoru zawsze oznacza dużo większą czujność. Teraz tym bardziej, bo to mój drugi pojedynek po rocznej przerwie. Sam jestem ciekaw, jak organizm przystosuje się do dziesięciu rund. Po dzisiejszym sprawdzianie zobaczymy, jakie walki będę mógł toczyć w przyszłości.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski