Jak to możliwe, że na papierze co ósmy góral szuka pracy, a w rzeczywistości chętnych do roboty nie ma? Tak naprawdę nie jest to pytanie o gospodarkę, tylko o patriotyzm i wiarę.
W deklaracjach i ceremoniale południe Małopolski jawi się, wraz z Podkarpaciem, jako bastion narodowej dumy i przedmurze katolicyzmu - tym razem ustawione wojennym frontem na zgniły Zachód, gdzie chrześcijańskie wartości zostały ponoć wyparte przez cywilizację śmierci. Niestety, czysto praktyczne porównanie stosunków społecznych panujących u nas i np. u bezbożnych Brytyjczyków, podłych Szwedów czy jeszcze podlejszych Niemców wypada dla nas ponuro.
Mówi mi ze smutkiem działaczka organizacji gospodarczej, nowotarżanka z dziada pradziada, o niektórych kolegach-przedsiębiorcach: „W niedzielę w pierwszych ławach w świątyni siedzą, do komunii ostentacyjnie idą, a po mszy już na kościelnych schodach kombinują, jak nie zapłacić podatków i składek, wyrolować swoich pracowników, zniszczyć konkurentów”. Szara strefa ma na Podhalu monstrualne rozmiary. Według bardzo umiarkowanych szacunków na czarno pracuje co czwarty zatrudniony - oto rozwiązanie zagadki o wysokim oficjalnym bezrobociu. „A przecież to kanciarstwo. Oszukiwanie własnego państwa” - denerwuje się Podhalanka. Boli ją też nagminne wykorzystywanie pracowników, „współczesne niewolnictwo”.
Opowiada Staszek, który dekadę temu uciekł w desperacji spod Limanowej do Anglii, dlaczego nigdy nie wróci do pracy w rodzinne strony. Otóż rodzimi kapitaliści-patrioci, z flagami wywieszonymi na firmach i willach, proponowali mu na czarno kilka złotych za godzinę; tam Angol - ateista płaci mu 13 funtów plus wszystkie wymagane podatki i składki (co oznacza przyzwoitą opiekę medyczną i emeryturę). Ów Angol traktuje górala jak równego sobie Człowieka. W Polsce zbyt wielu - od biznesmenów po urzędników - traktowało go jak psa. Biznesmeni pobudowali sobie cudne pałace, pokupowali luksusowe limuzyny, jakimi ich zachodni odpowiednicy jeżdżą rzadko (bo nie wypada), a pracownikom płacili - i często nadal płacą - marne grosze.
„A jak im zwrócisz uwagę, to używają flagi i krzyża niczym kija bejsbolowego - by ci dowalić” - kwituje nowotarżanka. Marzy jej się, by patriotyzm oznaczał przyzwoitość wobec państwa i rodaków, a wiara nie polegała na rytuałach i święceniu wszystkiego dokoła, tylko - naśladowaniu Jezusa. Ale najpierw trzeba w Niego naprawdę wierzyć.
Follow https://twitter.com/dziennipolskiDołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?