Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Selekcja negatywna

Krzysztof Kawa
Piłka nożna. Po każdym meczu kadry Adamowi Nawałce przybywa znaków zapytania

Zbigniew Boniek wybrał akuratnego selekcjonera reprezentacji, stępił pióra kilku uznanym dziennikarzom i wychował publiczność na trybunach, by przestała wyśpiewywać po adresem PZPN wulgarne przyśpiewki. Jednego wciąż prezesowi się nie udało - podnieść poziomu gry naszych piłkarzy.

Przegrany 0:1 mecz ze Szkocją najmocniej przeżył Adam Nawałka. W środowy wieczór dotarło do niego, że droga na Euro 2016 będzie trudniejsza niż sobie wyobrażał. - Mieliśmy rozgrywać piłkę cierpliwie i budować kombinacyjne akcje, tak jak ćwiczyliśmy na treningach. Tymczasem często graliśmy długimi podaniami - rozkładał ręce. Zrozumiał, że jego wpływ na postawę reprezentantów jest niewielki.

Ćwiczenie schematów, tworzenie dobrej atmosfery, umiejętnie przygotowane seanse motywacyjne - to wszystko jest potrzebne, lecz w gruncie rzeczy drugorzędne. Bo istotą są umiejętności samych zawodników i ich nastawienie mentalne do obowiązków w kadrze.

- Proszę nam wierzyć, porażki wcale po nas nie spływają - przekonywał Wojciech Szczęsny po wyjściu z szatni Stadionu Narodowego. Ale mowa ciała zarówno bramkarza Arsenalu jak i pozostałych reprezentantów przeczyła tym zapewnieniom. Z pewnością każdy z nich wolałby wrócić do klubowej drużyny w glorii zwycięzcy. Ale tak naprawdę dla nich liczy się , by wrócić w pełni zdrowym.

Nawałka przez kilka miesięcy zabiegał o powrót do kadry Ludovika Obraniaka, po czym zdjął go z boiska po 73 minutach meczu. A przecież Francuz z polskim paszportem rozgrywał dobre zawody - to on oddał najgroźniejszy strzał na bramkę Davida Marshalla, to po jego dośrodkowaniu z wolnego Kamil Glik powinien był skierować piłkę głową do siatki. Dlaczego więc selekcjoner zastąpił go Marcinem Robakiem? Bo chciał zwiększyć siłę uderzeniową i przećwiczyć wariant z dwoma napastnikami. Nie opłaciło się.

Cztery minuty po zejściu z boiska Obraniaka Szkoci zdobyli gola. Gordon Strachan promieniał. - Poznaliśmy stadion, zobaczyliśmy, jak poruszać się po nieznanym nam mieście. No i nabraliśmy pewności siebie, pokazaliśmy, że jesteśmy drużyną, z którą niełatwo wygrać. Jeśli jeszcze nauczymy się atakować... - skonstatował.

W końcówce spotkania Nawałka dokonywał zaskakujących roszad: wprowadził trzeciego (!) nominalnego napastnika, a trzem graczom dał na pokazanie się po dwie-trzy minuty.

- Niektórzy na boisku byli już osłabieni, a ponadto miałem do wykorzystania sześć zmian - tłumaczył enigmatycznie.
Do rozpoczęcia kwalifikacji już nie będzie mógł wystawić optymalnej jedenastki, bo mecze z Niemcami i Litwą są poza terminami FIFA. W Hamburgu wystąpimy 13 maja, cztery dni przed finałem Pucharu Niemiec, co oznacza, że w przypadku udziału w nim Bayernu Monachium i Borussii Dortmund selekcjonerzy zostaną pozbawieni możliwości powołania graczy z tych ekip.

Wielce prawdopodobne więc, że dla Polski będzie to starcie z niemiecką kadrą B bez Roberta Lewandowskiego i Łukasza Piszczka (oraz Kuby Błaszczykowskiego). Z Litwą zaś zmierzymy się 6 czerwca, co z kolei wiąże się z utrzymywaniem w treningu kluczowych piłkarzy przez trzy tygodnie po zakończeniu rozgrywek w ligach zagranicznych. A to chyba zbyt duże wyrzeczenie dla naszych internacjonałów.

Ludovic Obraniak: Nie ma konfliktu z Kubą

- Możemy już porozmawiać po polsku? Podobno zrobił Pan postępy.

- Tak mi się wydaje, ale zobaczymy. Przynajmniej zacznijmy po polsku.

- Jak się grało znowu w kadrze?

(Obraniak odpowiada w języku polskim, pisownia oryginalna) - Trudno. Po pierwsze, defensywnie to był dobrze przed bramki, ale ofensywnie mamy kilka sytuacja, ale musimy strzelić bramki. (Obraniak przechodzi na francuski) I co? Dobrze powiedziałem?

- Powiedzmy, że da się zrozumieć, postęp jest widoczny. Wracając do meczu, mało brakło, a rzeczywiście strzeliłby Pan ładnego gola. Z drugiej strony, było wiele niedokładności w grze.

- Trudno oczekiwać, żebyśmy od razu byli zgrani. Zawodnik z numerem 10, jak ja, powinien przede wszystkim zaskakiwać obronę rywali, szukać nieoczekiwanych podań do napastników. Nie powiem, że wszystkie zagrania były celne, ale 2-3 z nich otwierały drogę do bramki. Glikowi albo Milikowi naprawdę niewiele brakło.

- Ale chyba nie chce Pan powiedzieć, że jesteście zadowoleni?

- Jak się przegrywa mecz, nie można być zadowolonym. Wszyscy wiemy, że czeka nas wiele pracy.

- Chciałbym, żeby Pan powiedział więcej o własnych odczuciach, bo atmosfera wokół (nie)obecności Obraniaka w kadrze wzbudzała duże zainteresowanie.

- Moje odczucia są tu mało ważne.

- Niekoniecznie.

- A ja myślę, że już za dużo było o mnie. Mówimy o drużynie narodowej i tak powinniśmy ją traktować - jako drużynę, a nie poszczególnych zawodników.

- Jak został Pan przyjęty? Szczególnie przez kapitana. Rozmawialiście w cztery oczy?

- Nie było takiej potrzeby. Z Kubą nie ma problemu. Jesteśmy inteligentni, wiemy, że mamy jeden cel.
Rozmawiał Remigiusz Półtorak

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski