Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Seniorzy na walizkach

Majka Lisińska-Kozioł
fot. Archiwum prywatne
Rozmowa z dr Alicją Klich-Rączką o satysfakcji, odwadze i podróżowaniu w podeszłym wieku po świecie.

- Za Panią czternasta już pielgrzymka osób starszych.
- Czas szybko leci. Nasze wyjazdy nazywamy pielgrzymkami, bo odwiedzamy sanktuaria położone zazwyczaj w pięknych miejscach w górach, kościoły, klasztory. Kto chce, modli się, inni zwiedzają. Wszyscy dobrze się bawią. W tym roku przez jedenaście dni oglądaliśmy Włochy. Byliśmy między innymi w Padwie, Loreto, w Neapolu, w Pompejach, Rzymie, Watykanie, Asyżu, Peruggi.

- Pojechały z Panią osoby wiekowe, ale też czwórka młodych.
- Bardzo mi zaimponowali. Pchali wózki, nosili walizki, słuchali opowieści i uczyli się, że życie może być piękne także w starszym wieku, jeśli ma się otwarty umysł. Reszta na ogół daje się zorganizować.

- Starsze osoby boją się, a to, że zabraknie leków, a to, że coś zaboli, że lekarz dotrze za późno.
- Zabieramy ze sobą kroplówki, mamy EKG, zestawy leków, które wypełniają ogromną walizkę - pełniącą funkcję podręcznej apteki. Czasami się przydaje. Zdarzyło się też, że po drodze trzeba było skorzystać ze szpitala, na przykład wtedy, gdy jedna z uczestniczek złamała sobie rękę. Dwa lata temu, pod Paryżem, podróżująca z nami pani roztrzaskała sobie łokieć i dwa tygodnie czekała na operację. Poradziła sobie.

- Taka pielgrzymka, eskapada, wycieczka działa mobilizująco na starszego człowieka?
- Bardzo. Należy się przecież spakować, przygotować leki, na ogół każdy jakieś w tym wieku ma, dokonać selekcji rzeczy, które się zabierze. Wiele z osób, żyje wyjazdem na długo przed rozpoczęciem podróży.

- Zwykła wycieczka może zmienić sposób pojmowania życia przez seniora?
- Nie tylko może, ale zmienia. Jedna z uczestniczek opowiadała mi, że przez wiele lat opiekowała się chorym mężem. Gdy zmarł, osaczyła ją pustka. Sama zaczęła chorować. To częsty pomysł na życie osób, które zostają same. Na pytanie, co teraz będę robić, często podświadomie odpowiadają sobie: zachoruję. W pani, o której mówię, perspektywa wyjazdu obudziła wspomnienia - przed laty była już w niektórych miejscach leżących na trasie tegorocznej eskapady.

- Czy z punktu widzenia lekarza geriatry, aktywność innego rodzaju niż ta codzienna ma dobroczynny wpływ na ludzi starszych?
- Dla większości osób, które ze mną były we Włoszech, ale też wcześniej w innych miejscach, podróżowanie stało się motorem napędowym do działania. Odważyli się i okazało się, że świat dla osób starszych stoi otworem. Wielu odkurzyło znajomość języków obcych. No i przekonało się, że ludzie innych nacji są przyjaźni i pomocni.

- W Polsce panuje przekonanie, że człowiek na emeryturze powinien odpocząć, czyli siedzieć w domu. Podróżowanie jest przełamywaniem stereotypów?
- Także takich, że za pieniądze, które chciało się przeznaczyć na nową pralkę dla wnuka, albo stół dla córki, można otrzymać nowe znajomości, niezapomniane widoki. Fajne wspomnienia.

- Osoba starsza, która podczas zagranicznej eskapady da sobie radę, bardziej wierzy w siebie.
- I przekonuje się, że może żyć aktywnie bardzo długo. Tylko musi chcieć pokonywać przeszkody. Ważne jest też przełamywanie własnych ograniczeń. Podczas takich wyjazdów starsi ludzie przekonują się na przykład, że korzystanie z pomocy innych nie jest niczym złym.

- Osoby starsze często słyszą w domu: mamo a posiedź sobie, nie rób tego, ja zrobię, nie męcz się, nie ty już nie dasz rady, ja załatwię sprawy w banku…
- I tak kawałek po kawałku przekazują swoje życie innym. Tymczasem chodzi o to, by dokąd jest to możliwe, żyć samodzielnie i brać odpowiedzialność za swoje decyzje. Ale też pytać, jeśli się czegoś nie wie.

- Pewna starsza pani, która zaczęła podróżować po osiemdziesiątce powiedziała mi, że wspomnienia i znajomości, nie tylko te z młodości, ale również z ostatnich podróży poprawiają jej samopoczucie.
- Podczas podróży ludzie się poznają, nawiązują serdeczne znajomości. Potem dzwonią do siebie, umawiają się na ploteczki. Mają pełniejsze życie, bo rośnie ich prywatna kolekcja dobrych chwil.

- Czy zaburzenie monotonii codziennego rytmu życia; rano lekarstwa, śniadanie, potem wizyta u lekarza, mały spacer, obiad, telewizja lub kawa z sąsiadką jest korzystne?
- Wprowadzenie od czasu do czasu odrobiny zamieszania w uporządkowany tryb życia seniorów ma dobroczynne działanie. Podróżujący ze mną starsi ludzie chwalą sobie te zmiany. Chociażby to, że jedzą potrawy, których by sobie nie ugotowali. Jeśli tylko głowa człowieka funkcjonuje dobrze, wszystko jest do opanowania. Jeśli jednak pojawiają się objawy demencji, zaburzenia percepcji, zaniki pamięci, trzeba takiej osobie zapewnić opiekę i pozwolić jej żyć w ustalonym rytmie. Podróżowanie nie jest lekarstwem na starość. Jest, lub może być, jedną z naszych przyjemności. Wiele spośród osób, które były na wyjeździe, uważa, że dzięki temu, że ruszyli się z domu, w ich psychice pojawiło się nowe światło.

- Zawsze mówi Pani, że program jest dostosowany do potrzeb i możliwości osób starszych?
- Dlatego podczas zwiedzania robimy co dwie godziny przerwy na odpoczynek. I rzadko jest tak, że ktoś czegoś nie zobaczy, bo nie dał rady podejść. Na ogół wszyscy wszędzie docierają. Albo o własnych siłach, albo dzięki pomocy innych. W tym roku prawie wszyscy mieli ze sobą kostiumy kąpielowe i zażywali morskich kąpieli, bo był też dzień plażowania.

- Co przeszkadza seniorm podróżować? Brak pieniędzy?
- W naszej kulturze źle pojęty model starości. Od lat mamy zakodowane w głowie, że starość, to czas bierności i biedowania. Że najważniejsze są leki i płatności. Polacy z góry zakładają, że na przyjemności ich nie stać. Tymczasem, jeśli dobrze policzyć zasoby, okazuje się, że ludzie starsi mają pieniądze, a nasze wyjazdy nie są aż tak drogie, żeby nie można było przez rok zgromadzić potrzebnej kwoty.

- Może wolimy odkładać na kolejne meble do kuchni.
- Bywa i tak. Tyle, że kontakt ze światem i z ludźmi jest bardziej inspirujący i rozwijający niż obcowanie z meblami. Poza tym odkładanie podróżowania, sprawiania sobie innych przyjemności na potem, to zła metoda. Trzeba cieszyć się życiem tu i teraz. Za rok, za dzień, za chwilę los może nam pokrzyżować plany.

- Grupa osób wyjeżdżających jest stała?
- Z wieloma osobami znamy się od lat. Ale część się zmieniła.

- Z perspektywy tych czternastu pielgrzymek widać zmiany jakie się dokonały w polskich seniorach? Są bardziej otwarci czy lepiej wyposażeni bagażowo, korzystają z telefonów?
- Telefony komórkowe są na porządku dziennym. Dzisiejsi seniorzy mają też większe wymagania. Na pierwszych pielgrzymkach nie korzystaliśmy w ogóle z hoteli. Mieszkaliśmy przy klasztorach, gdzie przyjmowano nas jako pielgrzymów z kraju papieża Jana Pawła II. Woziliśmy śpiwory, jedzenie. Korzystanie z restauracji było wówczas marzeniem. Dziś nie ma z tym żadnego problemu.

- Za rok piętnasta pielgrzymka?
- Zaraz po powrocie zarzekałam się, że tegoroczna była ostatnia. Ale kto wie?

Rozmawiała Majka Lisińska-Kozioł

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski