Sensacyjna wygrana Kerber

Białorusinka ma za sobą kilkanaście bardzo nieudanych miesięcy. Kłopoty ze zdrowiem, depresja. W efekcie - spadek w rankingu WTA i brak rozstawienia w Melbourne.

2016 r. zaczęła jednak znakomicie. Na początku stycznia wygrała turniej WTA w Brisbane, pokonując w finale właśnie Kerber. W ogóle Białorusinka wydawała się mieć patent na Niemkę o polskich korzeniach. W sześciu ich poprzednich pojedynkach straciła w sumie tylko dwa sety.

Kerber (6. WTA) zagrała jednak w środę znakomicie. W drugim secie wróciła ze stanu 2:5, broniąc pięć piłek setowych.

- Z taką grą nie wygrywa się ćwierćfinałów - nie kryła po meczu Azarenka. - Zaczęłam źle, w każdym aspekcie mojej gry brakowało jakichś 10 proc.

- Wika nie przegrała tego meczu, to ja go wygrałam. Bardzo dobrze dziś serwowałam i świetnie się poruszałam. Ważne było to, że to ja dyktowałam warunki na __korcie - nie zgodziła się z nią Kerber. Dla Niemki jest to trzeci wielkoszlemowy półfinał (pierwszy w Melbourne). O finał zagrała w czwartek nad ranem z Johanną Kontą. Występująca po raz pierwszy w karierze w głównej drabince Australian Open Brytyjka (47. WTA) pokonała w środę 6:4, 6:1 Chinkę Shuai Zhang.

Przed nimi (ich mecz zaplanowano na godzinę 3.30 czasu polskiego) na kort wyszły Radwańska i Williams.

Sesję wieczorną (od godz. 9.30) rozpocznie szlagier turnieju mężczyzn, czyli pojedynek broniącego tytułu Serba Novaka Djokovicia ze Szwajcarem Rogerem Federerem.

- Zwycięstwa Djokovicia nie są tak przekonujące jak wcześniej. Męczył się z Francuzem Simonemm, a jego zwycięstwo nad Nishikorim też nie było aż takie przekonujące jak droga do __półfinału Federera czy Murraya - uważa Joanna Sakowicz-Kostecka, była tenisistka komentująca Australian Open na antenie Eurosportu.

W drugim półfinale rywalem Murraya będzie Kanadyjczyk Milos Raonić.