Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sensacyjny sojusz

Jan Maria Rokita
Luksus własnego zdania. Obrazy dantejskich scen, jakie rozegrały się 40 lat temu w ewakuowanej helikopterami ambasadzie amerykańskiej w Sajgonie, należą do najważniejszych ikon II połowy XX wieku.

Wtedy Ameryka przegrywała okrutną wojnę indochińską, a w Wietnamie rozpoczynał się czas komunistycznej dyktatury. W okrągłą rocznicę tamtych zdarzeń do Hanoi przyleciał John McCain – szef komisji obrony Senatu USA, a zarazem niegdyś jeniec Wietkongu, bity i torturowany w niewoli przez wietnamskich komunistów.

Po powrocie z tej podróży senator zażądał pilnych dostaw amerykańskiej broni dla wietnamskiego reżimu, a teraz inicjuje Fundusz Obrony Azji Południowo-Wschodniej, na który Kongres USA chce przeznaczyć pół miliarda dolarów.

W ślad za McCainem do Hanoi przyleciał amerykański minister obrony Ashton Carter, z posłaniem na temat znaczenia „niepodległości, siły, dobrobytu i praw człowieka” w Wietnamie, ale także z prezentem 18 milionów dolarów na zakup łodzi patrolowych dla wietnamskiej straży przybrzeżnej.

W Hanoi usłyszał od tamtejszego głównego generała zapewnienia o „przyjaźni i zaufaniu” do Ameryki. Komunistyczny reżim wietnamski nie prowadził nigdy polityki wygodnej dla USA, a niedawno związał się nawet strefą wolnego handlu z Rosją. Na dodatek zaś uporczywie łamie standardy praw człowieka. Teraz jednak okazuje się, że Amerykę z Wietnamem łączy pewien zasadniczy geopolityczny interes. Oba kraje pragną przeciwstawić się Pekinowi, który w Azji Południowo-Wschodniej zaczął się ostatnio nazbyt rozpychać ze swymi mocarstwowymi ambicjami.

Doraźną przesłanką rodzącego się sensacyjnego sojuszu stały się chińskie pretensje i próby zawłaszczenia Morza Południowochińskiego. W ostatnim czasie Pekin zbudował na tym morzu koło tuzina sztucznych wysepek, umocowanych na wystających z morza skałach.

Co więcej, wywiad USA zaobserwował, że na tych wysepkach Chińczycy instalują broń ofensywną. Amerykańską reakcją stały się więc ostentacyjne loty wojskowych samolotów nad tymi instalacjami. Od czasu II wojny światowej Waszyngton uważa się bowiem za strażnika swobody żeglugi na wodach południowochińskich, a politycznie nie jest to rola błaha, skoro tamtędy wiedzie jeden z najważniejszych na świecie morskich szlaków handlowych.

Amerykańska flota i samoloty nie tylko pilnują w ten sposób kluczowych interesów gospodarczych swoich sojuszników w regionie (zwłaszcza Japonii i Korei Południowej), ale przede wszystkim odgrywają rolę globalnego żandarma, gwarantującego pokój i bezpieczeństwo. Wietnam tymczasem pozostaje w narastającym sporze z Chinami o te wysepki.

Ale w istocie Wietnamczykom nie chodzi przecież o prawa do kilku morskich skał, ale raczej o to, że z coraz większą obawą obserwują, jak ich potężny sąsiad powoli, lecz wyraźnie zaczyna rościć sobie prawo do urządzenia Azji Południowo-Wschodniej na własną modłę. Jest jasne, że w tej nowej chińskiej logice politycznej Wietnam jest pierwszym sąsiadem, którego suwerenność może zostać ograniczona.

Dla Hanoi polityka powstrzymywania Pekinu jest więc jedynym wariantem zachowania a la longue własnej suwerenności. Wietnamski paradoks polega na tym, że wymaga to budowania sojuszu z nie tak dawnym wrogiem i okupantem. Trudno także zapomnieć, że ledwie parę lat temu wietnamscy funkcjonariusze naigrawali się z tortur stosowanych niegdyś wobec McCaina, ironizując, że młody amerykański pilot gwałtownie posiwiał w niewoli Wietkongu na skutek „zbyt intensywnego myślenia, do czego skłania pobyt w więzieniu”.

Tak więc zarówno Wietnamczycy, jak i McCain uświadamiają nam, że jest możliwa taka polityka, która dla dobra państwa zdolna jest przejść do porządku nie tylko nad resentymentem przeszłości, ale nawet nad niedającym się zapomnieć osobistym cierpieniem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski